Legia Warszawa notuje kiepski początek sezonu 2022/2023. Wicemistrzowie Polski w Energa Basket Lidze mają bilans 4:3, z kolei w Basketball Champions League przegrali wszystkie trzy spotkania, co przyjęto z dużym rozczarowaniem (dwie porażki u siebie). W stolicy ostrzyli sobie zęby na rywalizację w tych renomowanych rozgrywkach, po to też ściągano za duże pieniądze Geoffrey Groselle'a, Devyna Marble'a czy Raya McCalluma.
Oczekiwania względem tych rozgrywek były spore, skład na papierze też prezentował się okazale, ale w rzeczywistości ten układ - jak na razie - nie zafunkcjonował. Nie jest tajemnicą, że trener Wojciech Kamiński jest aktywny na rynku transferowym, przegląda różne kandydatury zawodników, ale nie jest powiedziane, że Legia już teraz zdecyduje się na zakontraktowanie nowego gracza.
- Śledzimy, co się dzieje na rynku, bo mamy jeszcze dwa miejsca dla obcokrajowców. Nie wiem, czy mamy pieniądze na to, ale to jest już inna sprawa. Jeżeli znajdziemy zawodnika, który będzie pasował do tej drużyny, to nie jest wykluczone, że taki transfer będzie. Jeżeli nie znajdziemy, też sobie z tym poradzimy. Na razie nie mamy nikogo. Jak pokazał początek sezonu: jedna kontuzja (Travis Leslie - przy. red.) plus problem z dojściem do pełnej formy niektórych zawodników spowodował, że graliśmy poniżej oczekiwań - mówił ostatnio szkoleniowiec warszawskiego zespołu.
Gwiazda Legii: jestem rozczarowany
W Legii nie ukrywali, że spotkanie z Filou Ostenda (26 października) było najważniejsze na tym etapie sezonu w kontekście awansu do kolejnej fazy w Basketball Champions League. W klubie liczyli na zwycięstwo, oczekiwali też, że zakontraktowani liderzy staną na wysokości zadania. Nic z tego (porażka 59:68).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
Jednym z tych, który zawiódł najmocniej był Amerykanin Devyn Marble. Ten zdobył zaledwie trzy punkty w 32 minuty. Spudłował wszystkie osiem rzutów z gry, a z linii rzutów wolnych wykorzystał zaledwie 3 na 7 oddanych prób. Koszykarz przestrzelił trzy niezwykle ważne rzuty wolne przy wyniku 57:66 w końcówce meczu.
- Zgodzę się z tym, że początek sezonu jest rozczarowujący w naszym wykonaniu. Nie ma co tego ukrywać. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy, trzeba wziąć to na klatę. Na dodatek czuję, że w każdym meczu, który przegraliśmy, równie dobrze mogliśmy wygrać. Co sprawia, że jest to mocno frustrujące - mówi Amerykanin w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Uważam, że mamy silną drużynę. Po prostu musimy posprzątać kilka rzeczy, aby nie popełniać tych samych błędów w przyszłości. Na pewno mamy nad czym pracować, ale wierzę, że w tym zestawie pójdziemy z naszą grą do przodu, stać nas na to - nie ukrywa 30-letni koszykarz.
Rehabilitacja gwiazdy
Marble - po fatalnym meczu z Ostendą - wyciągnął odpowiednie wnioski i w dwóch kolejnych spotkaniach zagrał na tym poziomie, do którego przyzwyczaił polskich kibiców. W meczach z Czarnymi Słupsk i Twardymi Piernikami (oba u siebie) zdobył po 24 punkty, będąc prawdziwym liderem zespołu. Ciekawostką jest fakt, że w samej pierwszej kwarcie w starciu z torunianami zdobył aż... 18 punktów, czyli o cztery więcej niż zespół rywali. Czy to była jego najlepsza kwarta w karierze?
- Nie pamiętam co prawda mojego rekordu punktowego w jednej kwarcie, ale miałem już takie kwarty w przeszłości. Ta faktycznie była dobra, ale na pewno nie najlepsza w mojej karierze. Cieszę się, że w tych dwóch ostatnich meczach zagrałem na lepszym poziomie - podkreśla Marble.
Dla Amerykanina to już trzeci klub w PLK, w minionym sezonie był przez kilka miesięcy w MKS-ie Dąbrowa Górnicza. Gdy zapewnił drużynie utrzymanie w ekstraklasie, przeniósł się (na początku marca) do mającego mistrzowskie aspiracje Enea Zastalu BC. Zawodnik miał też oferty z innych lig (Włochy, Niemcy), ale zależało mu na pozostaniu w Polsce i dograniu tutaj sezonu. Ostatecznie jego pobyt w Zielonej Górze nie trwał długo, bo zespół odpadł już w pierwszej fazie play-off.
Wiemy, że cztery, a niektóre źródła podawały, że nawet pięć klubów walczyło ze sobą o podpisanie kontraktu z Devynem Marblem. Na samym finiszu w walce o Amerykanina liczyły się trzy kluby: King, Anwil i Legia. Jego agent prowadził zaawansowane rozmowy z przedstawicielami tych ekip, ostatecznie wybór padł na warszawski zespół. Marble po rozmowie z trenerem Kamińskim uznał, że ta opcja mu się najbardziej podoba (mimo lepszych propozycji finansowych) i chce dołączyć do drużyny, która zagra w rozgrywkach Basketball Champions League.
Trener Kamiński - mimo słabszych występów - nadal mocno mu ufa i wierzy w jego umiejętności. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w meczach z Czarnymi i Twardymi Piernikami przebywał na parkiecie po 29 minut. Niemal każda akcja przechodziła przez jego ręce (łącznie 31 rzutów z gry, 5 asyst). Marble nie ukrywa, że bardzo mu się podoba w Warszawie, jest zadowolony z pobytu w Legii i swojej dużej roli w zespole. - Wszystko mi tutaj odpowiada - mówi nam krótko.
22 listopada warszawianie zagrają na wyjeździe z Ostendą. Będzie to kluczowy mecz w kontekście awansu do kolejnej fazy w Basketball Champions League. Wcześniej wicemistrzowie Polski pojadą na spotkanie do Dąbrowy Górniczej z miejscowym MKS-em. Ten mecz będzie z pewnością wyjątkowy dla 30-letniego Amerykanina.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Wyrasta na gwiazdę ligi. Wszyscy pytają o przyszłość
Paweł Kikowski: Trener nie chciał mnie w zespole
Takiego lidera chcieli. To była droga transakcja
Arciom Parachouski: Staram się o polski paszport