Alex Zanardi uczestniczył w wypadku podczas specjalnych zawodów, które miały promować aktywność fizyczną wśród osób niepełnosprawnych. Prowadzony przez niego handbike zderzył się z ciężarówką. Były kierowca Formuły 1 doznał skomplikowanych obrażeń głowy i znajdował się w stanie krytycznym.
W czwartek syn Zanardiego zdradził, że chociaż rozpoczęto proces wybudzania jego ojca ze śpiączki, to ten jeszcze nie odzyskał przytomności. Nowe informacje na temat stanu 53-latka w piątek w "La Gazetta dello Sport" przekazał ksiądz Luca Poli.
- Alex tylko czasem jest przytomny. Bardzo szybko się męczy. Momentami jest świadomy, co się dzieje, momentami nie - powiedział ksiądz, który odwiedzał mistrza paraolimpijskiego w szpitalu w Sienie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody
Zanardi w ostatnich dniach trafił do centrum rehabilitacyjnego, gdzie może liczyć na profesjonalną opiekę. - Zaraz po transporcie do kliniki był bardzo zmęczony. Widziałem go przez chwilę. Nie mogłem go chwycić za rękę, bo ciągle mamy pandemię koronawirusa i powinniśmy się trzymać z dala od pacjentów - dodał ksiądz Poli.
Włoski kierowca w roku 2001 przeżył fatalny wypadek, wskutek którego stracił obie nogi. Mimo życiowego dramatu, zdołał wrócić do ścigania. Dlatego też ksiądz Poli wierzy, że i tym razem Zanardi pokona przeciwności losu.
- Jedno jest pewne. To człowiek z niesamowitą wolą życia. Szczerze mówiąc, nie wiem, skąd on czerpie swoją energię. Jest otoczony kochającą rodziną, ale też bardzo ważna jest siła, która pochodzi od samego pacjenta. I nie mam tu na myśli siły fizycznej. Uważam, że powrót do zdrowia w takich przypadkach bardziej zależy od własnej siły woli niż pracy lekarzy - podsumował ksiądz Poli.
Czytaj także:
Raikkonen wzywa Alfę Romeo do reakcji
Bernie Ecclestone w konflikcie z Lewisem Hamiltonem