Zawodnicy Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego biegli po niemal pewne złoto w sztafecie mężczyzn w biathlonie. Eduard Łatypow prowadził przed ostatnim strzelaniem niemal o minutę, więc tylko jakaś kompletna katastrofa, biorąc pod uwagę możliwość dobierania trzech naboi, mogłaby im odebrać triumf. A tak właśnie się stało.
Łatypow nie był w stanie trafić w tarczę. Na osiem strzałów tylko trzy doleciały do celu i musiał biegać dwie karne rundy. Przegrał złoto i srebro, a zawodnicy ROC musieli zadowolić się brązem. Oburzenie u naszych wschodnich sąsiadów wywołała jednak inna sytuacja.
Mowa o realizacji transmisji. Realizator nie pokazywał Łatypowa biegnącego z ogromną przewagą nawet na chwilę na trasie drugiego okrążenia, a skupił się na tym, co wtedy wydawało się walką o srebro miedzy Norwegami, Francuzami i Niemcami. Rosjanin miał niemal minutę przewagi.
ZOBACZ WIDEO: Historyczny wynik polskich saneczkarzy. "Cieszy nas ładna jazda, czyste przejazdy"
Pojawiły się głosy o dyskryminacji Rosjan. - To obrzydliwe, tak to ujmę. Zapomnieli, że ktoś prowadzi wyścig. Będziemy rozwiązywać to później, ale nie mam słów na tak wielki nieprofesjonalizm - powiedział komentator rosyjskiej telewizji Dmitrij Guberniew dla Kanału 1.
Wypowiedział się także krytycznie o decyzji trenera, który postawił na Łatypowa na ostatniej zmianie.
- Cwietkow powinien zamykać sztafetę. To jasny błąd trenera. Łatypow miałby na sobie mniejszą presję, gdyby biegł na trzeciej zmianie. Został zduszony psychicznie pogonią, a w ostatnim strzelaniu chodziło tylko o głowę. Z kolei Cwietkow to doświadczony walczak - ocenił dziennikarz.
Czytaj więcej:
Na poprzednich igrzyskach Polki biły się o medal do ostatniego strzału. Na tych biją się o coś innego
Wielki powrót medalistki IO. Zaryzykowała zdrowiem