Kandydat do złota zawodzi. Trener diagnozuje problem

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Devyn Marble
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Devyn Marble

Legia Warszawa zrobiła dużo szumu w okresie transferowym, ściągając zawodników z dużymi nazwiskami, ale to - jak na razie - nie przekłada się na wyniki. Wicemistrzowie Polski wygrali zaledwie 1 z 4 meczów!

Spotkanie z PGE Spójnią Stargard (69:71) miało być momentem zwrotnym dla koszykarzy Legii Warszawa, którzy - po porażkach ze Śląskiem Wrocław i Hapoelem Holon w Basketball Champions League (w obu meczach prowadzili na kilka minut przed jego zakończeniem) - chcieli się zrehabilitować przed własnymi kibicami.

Wszyscy w stolicy spodziewali się tego, że w piątek nastąpi przełamanie i wicemistrzowie Polski - w kompletnie odmienionym składzie w porównaniu do ostatniego sezonu - pokażą znacznie lepsze oblicze.

Przełamania nie było, co więcej: podopieczni Wojciecha Kamińskiego są w jeszcze większym dołku. W wielu momentach trudno było patrzeć na grę warszawskiego zespołu, który... w całym meczu popełnił aż 17 strat, na dodatek przestrzelił 13 rzutów wolnych (9/22).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?

- Nie umiem tego wytłumaczyć, trenujemy w tej hali na co dzień, a myliliśmy się na potęgę, coś fatalnego - mówił po meczu Grzegorz Kamiński, który w ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego Travisa Lesliego. Amerykanin nabawił się urazu (mięsień w nodze) podczas rozgrzewki. W sobotę przejdzie dokładne badania, które pokażą, jak poważny jest to uraz.

W Warszawie nikt nie bierze tego za wymówkę słabej gry i porażki w starciu z PGE Spójnią. Ten mecz wicemistrzowie Polski - nawet bez Lesliego - powinni wygrać, patrząc na skład i nazwiska, jakie trener Kamiński ma w tym momencie do dyspozycji. Sęk w tym, że wielu zawodników gra dużo poniżej oczekiwań na początku tego sezonu.

Legia zawodzi na początku sezonu
Legia zawodzi na początku sezonu

- Bez Travisa też musimy sobie radzić, to nie jest żadne wytłumaczenie. Jego brak było widać, bo siedział cały mecz na ławce, ale niektórzy grali tak jakby ich też nie było na parkiecie. A w takim wypadku ciężko wygrać - to słowa trenera Kamińskiego. To był wymowny przekaz.

Słabo zagrał Devyn Marble (7 pkt, 3/10 z gry), Ray McCallum co prawda zdobył 19 punktów, ale w końcówce popełniał błędy, Geoffrey Groselle też stać na lepszą grę (10 pkt - 4/7 z gry, 2/5 za jeden). Trener Kamiński powstrzymał się jednak od wystawienia indywidualnych cenzurek.

- Nie chcę na gorąco oceniać zawodników, muszę najpierw zobaczyć mecz i wtedy będzie można wypowiedzieć się w tej sprawie - dodał.

- Chciałbym przeprosić kibiców, ta porażka nie powinna nam się zdarzyć, nieobecność Travisa nie powinna wykluczać walki o każdą piłkę. To dla nas bardzo bolesna porażka w ważnym meczu, bo chcieliśmy odbudować się po ostatnich porażkach. Mamy nad czym pracować i musimy poprawić swoja grę - powiedział z kolei Grzegorz Kamiński.

Trener Legii diagnozuje problem

Trener wicemistrzów Polski, Wojciech Kamiński, jest mocno rozczarowany postawą swojego zespołu na początku sezonu. Diagnozuje też największy problem Legii: to gra w ataku. Na trzy rozegrane spotkania w PLK, tylko w jednym warszawska drużyna przekroczyła granicę 70 punktów! Było to na inaugurację w Łańcucie (83), później były 63 pkt ze Śląskiem i 69 pkt z PGE Spójnią.

- To bardzo bolesna porażka. Jeśli gramy w ataku tak jak ze Spójnią, czy w meczu ze Śląskiem, to na pewno o zwycięstwa w tym sezonie będzie ciężko. Nietrafione rzuty wolne, 17 strat - to w żadnym wypadku nie powinno się zdarzyć - zaznaczył Kamińskim.

- W obronie myślę, że w większości przypadków robiliśmy to co powinniśmy, w kilku sytuacjach zapomnieliśmy o naszych założeniach, ale jeszcze raz powtórzę: to atak jest naszą największą zmorą w tym sezonie - nie ukrywał.

W Warszawie nie ukrywają, że ten sezon miał być kolejnym krokiem w budowaniu wielkiej marki Legii w Polsce i w Europie. Po to - za duże pieniądze - pozyskano gwiazdy, które miały dać bardzo dobre wyniki na krajowym podwórku i w rozgrywkach Basketball Champions League, a tym samym zwiększyć zainteresowanie koszykówką w stolicy.

Jak się okazuje, pozyskanie gwiazd - jak na razie - nie gwarantuje spodziewanych wyników. Gra zespołu też mocno zawodzi. Brakuje w niej takiego charakteru i wyrachowania, czyli tych elementów, które charakteryzowały Legię w zeszłym sezonie. Czy będą teraz zmiany w zespole? Tego wykluczyć nie można, zwłaszcza, że Legia może poszerzyć skład o dwóch obcokrajowców.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Kacper Gordon: Mam papiery na grę w PLK
Mateusz Ponitka: Bez czekania na NBA
Żan Tabak: Polska liga nie jest atrakcyjna
15-latek pisze historię. W tle... nauki matematyki

Komentarze (4)
avatar
Armia Obca Wschód
9.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sprawa sprowadza się do wyboru właściwego trenera. Są trenerzy, którzy z przecietnego składu wycisną maximum możliwości ale nie sprawdzą sie w prowadzeniu "gwiazd" czy nawet gwiazdeczek. I Kamy Czytaj całość
avatar
Asphodell
8.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A po co tu szukać wyjaśnień? Prawda jest oczywista, zbieranina gwiazd nigdy się nie sprawdzi. 
avatar
prawus
8.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Który to już raz życie pokazuje że gwiazdy nie zawsze gwarantują sukces !! Po Anwilu , Stalówce i Zastalu , pewnie do tego samego wniosku dojdzie Legia . Szkoda że te nauczki czyszczące kieszeń Czytaj całość
avatar
gardener
8.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze że Zastal już nie przepłaca za tego Marble. Koleś gwiazdorzy tylko