Polska gwiazda ofiarą zuchwałej kradzieży. Znamy szczegóły

Materiały prasowe / Bartosz Woliński/redbullcontentpool / Na zdjęciu: Maja Włoszczowska
Materiały prasowe / Bartosz Woliński/redbullcontentpool / Na zdjęciu: Maja Włoszczowska

- Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że odzyskam rowery. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy pomogli - mówi nam Maja Włoszczowska. Dwukrotna wicemistrzyni olimpijska padła ofiarą zuchwałej kradzieży. Na szczęście policja szybko odnalazła sprawcę i sprzęt.

W tym artykule dowiesz się o:

O kradzieży cennych rowerów poinformował Maję Włoszczowską sąsiad, który w sobotę rano, schodząc do garażu, zauważył wyłamane drzwi do jej komórki lokatorskiej. - Gdy zeszliśmy na dół, okazało się, że złodziej włamał się do wszystkich komórek, wyrywając drzwi z zawiasów. Zakładam, że na moje rowery trafił przypadkowo - relacjonuje w rozmowie z WP SportoweFakty dwukrotna wicemistrzyni olimpijska.

Sprawca zabrał trzy rowery, których koszt Włoszczowska szacuje na 75 tysięcy złotych. Zostawił jeden, który miał nienapompowane opony. Próbował przełożyć do niego napompowane koła, jednak ich średnica nie pasowała do roweru. Nie mógł wyjechać z nim z budynku na kołach, więc zdecydował się go porzucić, zapewne w obawie, że próba jego wyniesienia spowodowałaby zbyt dużo hałasu.

Po odkryciu kradzieży i zgłoszeniu sprawy, jeleniogórska policja zadziałała szybko i skutecznie. Jeszcze w sobotę, późnym wieczorem, Włoszczowska otrzymała informację, że rowery się znalazły.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka awantura w meczu dzieci!

Zatrzymanym okazał się 31-letni mężczyzna, dobrze znany funkcjonariuszom recydywista (więcej TUTAJ>>), który ukrył sprzęt w trzech różnych miejscach.

- Czapki z głów. Jestem pod wrażeniem - chwali policjantów zawodniczka, która na ostatnich igrzyskach olimpijskich w Tokio była chorążą polskiej reprezentacji. - Nie wiem, co było decydujące dla tego, że się odnalazły, ale bardzo dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób pomogli.

A pomógł zapewne rozgłos, jaki sprawa zyskała po apelu Włoszczowskiej o zwrot rowerów w jej mediach społecznościowych. Wielu internautów podawało go dalej, pisały o nim media tradycyjne, do medalistki olimpijskiej przyjechało kilka ekip telewizyjnych. O pomoc w złapaniu sprawcy prosił nawet prezydent Andrzej Duda.

- Nie spodziewałam się tak szerokiego odzewu. Był u mnie Polsat, TVP, TVN24. Jeżeli sprawca ogląda lub czyta jakiekolwiek media, na pewno wywarło to na nim presję. W efekcie ten mało przyjemny dzień skończył się dobrze.

Włoszczowska szczerze przyznaje, że nie wierzyła w odzyskanie sprzętu, którego wartość oszacowała na 75 tysięcy złotych.

- Jeden z nich był wart 40 tysięcy. Mierniki mocy czy ceramiczne łożyska to bardzo wartościowe rzeczy, które nie rzucają się w oczy. Jeśli ktoś nie zna się na rowerach, nie przyjdzie mu nawet do głowy, że może mieć sprzęt takiej wartości.

- Bałam się, że moje "skarby" zostaną rozłożone na części, albo wylądują za granicą, i będą już nie do odzyskania. Pewnie zostałyby sprzedane za grosze, bo w przypadku rowerów złodzieje często nie wiedzą, co kradną. Mają sprzęt za kilkadziesiąt tysięcy, a sprzedają go za dwa tysiące.

Utracone, a następnie odzyskane rowery, mają dla Włoszczowskiej nie tylko dużą wartość finansową, ale i sentymentalną.

- Na jednym z nich wygrywałam Puchar Świata w Val di Sol i jestem z nim bardzo związana emocjonalnie. Wszystkie są mi potrzebne, bo na wszystkich cały czas jeżdżę. Zawodową karierę już zakończyłam, ale być może przyszły sezon potraktuję "przejściowo" i będę startować w imprezach amatorskich. Świat takich imprez jest bardzo rozbudowany, będzie mnóstwo ciekawych imprez, w których można powalczyć. Na razie to taki mój mały, cichy projekt, ale mam nadzieję, że coś z niego będzie i dam kibicom jeszcze trochę radości - kończy rozmowę z WP SportoweFakty Maja Włoszczowska.

Zatrzymany ws. kradzieży rowerów wkrótce odpowie za swój czyn.

- Tego przestępstwa dopuścił się w warunkach recydywy. W niedzielę czynności z nim będą nadal kontynuowane z uwagi na to, że jest on także podejrzewany o inne włamania na terenie Jeleniej Góry. W poniedziałek zostanie doprowadzony do prokuratury. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności i być może będzie wniosek o areszt - powiedziała WP SportoweFakty podinspektor Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy KMP w Jeleniej Górze.

Czytaj także: 30 tysięcy złotych za pomoc w znalezieniu rowerów polskiej mistrzyni. Może je widziałeś?
Czytaj także: Rowery Mai Włoszczowskiej odnalezione. Złodziej złapany

Źródło artykułu: