Trener Przemysław Frasunkiewicz chciał mieć w zespole Anwilu Włocławek duet "B-B", czyli: Josh Bostic i James Bell, którzy w przeszłości występowali razem w lidze włoskiej (Enel Brindisi). Ten drugi ma za sobą bardzo udany sezon w barwach Anwilu.
Wydaje się, że w fazie play-off był najlepszym graczem zespołu. Włocławscy kibice wybrali go nawet MVP minionych rozgrywek. Bell notował ponad 12 pkt., 5 zb. i 2 asysty na mecz. Wystąpił w 39 spotkaniach PLK.
Frasunkiewicz - w trakcie budowy zespołu - szukał zawodników multipozycyjnych, takich, którzy są w stanie zagrać w różnych ustawieniach. Bell idealnie do tego pasuje, zarówno w obronie, jak i w ataku. To bardzo wszechstronny koszykarz.
ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę
O 30-latka mocno walczył Anwil, oferował małą podwyżkę - względem ostatniego sezonu - (nie tak dużą jak w przypadku Luke'a Petraska - jedyny gracz, który został we Włocławku), ale na niewiele to się zdało, gdy do gry o Bella włączyli się... Japończycy. Ci zaoferowali takie pieniądze, z którymi włocławianom trudno było podjąć rękawicę. To była bardzo intratna propozycja (podobno blisko dwa razy większa niż Anwilu).
Bell w rozmowie z WP SportoweFakty nie ukrywa, że o wyborze klubu na kolejny sezon zadecydowały pieniądze. Otrzymał ofertę z Anwilu, ale - z powodów finansowych - nie mógł jej przyjąć. Japończycy oferowali znacznie więcej.
- Potwierdzam, iż otrzymałem ofertę z Anwilu. Zaoferowano mi prawie taką samą pensję jak w zeszłym roku. Nie mogłem się na to zgodzić, gdy na stole miałem lepsze propozycje z innych miejsc. Japonia? Tam otrzymałem najwięcej. Jestem odpowiedzialny za rodzinę i muszę o nich dbać w najlepszy możliwy sposób - mówi James Bell.
- Ostatni sezon w Anwilu był dla mnie bardzo udany. Zajęliśmy 3. miejsce, w wielu meczach graliśmy bardzo dobrą koszykówkę. Myślę, że duża w tym zasługa trenera Frasunkiewicza, który umiał wykorzystać potencjał z każdego z nas. Zaufaliśmy mu i poszliśmy za nim. To się opłaciło - przyznaje.
Wiemy, że od momentu zakończenia sezonu w kolejce po Bella ustawiły się zagraniczne zespoły. Miał sporo ofert. Amerykanina chcieli m.in. działacze rumuńskiej Oradei, którzy są znani z tego, że sięgają po graczy z przeszłością w PLK. Wiemy, że Bell miał także inną ofertę z Rumunii.
- Odbyłem kilka świetnych rozmów z trenerem rumuńskiej drużyny, ale po prostu nie widziałem siebie tam w kolejnym sezonie. Niewiele wiem o tej lidze - nie ukrywa nasz rozmówca.
Bell jest zawodnikiem, który co roku zmienia kluby. W żadnym z nich nie zakotwiczył na dłużej. Grał już we Włoszech, Francji, Izraelu, Turcji, a nawet w Grecji. Teraz spróbuje swoich sił w Japonii.
- Miałem szczęście, że w swojej karierze odwiedziłem wiele wyjątkowych miejsc. Teraz czas na kolejny rozdział - mówi z uśmiechem na twarzy.
Amerykanin w sezonie 2022/2023 będzie graczem Yamagata Wyverns. Ten kierunek staje się coraz atrakcyjniejszy dla obcokrajowców. Japońskie kluby oferują duże pieniądze zawodnikom. Z ofert z tamtejszych klubów skorzystali już m.in. Kerem Kanter, Baylee Steele czy Michael Young.
Zobacz także:
Łukasz Kolenda: Polakom nie jest łatwo wyjechać [WYWIAD]
Tak budowano nową Arkę. Debiutant Szubarga odsłania kulisy [WYWIAD]
Artur Gronek: Mamy kim straszyć! Nam mówi o transferach Slaughtera i Dorsey-Walkera
Nowa gwiazda polskiej ligi? Ekspert nie ma wątpliwości