Szef Legii mówi o zaufaniu do trenera, wydawaniu dużego budżetu i wartości Polaków [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Jarosław Jankowski
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Jarosław Jankowski

- Mamy swoją ocenę sytuacji i wartości poszczególnych zawodników. Na pewno nie zamierzamy brać udziału w szalonym wyścigu przepłacania polskich koszykarzy. Chcemy płacić godnie i na bieżąco. To jest nasza duża wartość - mówi Jarosław Jankowski.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Gdy rozmawialiśmy w lutym powiedział pan wtedy, że jeśli Legia Warszawa nie odniesie sukcesu w PLK (finału play-off - przy.red.), to zdradzi, jakie klub popełnił błędy, które uniemożliwiły dojście na sam szczyt. To jest ten moment. Zamieniam się w słuch![/b]

Jarosław Jankowski, współwłaściciel i przewodniczący rady nadzorczej sekcji koszykarskiej Legii Warszawa: Myślę, że nie do końca w optymalny sposób dobraliśmy zawodników do naszej koncepcji i na ten poziom, na który oczekiwaliśmy przed rozpoczęciem sezonu. To na pewno leży po naszej stronie. Ale są też takie kwestie, na które nie mieliśmy wielkiego wpływu. Mam np. na myśli kontuzje i dłuższe dochodzenie do formy zawodników. To są dwie główne przyczyny, które wpłynęły na obraz i wyniki Legii w tym sezonie.

Braku awansu do kolejnej fazy w Basketball Champions League, pierwsza runda w Suzuki Pucharze Polski i 4. miejsce na koniec sezonu w Energa Basket Lidze to porażka i duże rozczarowanie?

Na pewno apetyty i oczekiwania były dużo większe. Nie jesteśmy zadowoleni z tego, co osiągnęliśmy, ale z drugiej strony należy zwrócić uwagę na to, że trzeci rok z rzędu jesteśmy w półfinale i bijemy się o medale. Tylko jeszcze jednej drużynie udało się to osiągnąć. To Śląsk Wrocław. Uważam, że droga, którą podążamy jest dobra, wymaga ona drobnych korekt, ale na pewno zabrakło w tym sezonie sukcesu w postaci medalu. Na pewno pocieszające jest to, że mówienie o tym, że Legia nie zdobyła medalu jest dla nas porażką, jeszcze 3-4 lata temu był to nasz ogromny sukces.

Mówił pan o błędach popełnionych w doborze zawodników podczas budowania składu. Wiem, że za ten proces odpowiada trener Wojciech Kamiński. Czy pan - jako szef tego klubu - ma do niego pretensje, że popełnił błędy i wydał dużo pieniędzy na niewłaściwych graczy?

Dzisiaj oczywiście łatwo jest oceniać pewne kwestie z perspektywy czasu, ale przypomnę, że w momencie kontraktowania kolejnych zawodników, dziennikarze i fachowcy pieli z zachwytu, pisząc, że Legia Warszawa ma świetny skład na papierze i będzie biła się o złoty medal. W podobny sposób myśleli też bukmacherzy, którzy to właśnie nam dawali najwięcej szans na zdobycie mistrzostwa Polski. Można teraz powiedzieć, że cała Polska pomyliła w ocenie naszego potencjału.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap

Najwięcej zastrzeżeń pojawia się w kontekście wyboru Geoffreya Groselle'a, którego gra była dużym rozczarowaniem. A niektóre źródła mówią o tym, że był to najdroższy zawodnik w Energa Basket Lidze.

Oczywiście, że gra Geoffreya była poniżej jego i naszych oczekiwań. Przed sezonem nikt się tego nie spodziewał. A miał być bardzo ważnym elementem naszej układanki. Starał się, walczył, ale oczekiwania były dużo większe. Nie jest żadną tajemnicą, że o niego walczyliśmy z kilkoma innymi mocnymi klubami z Polski. Każdy miał na niego chrapkę, wygraliśmy tę batalię, a to też o czymś świadczy w kontekście oceny potencjału i przydatności danego zawodnika. Jasno chcę powiedzieć, że nasz wynik był poniżej oczekiwań, ale to nie jest to wina Geoffreya.

Ale czy był sens brać zawodnika i płacić mu duże pieniądze, skoro trener Kamiński od lat stawia na graczy obwodowych?

Trener Kamiński był przekonany - jak my wszyscy - że Geoffrey będzie ważnym elementem naszej drużyny. Sam byłem też o tym przekonany.

Groselle grał dużo poniżej oczekiwań
Groselle grał dużo poniżej oczekiwań

Nadal ma pan zaufanie do trenera Kamińskiego?

Tak. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nadal mam duże zaufanie do trenera Kamińskiego. Sporo ze sobą rozmawiamy. Zdajemy sobie sprawę, że błędy zostały popełnione, bo finalnie zajęliśmy dopiero 4. miejsce w Energa Basket Lidze. Razem usiedliśmy i podsumowaliśmy ostatnie miesiące. To nie była łatwa i przyjemna rozmowa. Choć uważam, że zebrane doświadczenie - przy odpowiednim wyciągnięciu wniosków - może okazać się kluczowe w kontekście kolejnego sezonu.

Nie ma co ukrywać, że trochę się trenerowi Kamińskiemu dostało po głowie za ten sezon. Kibice mocno go krytykowali.

Spojrzałbym na to nieco inaczej. Rok temu wszyscy trenera Kamińskiego nosili na rękach, bo nikt nie oczekiwał tego, że Legia Warszawa zagra w finale PLK, eliminując po drodze Stal i Anwil po 3:0. W tym roku wszyscy oczekiwali powtórzenia tego rezultatu. Tego nie udało się osiągnąć i spadła na niego lawina krytyki, a to nie jest tak, że on przez rok stał się słabszym trenerem. To nadal świetny szkoleniowiec, jeden z najlepszych fachowców w Polsce. Jako jedyny trener w PLK w ostatnich trzech latach zrobił TOP4. Pytanie jest inne: jakie wyciągnie wnioski z ostatniego sezonu? Mam nadzieję, że wszystko dokładnie przeanalizuje i z otwartą głową przystąpi do budowania składu na kolejne rozgrywki.

Czy Legia Warszawa dysponowała największą kwotą na zawodników w historii klubu?

Tak, choć nasza najnowsza historia w PLK też nie jest zbyt długa. Mamy za sobą sześć rozegranych sezonów na boiskach Energa Basket Ligi. Mieliśmy teraz najwięcej pieniędzy, co pokazuje, że kierunek naszego rozwoju jest odpowiedni, idziemy w dobrą stronę. Zebranie takiego budżetu to efekt bardzo ciężkiej pracy wielu ludzi w administracji, sponsoringu i zarządzie klubu. Jesteśmy klubem o bardzo stabilnej sytuacji. Nie musimy co rok walczyć o życie, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłości. To pozwala nam się rozwijać. Jesteśmy - w kontekście budżetu - na krzywej wznoszącej.

Czy już wiecie, jaką kwotą będziecie dysponować na kolejny sezon?

Wiemy, jaką kwotą będziemy dysponować na starcie. Należy pamiętać, że w trakcie trwania rozgrywek budżet często ulega zmianom - tzn. rośnie. Mogę zdradzić, że w tym momencie toczy się kilka poważnych rozmów na temat spraw budżetowych. Jeszcze jedno chciałbym dodać.

Proszę bardzo.

Nie żyjemy i nigdy nie będziemy żyć "na kredyt". Wydajemy tyle, ile mamy. To sprawia, że nie ciągniemy za sobą zaległości z poprzednich sezonów. Wiadomo, że sezon pandemiczny był trudny i mocno odbił się na naszych finansach, ale od tamtego momentu cały czas robimy krok do przodu. Jeśli tak jak w tym roku wydaliśmy dużo, to było nas na to po prostu stać.

Jak pan ocenia wydatki Legii Warszawa - w skali całego kraju - w ostatnim sezonie? To była przeciętna kwota, duża, a może bardzo duża?

Nie znam oczywiście budżetów innych klubów, ale wydaje mi się, że wydaliśmy dość dużo. Byliśmy w topowej "czwórce" nie tylko pod względem sportowym, ale także finansowym.

Podtrzymuje pan zdanie, że wcale nie jest łatwo wydawać duże pieniądze?

Już wcześniej mówiłem, że to jest dużo trudniejsze. Mało który klub i trener ma doświadczenie w wydawaniu dużych pieniędzy. To jest zupełnie inna rzeczywistość, umiejętność i kompetencja, której trzeba się nauczyć. By się tego nauczyć, trzeba tego doświadczyć. Przed sezonem mówiłem nieco w żartach, że boję się wydawać duże pieniądze. Nie ukrywam, że doświadczyliśmy tego na własnej skórze. Teraz jesteśmy mądrzejsi w tej kwestii. Myślę, że teraz wydamy te pieniądze dużo bardziej efektywnie.

Na jakim etapie są rozmowy w kontekście budowy składu na sezon 2023/2024?

Teraz dla każdego klubu w PLK priorytetem jest zatrudnienie Polaków. To trudny okres, bo niestety podaż nie spotyka się z popytem. Mało transakcji dochodzi do skutku, bo zawodnicy w tym okresie mają bardzo duże oczekiwania finansowe. Czekają, który klub ulegnie tej presji.

Legia ulegnie tej presji?

Nie. Trzeba zachować spokój i zobaczyć, jak rozwinie się sytuacji na rynku transferowym w ciągu 2-3 tygodni. Chcemy działać zdroworozsądkowo. Mamy na kontraktach trzech Polaków: Kulkę, Wykę i Didiera-Urbaniaka. Musimy - po odejściach Koszarka i Kamińskiego - uzupełnić polską rotację. Jestem jednak o to spokojny.

Czy Legia ma tę świadomość, że za polskich zawodników trzeba będzie więcej zapłacić niż miało to miejsce w ostatnich latach?

To się jeszcze okaże. Mamy swoją ocenę sytuacji i wartości poszczególnych zawodników. Na pewno nie zamierzamy brać udziału w szalonym wyścigu przepłacania polskich koszykarzy. Chcemy płacić godnie i na bieżąco. To jest nasza duża wartość.

Czy Legia przyciągnie zawodników grą w europejskich pucharach?

Mogę zapewnić, że Legia Warszawa zagra w europejskich pucharach. Nam na tym bardzo zależy, to jest wpisane w strategię rozwoju klubu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dla wielu zawodników - polskich i zagranicznych - ma to ogromne znaczenie w kontekście wyboru danego klubu. W których rozgrywkach zagramy? Tego jeszcze nie wiemy, sytuacja jest bardzo dynamiczna. Myślę, że w pierwszej połowie lipca wszystko się rozstrzygnie. Myślę, że mamy pewną renomę finansowo-organizacyjno w Europie i to też będzie miało znaczenie.

Czy Aric Holman zostanie w Legii Warszawa?
Czy Aric Holman zostanie w Legii Warszawa?

Czy klub złożył aplikację do gry w EuroCupie?

Nie złożył, ale jest jeszcze termin na złożenie stosownych dokumentów. Nie ukrywam, że rozważamy taki wariant.

Czy Michał Kolenda jest na celowniku Legii Warszawa?

Tak. Monitorujemy jego sytuację. Wiemy, że zawodnik zadeklarował chęć odejścia z Trefla Sopot. Myślę, że jest w tym momencie w kręgu zainteresowań wielu polskich klubów. Rok temu się nim mocno interesowaliśmy. On wtedy podjął decyzję o pozostaniu w Sopocie na kolejny sezon. Teraz temat wraca, ale na razie nie ma żadnych konkretów.

Czy Aric Holman jest priorytetem dla Legii Warszawa?

Jest tym zawodnikiem, którego byśmy chcieli zostawić na kolejny sezon. To wszechstronny gracz, który pokazał się z dobrej strony. Bardzo pozytywny postać w szatni. Czy uda się z nim dalej współpracować? Zobaczymy, to też zależy od wielu elementów.

Chęć dalszej gry w klubie wyraził za to Kyle Vinales. Czy Legia jest nim zainteresowana?

Trudno powiedzieć. Kyle miał dwa oblicze. Swoją świetną grą doprowadził nas do 4. miejsca w fazie play-off i do półfinału PLK. Wszyscy byliśmy nim zachwyceni, rozpływaliśmy się nad jego popisami, ale serii ze Śląskiem ewidentnie nie dźwignął. To było mocno zastanawiające. Trudno w sumie powiedzieć, dlaczego tak się stało. Na razie nie toczą się z nim żadne rozmowy.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Phil Greene, gwiazda ligi: Mam sporo ofert
Michał Kolenda: To był trudny sezon
Gorąco w polskiej lidze. Spory ruch na rynku
Dawid Słupiński: Anwil ma priorytet

Komentarze (1)
avatar
Jan Kowalski
17.06.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy tylko mi się wydaje, że trochę zadartonosy, klasycznie, jak Warszawiak?