Trwa burza wokół posezonowych testów Formuły 1, jakie 15 grudnia odbędą się w Abu Zabi. Miały one być przeznaczone dla młodych kierowców, czyli zawodników mających nie więcej niż dwa wyścigi F1 na swoim koncie. Aż przed paroma dniami okazało się, że FIA w drodze wyjątku dała zgodę na jazdy Roberta Kubicy i Fernando Alonso.
Sytuacja oburzyła Ferrari, które postanowiło wystąpić ze zgodą na testy dla Carlosa Sainza. Hiszpan obecnie ściga się dla McLarena, ale od przyszłego roku będzie już związany z włoską ekipą. Dzień testowy w Abu Zabi sprawiłby, że kierowca z Madrytu szybciej oswoiłby się z maszyną z Maranello.
- Mamy bałagan. To źle, że tacy kierowcy jak Alonso testują w Abu Zabi, bo to miały być jazdy dla młodych kierowców. Powiedzieliśmy to stanowczo FIA. Poprosiliśmy o pozwolenie na testy dla Sainza, ale nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia - powiedział "Motorsportowi" Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"
Jak tłumaczy światowa federacja, zgodę na udział w testach F1 dostali kierowcy, którzy nie ścigali się w F1 w roku 2020. Dotyczy to zarówno Kubicy, który jest tylko rezerwowym Alfy Romeo, jak i Alonso. Hiszpan w kolejnym sezonie będzie już jednak obecny na polach startowych, co budzi szereg kontrowersji.
Z informacji "Motorsportu" wynika, że we wtorek zespoły F1 otrzymały pismo od Michaela Masiego. Dyrektor wyścigowy F1 wyjaśnił w nim, że nie będzie już żadnych zmian w składach ekip na testy w Abu Zabi i możliwe jest uzyskanie wyjątkowego pozwolenia jedynie w przypadku kierowcy, który "nie startował w żadnym wyścigu F1 w sezonie 2020".
To definitywnie zamyka drogę do testów Sainza za kierownicą Ferrari na torze Yas Marina. Hiszpan może liczyć jedynie na prywatny test bolidem z 2018 roku, bo na zorganizowanie takowych pozwalają przepisy.
Czytaj także:
Racing Point i brak części zamiennych do bolidów
Bottas za Russella w Mercedesie?