Kilka lat temu uważano, że Pierre Gasly ma wszystko, aby powalczyć o tytuł mistrzowski w Formule 1. Świetne wyniki w niższych seriach wyścigowych sprawiły, że Red Bull Racing zaprosił Francuza do swojego programu talentów. Najpierw Gasly startował w F1 w barwach Toro Rosso, a w sezonie 2019 awansował do głównej ekipy.
Wystarczyło ledwie kilka słabych wyścigów, aby Gasly został wyrzucony z Red Bulla i ponownie trafił do siostrzanej ekipy z Faenzy. Tkwi w niej do teraz, chociaż za kierownicą bolidu Alpha Tauri (dawne Toro Rosso) wykręca niesamowite liczby.
Pierre Gasly w tej chwili ma 74 punkty na koncie, jest dziewiąty w klasyfikacji kierowców F1 sezonu 2021. Yuki Tsunoda, jego zespołowy partner, zdobył ich ledwie 18. To pokazuje, jaki potencjał tkwi w 25-latku z Francji. W normalnych okolicznościach kierowca szukałby szczęścia w innym zespole. Tyle że Gasly wiążąc się z Red Bulem zgodził się na podpisanie wieloletniej umowy, której zerwanie kosztowałoby go miliony dolarów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spariodowała grę w tenisa. Padniesz ze śmiechu!
- Problem Gsaly'ego polega na tym, że ma kontrakt z Red Bullem. Jedynym kierowcą, który nie posiada takiej umowy jest Verstappen. Dla reszty to poważny problem. Oni nie mogą zdecydować się na odejście do innego zespołu. Możesz tylko liczyć na łaskę Helmuta Marko - powiedział Christijan Albers, były kierowca F1, którego cytuje "Formula 1 News".
Zdaniem Albersa, Gasly ma prawo czuć frustrację. Osiąga bowiem świetne wyniki w F1, podczas gdy "czerwone byki" postanowiły poszukać kierowcy poza swoją rodziną i zatrudniły Sergio Pereza. - Jeśli spojrzymy na rezultaty Gasly'ego i jego regularność, widać tę frustrację. On czuje się wy***y przez Red Bulla. Z całym szacunkiem, ale tak jest - dodał Holender.
42-latek zwrócił uwagę na to, że Red Bull traktuje swoich kierowców przedmiotowo i nie przejmuje się ich przyszłością. - Uważam, że oni nie mają szacunku dla swoich zawodników. Daniił Kwiat w jednym wyścigu był na podium, po czym od razu został wyrzucony z F1. Bądźmy szczerze, zachowanie Red Bulla w ogóle nie ma sensu - ocenił Albers.
- To wszystko kwestia decyzji Helmuta Marko. On ich nauczył takiego podejścia. Przestali jednak wywierać presję na Alexandra Albona, teraz nie próbowali naciskać na Sergio Pereza. Uczą się zatem na swoich błędach. Jednak przez wiele lat królowało tam staromodne podejście pana Marko - podsumował były kierowca F1 z Holandii.
Czytaj także:
Pieniądze czy moralność? Formuła 1 na rozdrożu
Amerykanie mają chrapkę na zespół Roberta Kubicy