Na początku roku doszło do potyczki słownej pomiędzy Berniem Ecclestonem a Lewisem Hamiltonem. Były szef Formuły 1 w jednym z wywiadów przyznał, że nie rozumie promowania akcji Black Lives Matter w królowej motorsportu i podkreślił, że F1 nie ma problemu z rasizmem, a sukcesy Hamiltona są na to najlepszym dowodem.
- W wielu przypadkach czarni są większymi rasistami niż biali. Dlatego nie myśl o tym, jaki jest kolor twojej skóry. Lepiej się zastanów, jaki kolor ma twój umysł - powiedział Ecclestone w CNN.
Jego słowa najwidoczniej zabolały Hamiltona. W odpowiedzi kierowca Mercedesa stwierdził, że wypowiedzi 90-latka są "popisem ignorancji" i dowodem na "brak edukacji". Po kilku miesiącach były szef F1 wrócił do tamtych wydarzeń.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
- Nie chcę już komentować zaangażowania Hamiltona, ale nie sądziłem, że ma aż taki duży wpływ na Mercedesa - powiedział w "Blicku" Ecclestone, nawiązując do przemalowania samochodów stajni z Brackley na czarno, by wesprzeć walkę z nietolerancją.
Przy okazji Ecclestone pozwolił sobie jednak na to, by wbić szpilkę Mercedesowi. - Wolałbym, by zatrudniali więcej czarnych ludzi. To pomoże czarnoskórym, a nie malowanie bolidów na czarno. Na świecie jest wielu bardzo, bardzo inteligentnych ludzi, którzy zasłużyli na pracę na lepszym stanowisku, na najwyższym szczeblu - podsumował Brytyjczyk.
Czy słowa Ecclestone'a znów wywołają reakcję Hamiltona? Niewykluczone. Aktualny mistrz świata F1 stał się w ostatnich miesiącach niezwykle wyczulony na kwestię rasizmu i praw osób czarnoskórych. 35-latek regularnie zabiera głos w tej sprawie w social mediach. To właśnie jego starania sprawiły, że Formuła 1 przed każdym wyścigiem organizuje krótki protest przeciwko nietolerancji.
Czytaj także:
Mercedes zacieśnia sojusz z Aston Martinem
Kalendarz F1 na sezon 2021 z aż 23 wyścigami