"Bezczelność". Rosjanie oburzeni żądaniami Amerykanów

Haas zastanawia się nad pozwaniem Dmitrija Mazepina, jeśli nie otrzyma od jego firmy 8,6 mln dolarów za niewywiązanie się z przedwcześnie zerwanej umowy sponsorskiej. - To bezczelność - ocenia zachowanie ekipy F1 komentator Aleksiej Popow.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
od lewej Nikita Mazepin, Dmitrij Mazepin i ostatni po prawej - Władimir Putin Instagram / nikita_mazepin / Na zdjęciu: od lewej Nikita Mazepin, Dmitrij Mazepin i ostatni po prawej - Władimir Putin
Haas obecnie prowadzi walkę nie tylko na torach Formuły 1, ale też w prawniczych gabinetach. Wynika to z faktu, że Amerykanie na krótko przed startem sezonu 2022 zerwali współpracę z firmą Uralkali, która należy do Dmitrija Mazepina. Decyzja miała oczywiście związek z inwazją Rosji na Ukrainę. Miliarder od lat żyje w dobrych relacjach z Władimirem Putinem.

Decyzja o rozwiązaniu umowy z Uralkali i wyrzuceniu z zespołu syna rosyjskiego oligarchy - Nikity Mazepina ogłoszona została na początku marca. Po upływie miesiąca mamy ciąg dalszy sprawy. Haas nie zgodził się bowiem z żądaniami Rosjan, którzy domagają się zwrotu 13 mln dolarów, jakie wypłacili ekipie F1 na początku 2022 roku.

Co więcej, Haas domaga się 8,6 mln dolarów, jakie miał otrzymać w ramach kolejnej transzy sponsorskiej. Amerykanie stoją na stanowisku, że to Uralkali jest winne zerwania współpracy, bo przez swoje powiązania z Kremlem i zbrodniczym reżimem Putina wpłynęło negatywnie na wizerunek ekipy. Nawet część Rosjan przyznaje, że taka argumentacja może się obronić w trakcie ewentualnego procesu sądowego.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

Aleksiej Popow, który jeszcze do niedawna komentował F1 w Rosji, zanim królowa motorsportu zerwała kontrakt telewizyjny z Match TV ze względu na wojnę w Ukrainie, jest natomiast oburzony zachowaniem Haasa. - To bezczelność - stwierdził w internetowym vlogu, nawiązując do ostatnich informacji.

Rosyjski komentator rozumie powody, dla których Mazepina wyrzucono z F1, ale nie potrafi zrozumieć dalszego zachowania Haasa. - Rozumiem, że znajdowali się pod presją i nie dało się uratować kontraktu Nikity, ale przecież ten zespół przeżył ubiegły rok tylko ze względu na pieniądze Uralkali. Zbudowali obecny bolid dzięki rosyjskim środkom. W tej sytuacji można było zachować się inaczej - ocenił Popow.

Ekspert Match TV zwrócił uwagę na to, że Mazepin w roku 2021 miał ostatecznie przelać więcej środków na konta Haasa, niż wynikałoby to z umowy sponsorskiej. W ten sposób miliarder chciał wesprzeć ekipę borykającą się z problemami. - Słyszałem różne historie, że pracownicy Haasa odchodzili z zespołu, bo mieli pensje znacznie niższe niż u konkurencji. Mazepin senior osobiście płacił ich wynagrodzenia - zdradził Rosjanin.

Popow zapomniał o jednym. To Uralkali sprowokowało konflikt, wysyłając do biur Haasa wezwanie do zwrotu środków przekazanych zespołowi na początku sezonu 2022. Domagania się przez zespół 8,6 mln dolarów wydaje się być taktyką negocjacyjną, dzięki której Amerykanie nie stracą na rozstaniu z Mazepinem.

Gdyby zespół F1 nie zerwał współpracy z Mazepinami, najpewniej i tak miałby problemy z otrzymaniem obiecanych środków. Wynika to z faktu, że miliarder wraz z synem znaleźli się na liście podmiotów objętych sankcjami UE, Wielkiej Brytanii i USA. W Dzienniku Urzędowym UE napisano, że Mazepin czerpie zyski ze współpracy z Putinem i wspiera prezydenta Rosji, współfinansując w ten sposób jego zbrodnie w Ukrainie.

Czytaj także:
Niespodziewane problemy Hamiltona. Zepsuła go dominacja Mercedesa?
"Nie wyleję z tego powodu łez". Syn rosyjskiego miliardera o sankcjach

Czy Haas uzyska 8,6 mln dolarów od firmy Dmitrija Mazepina?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×