Ferrari mocnym akcentem rozpoczęło sezon 2022. W Bahrajnie ze zwycięstwa cieszył się Charles Leclerc, natomiast w Arabii Saudyjskiej kierowca z Monako po zaciętym boju ostatecznie zajął drugie miejsce. Włoski zespół podkreślał przy tym, że na razie nie będzie wprowadzał poprawek do modelu F1-75, bo musi lepiej zrozumieć jego działanie. Wydaje się jednak, że ekipa z Maranello blefowała.
Z ustaleń włoskiego "Motorsportu" wynika, że już w najbliższym GP Australii zobaczymy nieco aktualizacji w bolidach Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza. Większy pakiet zmian zostanie zaprezentowany przy okazji GP Emilia Romagna na Imoli w drugiej połowie kwietnia.
Ferrari, podobnie jak inne zespoły F1, planuje odchudzić konstrukcję swojej maszyny. Zamontowanie lżejszych części ma sprawić, że masa bolidu spadnie o ponad 3 kg. Inżynierowie pracują też nad poprawą aerodynamiczną samochodu. Celem jest zmniejszenie oporu, aby na prostych Leclerc i Sainz dysponowali prędkością maksymalną zbliżoną do Red Bull Racing.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach
Drugi pakiet gruntownych zmian będzie gotowy na GP Hiszpanii pod koniec maja. W tym przypadku Włosi mają wprowadzić poprawki, które ograniczą podbijanie bolidu na prostych, choć Ferrari nie ma aż takich problemów z tym zjawiskiem, jak chociażby Mercedes.
Włoskie źródła przekazały też złe wiadomości dla rywali Ferrari. Zespół ma obecnie gromadzić dane na temat nowej jednostki napędowej, która znacznie zyskała na mocy względem silnika stosowanego w roku 2021. Zebrane dotąd informacje są bardzo obiecujące i Włosi powinni być skłonni odblokować więcej mocy z maszyny. Może do tego dojść przy okazji majowego GP Miami.
Wszelkie zmiany mają pomóc Ferrari w odzyskaniu tytułu mistrzowskiego. W Maranello już wiedzą, że po raz pierwszy od lat dysponują nie tylko bardzo mocnym bolidem, ale też zaufanym kierowcą. Leclerc jest obecnie liderem klasyfikacji F1 z 45 punktami na koncie. Drugi jest Sainz z 33 "oczkami".
Czytaj także:
Narzekają na limit kosztów w F1. Zespół Kubicy czuje się poszkodowany
Sebastian Vettel stracił zapał do F1? Kluczowe miesiące dla Niemca