Ostatnie dwa wyścigi Formuły 1 należały do Maxa Verstappena i Red Bull Racing. Podczas rund rozgrywanych na Imoli i w Miami to właśnie aktualny mistrz świata dyktował tempo, a Charles Leclerc i Ferrari nie posiadali żadnych kontrargumentów. Jednak szef włoskiego zespołu zwracał w ubiegły weekend uwagę na to, że "czerwonym bykom" w końcu skończą się fundusze na opracowywanie aktualizacji do modelu RB18.
Z wyliczeń Franco Nugnesa z włoskiego "Motorsportu" wynika, że każdy zespół może wydać na opracowywanie poprawek ok. 10 mln dolarów. Jest to powiązane z faktem, iż w F1 obowiązuje limit wydatków w kwocie 140 mln dolarów.
W razie potrzeby dany zespół może dokonać pewnych modyfikacji w budżecie i przenieść część wydatków albo z nich zrezygnować, odblokowując środki na inny cel. Jednak zdaniem Nugnesa nie uwolni to gigantycznych sum.
ZOBACZ WIDEO: To się nazywa moc! Zobacz, co wyczarowała Anita Włodarczyk
Biorąc pod uwagę, że od sezonu 2022 FIA zobowiązała zespoły do informowania o poprawkach, jakie przywieziono na dany weekend F1, oszacowano wydatki Red Bulla na 75 proc. dostępnego budżetu. To niezwykle ważna wiadomość w kontekście walki o tytuł mistrzowski. Ferrari dotąd nie wprowadziło większych modyfikacji do modelu F1-75, a solidny pakiet zmian ujrzy światło dzienne dopiero podczas GP Hiszpanii.
Może się zatem okazać, że w kolejnych miesiącach Red Bull nie przyspieszy już znacząco bolidu Verstappena, podczas gdy Ferrari i Leclerc nadal będą mieć środki na rozwijanie swojego samochodu.
W trudnej sytuacji znalazł się też Mercedes. Ogrom problemów ekipy z Brackley sprawił, że przygotowała ona zmiany w modelu W13 niemal co rundę. Ich koszt oszacowano na ponad 10 mln dolarów, co oznacza, że lada moment Niemcy tak naprawdę będą musieli poddać sezon 2022 i skupić się na przyszłorocznej kampanii.
Obecnie to Leclerc jest liderem klasyfikacji generalnej F1, choć wygrał tylko dwa wyścigi. Monakijczyk ma na swoim koncie 104 punkty. Verstappen, pomimo trzech triumfów, jest drugi z 85 "oczkami" na koncie.
Czytaj także:
Zmiana warty w Mercedesie. "Hamilton stara się nie utonąć"
Lewis Hamilton ponad prawem. Czy F1 odważy się ukarać Brytyjczyka?