Nie żyje skatowany 8-latek. Anna Lewandowska zabrała głos
W poniedziałek lekarze poinformowali o śmierci maltretowanego przez ojczyma 8-letniego Kamilka. Sprawa poruszyła całą Polskę. Głos w mediach społecznościowych zabrała Anna Lewandowska. "Nie potrafię przejść obojętnie" - napisała.
W poniedziałek Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka na swoim profilu na Facebooku poinformowało o śmierci Kamilka. Przyczyną była postępująca niewydolność wielonarządowa, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi.
Sprawa poruszyła całą Polskę. Głos w mediach społecznościowych zabrała Anna Lewandowska. "To będzie inny post niż zwykle, ale nie potrafię przejść obojętnie obok historii Kamilka, o której piszą wszystkie media. Nie potrafię sobie wyobrazić jak złym trzeba być człowiekiem, aby podnieść rękę na dziecko, uderzyć czy wyrządzić mu krzywdę" - napisała wściekła żona Roberta Lewandowskiego.
Dodała, że nie zna szczegółów sprawy, więc nie będzie wyciągać żadnych pochopnych wniosków pod adresem żadnej instytucji. "Poza nimi, jesteśmy także my - społeczeństwo. Często wiele osób udaje, że nie widzi, nie słyszy, bo tak wygodniej, tak łatwiej... po co wtrącać się w nie swoje sprawy? A właśnie po to, by w takich sytuacjach chronić dzieci, które w zderzeniu z agresją dorosłych są całkowicie bezbronne" - dodała.
"Żadne dziecko nie funkcjonuje w próżni. Są sąsiedzi, dalsza rodzina, znajomi, szkoła oraz inne instytucje. Patrzmy na to, co dzieje się wokół nas. Zwracajmy uwagę na to, czy za ścianą słyszymy płacz dziecka, albo widzimy inne niepokojące sygnały. Uczmy nasze dzieci, aby w szkole także zwracały uwagę na to, dlaczego kolega czy koleżanka z klasy ma złamaną rękę albo siniaki. Niech zapytają co się stało… Nie bądźmy obojętni - niby tak proste, a jednak takie trudne" - zakończyła swój wpis Lewandowska.
Czytaj także:
Wypadł lepiej od Paulo Sousy. Włoscy eksperci ocenili Krzysztofa Piątka
Media: chcą Zielińskiego. Będzie hit?