Niedawno zrobiło się głośno o GP Arabii Saudyjskiej, bo tegoroczna edycja wyścigu Formuły 1 w Dżuddzie została zakłócona przez atak terrorystyczny. Rebelianci z Ruchu Huti zaatakowali rafinerię Aramco, która zlokalizowana jest kilkanaście kilometrów od toru akurat w momencie, gdy trwała sesja treningowa F1. Mimo licznych obaw o bezpieczeństwo, do odwołania zawodów nie doszło.
Bez wątpienia wpływ na decyzję miał fakt, że Arabia Saudyjska to obecnie największy sponsor F1. Kontrakt na organizację wyścigu ma gwarantować ponad 100 mln dolarów rocznie, a dodatkowo Aramco podpisało 10-letnią umowę sponsorską z królową motorsportu. Jej wartość to 500 mln dolarów.
F1 obecnie rywalizuje na torze ulicznym w Dżuddzie, ale docelowo ma się przenieść na powstający kompleks sportowo-rozrywkowy w Qiddiya Park. Miało to nastąpić już w roku 2023, ale opóźnienia w budowie ogromnego toru wyścigowego połączonego z parkiem rozrywki sprawiają, że bardziej realny termin to sezon 2024 albo nawet 2025.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści
Saudyjczycy mogą jednak wykorzystać powstanie drugiego obiektu, aby przeforsować ideę organizacji dwóch wyścigów F1 na terenie swojego kraju. Napisał o tym dziennikarz Joe Saward. "Arabia Saudyjska chciałaby mieć jeden wyścig na wiosnę - na początku sezonu w Dżuddzie, a kolejny jesienią w Rijadzie" - przekazał za pośrednictwem bloga Saward.
"F1 ten pomysł może się nie spodobać, bo już teraz organizuje wystarczającą liczbę wyścigów na Bliskim Wschodzie i ma inne priorytety. Jednak Saudyjczycy mają nieprzyzwoicie dużo pieniędzy, a jak mówi pewna stara piosenka, wokół forsy wszystko się kręci" - dodał Saward.
Obecnie wyścigi F1 na Bliskim Wschodzie organizują również Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Katar. Ten ostatni kraj podpisał 10-letnią umowę w ubiegłym sezonie. W tym roku do GP Kataru jednak nie dojdzie, bo państwo chce się skupić na organizacji piłkarskich mistrzostw świata. Impreza na torze Losail powróci do kalendarza F1 w roku 2023.
Obecnie Liberty Media, właścicielowi Formuły 1, zależy na rozwoju tej dyscypliny m.in. w USA. Dlatego w ostatnich miesiącach podpisano umowy na organizację GP Miami i GP Las Vegas, a ostatnio coraz częściej mówi się też o GP Nowego Jorku. Ekspansja na nowe tereny sprawiła, że przyszły sezon ma składać się z rekordowej liczby 24 wyścigów. Tymczasem regulamin pozwala na organizowanie maksymalnie 25 rund. Dlatego lada moment możliwość poszerzania kalendarza F1 wyczerpie się.
Czytaj także:
Ekipa Kubicy oskarża rywali w F1. "Prowadzą swoje gierki"
Gigant opuści F1? Rozważa różne opcje