"Sprawdzajcie nas codziennie". Ciąg dalszy afery w F1

Rywale podejrzewają Haasa i Ferrari o zbyt bliską współpracę, na czym korzystać mają obie strony. Jednak szef amerykańskiego zespołu spokojnie podchodzi do oskarżeń. - Wszystko, co robimy, jest zgodne z przepisami F1 - stwierdził Gunther Steiner.

Katarzyna Łapczyńska
Katarzyna Łapczyńska
Gunther Steiner Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gunther Steiner
Kilka zespołów, w tym Mercedes, Aston Martin, McLaren i Alpine, kwestionuje zasady współpracy pomiędzy Ferrari a Haasem. Amerykanie wybudowali w Maranello, tuż obok fabryki włoskiego zespołu, małe centrum rozwojowe. Pracę w nim otrzymali dotychczasowi pracownicy Ferrari, którzy musieli opuścić firmę w następstwie limitu wydatków w Formule 1 i cięcia etatów.

Haas od lat kupuje też szereg podzespołów bezpośrednio u Ferrari, nie projektując ich we własnym zakresie. To nie podoba się konkurencji z F1. Tym bardziej, że Amerykanie po rewolucji technicznej zaczęli imponować formą.

- Wszystko, co robimy, jest zgodne z przepisami. Powiedziałem to FIA: chłopaki, proszę przychodźcie i sprawdzajcie nas codziennie, bo my nie robimy nic złego. Chociażby teraz, gdy rozmawiamy, FIA jest u nas i przeprowadza kontrolę. Są mile widziani. Jeśli coś znajdą, poprawimy to. Jednak na pewno nie stwierdzą, że skopiowaliśmy bolid konkurencji - powiedział n-tv Gunther Steiner, szef Haasa.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

- Ludzie z FIA za często do nas przychodzą, abyśmy łamali przepisy. Powiedziałem im nawet, że są mile widziani o każdej porze, niech przychodzą kiedy chcą - dodał Steiner.

Jak podkreślił szef Haasa, kontrole obejmują "wszystkie systemy IT" i sprawdzają, czy mają one jakieś powiązania z Ferrari. W ten sposób kontrolerzy z FIA mogą zweryfikować m.in. czy dochodzi do wymiany danych z tunelu aerodynamicznego i telemetrii pomiędzy ekipami.

- Nie sądzę, aby którykolwiek zespół był tak głupi, by podejmować ryzyko. Stawka jest zbyt duża. Jeśli przypomnisz sobie sprawę kopiowania bolidu Mercedesa przez Racing Point, to przecież Mercedes był zaangażowany w ten proces. Ferrari nie może sobie pozwolić na taką wpadkę - ocenił Steiner.

Zdaniem Włocha, rywale od lat oskarżają Haasa o "kopiowanie" bolidu z Maranello i nazywają go "białym Ferrari". Tego typu ataki pojawiają się jednak tylko wtedy, gdy akurat Amerykanie osiągają dobre wyniki w F1. - To się stało nudne. To odgrzewany kotlet. Zawsze jest tak samo. Ktoś próbuje coś na nas wymyślić, podczas gdy tu nie ma niczego do odkrywania - oznajmił Steiner.

- Jeśli chcesz narzekać i skarżyć się na kogoś, to miej odpowiednie argumenty. Nie mów tego samego co jakiś czas, bo to trochę jak zdarta płyta - podsumował szef Haasa.

Czytaj także:
Rosjanin kwestionuje wartości F1. Powrotu do stawki jednak nie wyklucza
Ekipa Roberta Kubicy może zaskoczyć. Ważna zmiana w bolidzie

Czy rywale udowodnią, iż Haas przekroczył przepisy współpracując z Ferrari?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×