Lewis Hamilton w ostatnich dniach zapowiedział, że będzie kontynuować swoją krucjatę przeciwko rasizmowi i nietolerancji. Brytyjczyk, po tym jak w roku 2020 stał się wielkim orędownikiem ruchu Black Lives Matter, zamierza wykorzystać kolejny sezon Formuły 1 do promowania idei równości.
Deklaracja Hamiltona wywołała odzew drugiej strony. Jak informuje "La Gazetta dello Sport", niemal 50 organizacji broniących praw człowieka sporządziło list otwarty, w którym domaga się od aktualnego mistrza świata F1 bojkotu GP Arabii Saudyjskiej. Pierwsza edycja tego wyścigu ma się odbyć 5 grudnia 2021 roku.
"Wykazałeś się ogromną odwagą w swojej walce. Jeśli najlepszy kierowca F1 odmówi ścigania w Arabii Saudyjskiej, będzie to gorąco komentowane i może być bardzo ważne w kontekście przekonania tego państwa do zmiany poglądu na prawa człowieka" - napisano w liście otwartym do Hamiltona.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale błąd. Co ten obrońca zrobił?!
"Taki gest pokazałby, że świat nie jest ślepy na fakt, że Arabia Saudyjska próbuje ukryć swoje zbrodnie wojenne i regularne łamanie praw człowieka" - dodano.
Hamilton już w zeszłym roku był pytany o to, czy poruszy temat łamania praw człowieka przy okazji wyścigu F1. - Nie mam kompletnej wiedzy na ten temat - mówił dziennikarzom i podawał przykłady znajomych, którzy mieli bardzo pozytywne wrażenia po wizycie w Arabii Saudyjskiej.
Reżim w Arabii Saudyjskiej od lat oskarżany jest o łamanie praw człowieka. Dotyczy to m.in. sytuacji kobiet, które do niedawna nie mogły nawet prowadzić samochodów. Prześladowane są też osoby o innych poglądach politycznych, przedstawiciele mniejszości seksualnych czy religijnych.
Dodatkowo problemem jest sytuacja w regionie. W toczącej się od wielu lat wojnie domowej w Jemenie koalicja pod przewodem Arabii Saudyjskiej walczy z popieranymi przez Iran rebeliantami, którzy ostatnio odnieśli znaczne sukcesy, udało im się nawet zająć stolicę kraju Sanę. Wojna spowodowała olbrzymie starty i cierpienia ludności cywilnej oraz bezprecedensowy kryzys humanitarny.
Biorąc pod uwagę sytuację kontraktową w F1, kierowcy Mercedesa trudno będzie wycofać się z GP Arabii Saudyjskiej, bo wpłynie to na kontrakty jego zespołu ze sponsorami. W tej sytuacji Hamilton może jednak spodziewać się ataku ze strony części kibiców, że jest niekonsekwentny w swojej walce o prawa człowieka i równość.
Czytaj także:
Koronawirus zabija Formułę 1
"Ten wirus nie bierze jeńców". O walce mistrza z COVID-19