Koniec sezonu dla PGE Spójni Stargard. Podopiecznym Sebastiana Machowskiego nie udało się przedłużyć nadziei na półfinał. Legia była po prostu za dobra, chociaż...
Jeszcze w trzeciej kwarcie gospodarze prowadzili 57:46. Wtedy jednak faworyt ruszył po swoje. Rywale zaliczyli serię 13:0, Kyle Vinales zdobył w tej części 15 punktów, a Legia na decydującą część wychodziła z ośmioma punktami przewagi.
Vinales ostatecznie zakończył mecz z 26 punktami, pięcioma asystami i trzema zbiórkami. W kluczowej drugiej połowie zdobył finalnie 19 "oczek".
ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami
Ważny dla trenera Wojciecha Kamińskiego już w perspektywie kolejnych meczów jest dobry powrót do gry Williama Garretta. Ostatnio grał jeszcze śladowo, a w Stargardzie dostał już solidne minuty.
10 punktów, pięć asyst i wskaźnik +/- na poziomie 22 - najwyższym w stołecznej ekipie.
Spójni do sukcesu oprócz lepszej defensywie na Vinalesie (to udawało się tylko w pierwszej połowie) brakowało skuteczności liderów. Courtney Fortson - czyli vis a vis Vinalesa - wykorzystał 5 z 15 rzutów z gry, a Barret Benson miał 1/7.
Legia tym samym po raz trzeci z rzędu będzie walczyć o medale mistrzostw Polski. Dwa lata temu w dramatycznych okolicznościach przegrała brąz (kosmiczny rzut Elijaha Stewarta w trzecim spotkaniu serii na zwycięstwo), a ostatnie rozgrywki zakończyła z tytułem wicemistrza Polski.
Rywalem stołecznego klubu w półfinale będzie triumfator pary WKS Śląsk Wrocław - Trefl Sopot. Tam po dwóch meczach jest remis w serii 1:1.
PGE Spójnia Stargard - Legia Warszawa 82:93 (29:23, 21:23, 17:29, 15:18)
Spójnia: Karol Gruszecki 20, Ajdin Penava 18, Adam Brenk 14, Courtney Fortson 11, Jordan Mathews 8, Brody Clarke 4, Paweł Kikowski 4, Barret Benson 3, Dominik Grudziński 0, Tomasz Śnieg 0.
Legia: Kyle Vinales 26, Grzegorz Kulka 12, William Garrett 10, Geoffrey Groselle 10, Travis Leslie 9, Grzegorz Kamiński 9, Aric Holman 8 (10 zb), Łukasz Koszarek 5, Janis Berzins 2, Dariusz Wyka 2.
stan rywalizacji: 3:0 dla Legii Warszawa
Zobacz także:
Mistrzowie NBA wciąż w grze, zbliżyli się do Lakers
Końcówka dla Knicks. Uciekli spod topora