Wyszły na jaw szczegóły dotyczące śmierci Aleksandra Doby. Wiadomo, jak zmarł
Jeden z najsłynniejszych polskich podróżników - Aleksander Doba - zmarł na szczycie Kilimandżaro. Najwyższej góry w Afryce. Czuł się dobrze, wszedł na wierzchołek i nagle stracił przytomność. Taką informację przekazał portal polsatnews.pl.
Portal polsatnews.pl poznał szczegóły tej tragicznej sytuacji. Łukasz Nowak, założyciel Klubu Podróżników Soliści i organizator wyprawy na Kilimandżaro, w której brał udział podróżnik, opowiedział o ostatnich chwilach życia Doby. Przede wszystkim potwierdził, że Polak zdobył szczyt. Wszedł na najwyższą górę w Afryce w poniedziałek (22.02.), o godzinie 11.
Doba wchodził w towarzystwie dwóch doświadczonych przewodników. Po wejściu na szczyt mieli mu zrobić zdjęcie. - Przed wykonaniem zdjęcia poprosił o chwilę odpoczynku. Później stracił przytomność, a zaraz później funkcje życiowe - powiedział Nowak.
Wcześniej polski podróżnik czuł się dobrze, nie miał objawów choroby wysokościowej. Uczestnicy wyprawy podzielili się na podgrupy. Część zdobywców mijała Dobę, kiedy ten podchodził pod wierzchołek, rozmawiali z nim. - Mówił, że jest w świetnej formie, krzyczał "Afryka dzika" i że jest szczęśliwy - dodał założyciel Klubu Podróżników Soliści.
Mimo podjętej reanimacji na szczycie Kilimandżaro, Doba zmarł. Jego ciało zabezpieczono i zniesiono. Pomogli w tym pracownicy parku narodowego. Potem zmarłego przetransportowano do szpitala w Moshi (miasto w Tanzanii).
Na razie nie wiadomo jeszcze oficjalnie, co było bezpośrednią przyczyną zgonu, ale Nowak przypuszcza, że mógł to być zawał serca. Wszystkie okoliczności na to wskazują.