Krytyczna sytuacja wokół MŚ w Polsce. Minister wkracza do akcji

Komornik może zlicytować rowery polskich reprezentantów. Wtedy doszłoby do kuriozalnej sytuacji - nasi kolarze nie mieliby na czym startować podczas mistrzostw świata, które za dwa miesiące odbędą się w Polsce!

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Witold Bańka Newspix / Na zdjęciu: Witold Bańka
- Od 2 stycznia w Polskim Związku Kolarskim znów jest komornik - usłyszeliśmy od prezesa Mostostalu-Puławy, Tadeusza Rybaka. - Nie miałem wyjścia. Musiałem znów uruchomić procedurę. Związek nadal jest nam winny mniej więcej 8,5 mln zł.

Komornik na niespełna dwa miesiące przed mistrzostwami świata na torze, które mają się odbyć w Pruszkowie (27.02.-03.03.2019), to fatalna wiadomość. Teoretycznie, może zająć rowery polskich reprezentantów (sprzęt należy do PZKol) i jeszcze przed zawodami spróbować je zlicytować. Gdyby się sprzedały (a cena zapewne będzie atrakcyjna), Biało-Czerwoni nie będą mieli na czym startować.

Stąd pewnie błyskawiczna reakcja ministerstwa sportu. - W najbliższy poniedziałek (7.01. - przyp. red.) dojdzie do spotkania ministra Witolda Bańki z prezesem Tadeuszem Rybakiem - poinformowała nas Anna Ulman, która pełni funkcję rzecznika prasowego resortu.

Rybak próbuje odzyskać dług od wielu lat (patrz "Historia długu PZKol" - na końcu artykułu). Czuje się oszukany, zniesmaczony, zażenowany, ale jednocześnie jest zdeterminowany, aby w końcu sprawę zakończyć. - Jeżeli tego nie doprowadzę do końca, to akcjonariusze mojej firmy mogą dojść do wniosku, że działam na niekorzyść spółki - przekonuje. - A to bardzo poważne oskarżenie. Na dodatek w branży budowlanej nie jest różowo. Dlatego potrzebujemy tych pieniędzy.

Komornik zapewne teraz zajmie się aktualizacją wyceny sprzętów, jakie są własnością PZKol-u. Robił to już przed rokiem, musi teraz odświeżyć swoje rejestry. A jest tego trochę: maszyny startowe, komputery w serwerowni, nagłośnienie, sprzęt w dziupli komentatorskiej, rowery reprezentantów Polski, no i przede wszystkim sam tor. Czy jest możliwe, aby tor został zlicytowany jeszcze przed MŚ? - Nie - odpowiada Krzysztof Pietrzyk, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Warszawie. - Procedura sprzedaży nieruchomości w takich sytuacjach składa się z kilku etapów i jest długotrwała. Zajęłaby mniej więcej dwa, trzy lata.

Inaczej wygląda sytuacja z ruchomościami. Po pierwsze, sprzęty na pruszkowskim torze zostaną oklejone "banderolami" komorniczymi. - Rzeczywiście, tak wygląda procedura - potwierdza Pietrzyk.

Czyli polscy kolarze być może będą jeździli na rowerach z naklejką: "zajęcie komornicze". No chyba, że uda się sprzedać ten sprzęt w ciągu kilku tygodni. Jeżeli cena wywoławcza będzie odpowiednio niska, to kilku chętnych może się znaleźć. Podobnie jak na serwerownię. A bez serwerowni nie będzie w hali internetu. Ciężko sobie wyobrazić, by UCI była z tego zadowolona i udało się przeprowadzić MŚ bez dostępu do sieci.

- Mamy nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji - deklaruje Ulman. - Postaramy się naprawić błędy PZKol-u. Bo podkreślmy to wyraźnie, nie byłoby tematu, gdyby kolarska centrala wywiązywała się z ugody zawartej z Mostostalem Puławy.

PZKol nie od dzisiaj nie reguluje swoich zobowiązań. Obok Rybaka na swoje pieniądze czeka kilkunastu (może nawet kilkudziesięciu) wierzycieli. Niektórzy też już oddali swoje sprawy kancelariom komornicznym. Pewnie dlatego przepływ finansów (a mówi się, na razie nieoficjalnie, że sponsorem zawodów będzie Orlen) potrzebnych do organizacji mistrzostw zaplanowano tak, aby omijał konta kolarskiej centrali szerokim łukiem. Aby czasami nie wpadły do rąk wierzycieli.

Co dalej? Czeka nas międzynarodowy skandal? Na czym pojadą kolarze, będzie internet w obiekcie? Wszystko zależy od spotkania na linii Bańka-Rybak. Jeżeli panowie wypracują porozumienie i w jakiś magiczny sposób państwo spłaci ten wieloletni dług (może np. Orlen wykupi prawo do nazwy pruszkowskiego toru za spłatę zadłużenia obiektu?), to nie dość, że MŚ odbędą się bez problemów, to jeszcze przy okazji polskie kolarstwo wyjdzie na prostą. Taki paradoks. Co prawda zostanie jeszcze ok. 2-3 mln zł zadłużenia powstałego głównie w 2017 roku. Ale z tym już można sobie poradzić.

- Skoro Orlen wydaje 100 mln zł na Roberta Kubicę, to kilka procent tej kwoty dla nas nie powinno być problemem - dodaje Rybak. - Liczę, że w końcu politycy naprawią to, co zepsuli wiele lat temu.

W całej historii najbardziej poszkodowanymi są niestety zawodnicy. Jak można spokojnie budować formę na najważniejsze zawody roku, jak można myśleć o bezpiecznej przyszłości, skoro nad Pruszkowem wiszą tak ciemne chmury?

Historia długu PZKol.
2007 - Mostostal Puławy wybudował tor kolarski w Pruszkowie za 92 mln zł. ale w związku ze zmianami, które wprowadziła Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) należało wykonać prace dodatkowe. Wartość - 5,3 mln zł. Faktura za prace dodatkowe nie została zapłacona.
2007-2016 - PZKol mimo wielu obietnic nie zdołał spłacić długu
grudzień 2016 - sąd podjął ostateczną decyzję, że PZKol ma oddać Mostostalowi Puławy cały dług z odsetkami, nieco ponad 9 mln zł
listopad 2017 - dług rośnie, wynosi ok. 10 mln zł, Rybak po raz pierwszy wprowadził do związku komornika
wiosna 2018 - Mostostalowi Puławy udało się odzyskać ponad milion złotych, dług spadł do poziomu mniej więcej 8,5 mln zł
maj 2018 - PZKol i Mostostal Puławy podpisały ugodę, na mocy której związek ma spłacić dług w ciągu dwóch lat, I ratę (300 tys. zł) ustalono na koniec września 2018, drugą - na koniec roku
wrzesień 2018 - PZKol nie zapłacił I raty ugody
listopad 2018 - Rybak na spotkaniu z ministrem sportu i prezesem PZKol obiecał, że zaczeka do końca roku z wprowadzaniem po raz drugi komornika
styczeń 2019 - PZKol nie zapłacił również II raty zgodnie z zawartą ugodą, prezes Mostostalu Puławy podejmuje decyzję o wprowadzeniu do związku komornika

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek bez gola. Genoa zakończyła rok remisem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy w obecnej sytuacji PZKol-u powinniśmy organizować MŚ na torze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×