Formuła 1 na przestrzeni lat widziała wiele dominacji, ale ta Mercedesa jest najprawdopodobniej najbardziej imponująca. Przez siedem ostatnich sezonów Niemcy nie mieli sobie równych w obu klasyfikacjach - kierowców i konstruktorów. Zdarza się jednak, że zmierzch pewnej ery przychodzi w najmniej spodziewanym momencie.
Ferrari w latach 2000-2004 nie miało sobie równych, odnosząc w F1 kolejne sukcesy z Michaelem Schumacherem. Aż nagle zostało pokonane przez znacznie mniejszy i biedniejszy zespół Renault, posiadający w swoich szeregach gwiazdę młodego pokolenia - Fernando Alonso.
Czy w roku 2021 sytuacja się powtórzy? To pytanie zadają sobie kibice po testach F1 w Bahrajnie, w których lepszy od Mercedesa był Red Bull Racing. Młody, ale doświadczony Max Verstappen może być dla Lewisa Hamiltona tym, kim dla Michaela Schumachera stał się Fernando Alonso.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Jak ich nie kochać?". Wielkie szczęście u Joanny Jędrzejczyk
Nowy sezon F1. Cel Mercedesa - utrzymać się na szczycie
W trakcie testów F1 w Bahrajnie można było dojść do wniosku, że Mercedesa zgubiła pewność siebie. Niemcy nie zorganizowali dnia filmowego, w trakcie którego mogliby sprawdzić konstrukcję modelu W12, bo nie chcieli, aby konkurencja podpatrzyła rozwiązania zastosowane w nowej maszynie. Nawet na zdjęciach opublikowanych w internecie zamaskowano elementy podłogi, by przypadkiem ktoś nie dopatrzył się szczegółów.
Efekt? Wystarczyło jedno okrążenie w Bahrajnie, by Valtteri Bottas miał problemy ze skrzynią biegów i stracił pół dnia testowego. Później Lewisowi Hamiltonowi we znaki dał się nerwowo reagujący tył maszyny, przez który aktualny mistrz świata F1 wypadł z toru.
Pytanie brzmi, na ile przez dwa tygodnie Mercedes poprawił swój bolid. Czy przygotował pierwsze poprawki do W12? Czy za sprawą lepszych ustawień zdołał nieco "uspokoić" tył maszyny? Nagrania przejazdów Bottasa i Hamiltona z Bahrajnu pokazały, że samochód nie prowadzi się już tak gładko jak poprzednik. W pewnych momentach potrafi zaskoczyć kierowcę w zakręcie, a to zjawisko niepożądane w F1.
- Nie mamy odpowiedzi na nasze problemy - powtarzali w ostatnich dniach kolejni inżynierowie Mercedesa. Weekend z GP Bahrajnu pokaże, czy był to blef z ich strony.
Kierowcy - Lewis Hamilton i Valtteri Bottas
Brytyjczyk i Fin tworzą duet kierowców Mercedesa od sezonu 2017 i niewykluczone, że to ostatnie miesiące ich wspólnej pracy. Hamilton podpisał ledwie roczny kontrakt i spekuluje się na temat jego przyszłości w zespole i F1. Natomiast Bottas przywykł już do tego, że szefowie stajni z Brackley podsuwają mu pod nos jedynie dwunastomiesięczne umowy. Na miejsce Fina w Mercedesie czai się jednak George Russell z Williamsa.
Dla Hamiltona może to być decydujący sezon. Jeśli zdobędzie ósmy tytuł mistrzowski, prześcignie w klasyfikacji wszech czasów Michaela Schumachera i stanie się absolutnym hegemonem F1. Czy w tej sytuacji zdecyduje się zakończyć karierę? Zwłaszcza, jeśli dowie się, że Mercedes planuje ściągnąć do ekipy gwiazdę młodego pokolenia?
- Nie czuję, że zbliżam się do końca kariery. Jednak dopiero kolejne osiem miesięcy mi da odpowiedź. Dowiem się wtedy, czy jestem gotów, by powiedzieć "stop" - mówił jeszcze w czwartek Hamilton (szczegóły TUTAJ). Jednak nieprzypadkowo 36-latek domagał się w nowej umowie prawa do wyboru zespołowego partnera. Być może podświadomie wie, że w przypadku transferu George'a Russella albo Maxa Verstappena przyjdzie mu się pożegnać z mianem dominatora F1.
Ciekawa jest też sytuacja Bottasa, dla którego być może to ostatni sezon w Mercedesie. 31-latek może postawić wszystko na jedną kartę - radził mu to chociażby Nico Rosberg, który w roku 2016 pokonał Hamiltona. Jeśli Fin będzie miał świadomość, że odchodzi z zespołu, nie będzie już musiał dbać o atmosferę i będzie mógł stosować różne sztuczki, aby wygrać batalię z kolegą z ekipy. Właśnie w taki sposób mistrzostwo wywalczył Rosberg.
Prognoza na nowy sezon - 1. miejsce
Czasy osiągane przez Red Bulla w testach w Bahrajnie były obiecujące i wielu kibiców wierzy w koniec ery Mercedesa. Niemcy jednak pokazali, że są zespołem niemal perfekcyjnym. Aż trudno uwierzyć, by na przestrzeni kilku miesięcy, przy znacząco zamrożonym rozwoju bolidów, popełnili tyle błędów, aby konstrukcja W12 nie zagwarantowała im tytułu mistrzowskiego. Rywalizacja w sezonie 2021 powinna być jednak bardziej zacięta niż przed rokiem.
Czytaj także:
Jasne oświadczenie Lewisa Hamiltona
Raikkonen zabrał głos ws. przyszłości