Szalony mecz o finał MŚ! Czesi zdmuchnęli z lodu faworytów

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: hokeiści reprezentacji Czech
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: hokeiści reprezentacji Czech
zdjęcie autora artykułu

Za nami pierwszy półfinał hokejowych mistrzostw świata elity, który przyniósł niesamowite emocje. Reprezentacja Czech pokonała w Pradze faworyzowaną Szwecję 7:3 i w niedzielę powalczy o złoto.

W pierwszym półfinale światowego czempionatu zmierzyły się ekipy Szwecji i Czech. Trzy Korony przeszły przez fazę zasadniczą jak burza, triumfując w grupie B z kompletem punktów. Potem Skandynawowie wygrali po dogrywce prestiżowe starcie z Finami. Natomiast gospodarze zajęli trzecią pozycję w grupie A. W ćwierćfinale okazali się nieznacznie lepsi od Amerykanów.

Szwedzi byli faworytami sobotniego spotkania i początkowo prezentowali się dobrze. Już w 4. minucie gola zdobył Marcus Johansson. Gdy w 8. minucie wyrównał Dominik Kubalik, goście odpowiedzieli po 20 sekundach trafieniem Marcusa Petterssona. Trzy Korony nie cieszyły się jednak długo prowadzeniem, bowiem już po 89 sekundach bramkę na 2:2 strzelił David Kampf.

Pierwsza tercja była zapowiedzią świetnego widowiska. W drugiej partii Czesi niespodziewanie odskoczyli rywalom. Najpierw koszmarny błąd szwedzkiej defensywy wykorzystał Ondrej Kase. Minęło zaledwie 16 sekund i było już 4:2 dla gospodarzy, a świetnym strzałem po wznowieniu popisał się Martin Necas. Gdy w 30. minucie Dominik Kubalik poprawił wynik na 5:2, szkoleniowiec Trzech Koron zdecydował się zmienić bramkarza. W końcowej fazie drugiej odsłony stratę zmniejszył Joel Eriksson Ek.

ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"

Po 40 minutach Czesi prowadzili 5:3, ale musieli zachować koncentrację. To Szwedzi atakowali w trzeciej tercji, jednak Lukas Dostal bronił bez zarzutu. Frustracja u Skandynawów wyraźnie rosła, a gospodarze tylko czekali na kontry. Lukas Sedlak zamienił dwie z nich na bramki odpowiednio w 46. i 54. minucie. Po jego trafieniach kibice na trybunach byli w prawdziwej euforii.

Szwedzi nie mieli już nic do stracenia. Na ponad trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry zdecydowali się ściągnąć bramkarza. W ostatnich sekundach Lukas Sedlak trafił do pustej bramki, a na lód poleciały czapeczki. Ostatecznie zawodnik gospodarzy nie skompletował hat-tricka, bowiem wcześniej był spalony na niebieskiej. Dla uradowanych Czechów nie miało to już zresztą żadnego znaczenia.

Zwycięskie Czechy awansowały do niedzielnego finału mistrzostw świata (godz. 20:20). Zmierzą się w nim ze Szwajcarią, która po rzutach karnych wygrała z Kanadą (więcej tutaj). Pokonana Szwecja powalczy więc o brąz z hokeistami z Kraju Klonowego Liścia (godz. 15:20).

półfinał MŚ 2024:

Szwecja - Czechy 3:7 (2:2, 1:3, 0:2) (Johansson 4', Pettersson 9', Eriksson Ek 36' - Kubalik 8' i 30', Kampf 10', Kase 27', Necas 27', Sedlak 46' i 54')

Czytaj także: Świątek poznała drabinkę Rolanda Garrosa. Rosjanki na drodze Polek Ciekawe losowanie Huberta Hurkacza. Będzie hit z udziałem Rafaela Nadala

Źródło artykułu: WP SportoweFakty