Gdy Andrzej Duda podczas Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki ogłosił, że zostaną podjęte starania ku temu, żeby zorganizować w naszym kraju w 2036 roku igrzyska olimpijskie, wiele osób zastanawiało się, czy nie są to tylko przedwyborcze obietnice.
Ostatnio w tym temacie wypowiedział się czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie sportowym, który został zapytany przez dziennikarza, czy nie odczytuje tych zapowiedzi głowy państwa jako "wrzutki wyborczej".
- Oczywiście, zgłoszenie prezydenta wpisywało się w kampanię wyborczą ugrupowania, któremu sprzyja, był też na miejscu w Zakopanem minister sportu, a więc polityk ze Zjednoczonej Prawicy startujący w wyborach. Ale cóż, siłą rzeczy tak ważkie tematy poruszają na publicznym forum właśnie politycy. Uważam, że termin ogłoszenia nie dyskwalifikuje samego pomysłu - przyznał Robert Korzeniowski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki
- Temat nie został podjęty w kampaniach przez innych, przez opozycję, i ja się z tego cieszę. Dzięki temu nie został zużyty, "wytarty" w walce wyborczej, a zarazem dotarł do władz europejskiego komitetu olimpijskiego - zauważył trzykrotny mistrz świata.
Korzeniowski jest zdania, że bycie gospodarzem igrzysk olimpijskich wiąże się na pewno ze sporym wyzwaniem i ogromem pracy, ale to temat, o którym warto poważnie porozmawiać.
Zresztą Polska ma już całkiem spore doświadczenie w organizacji wielkich imprez. Wystarczy wspomnieć chociażby o Euro 2012, mistrzostwach siatkarskich czy igrzyskach europejskich.
- Mamy atrakcyjne położenie, mamy ludzki kapitał. Przewidywany rozwój gospodarki wskazuje, że podołalibyśmy finansowo. Perspektywa 13, a może 17 lat jest bezpieczna. (...) Oczywiście ktoś powie, że współczesny świat jest niepewny, że wiele złego może się zdarzyć po drodze. Tak, ale gdybyśmy przewidywali same nieszczęścia jak wojna i COVID, to nie zaplanowalibyśmy niczego - powiedział wprost 55-latek.
Czytaj także:
Zaapelował do rządzących. Mocne słowa
Natalia Kaczmarek zaskoczyła decyzją. "Zupełnie się tego nie boję"