Tylko dwie drużyny nie przegrały w drodze do ćwierćfinałów. Ale nie ma w tym gronie reprezentacji Stanów Zjednoczonych, faworytów do zdobycia złota.
Amerykanie w niedzielę musieli sensacyjnie uznać wyższość Litwy i do następnego etapu awansowali nie z pierwszego, a drugiego miejsca.
Drużyna z Europy pokonała USA 110:104, już po pierwszej kwarcie prowadząc aż 31:12. Gracze Steve'a Kerra później próbowali odrabiać dzielący dystans, ale nie starczyło im już czasu. Anthony Edwards rzucił 35 punktów, ale i to nie pomogło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
- Ciężko mi się teraz nawet rozmawia. To był trudny mecz od samego początku. I to jest wielkie zwycięstwo dla naszego kraju, zawodników i trenerów. Jestem szczęśliwy, że dokonaliśmy tego dla naszej ojczyzny, rodzin i przyjaciół. Nie musimy się teraz zatrzymywać, wręcz przeciwnie - mówił w rozmowie z mediami Vaidas Kariniauskas, autor 15 punktów.
Litwini stanowili prawdziwy kolektyw. Aż siedmiu ich zawodników dobiło do bariery dziesięciu rzuconych oczek. I są obok Niemców jedynym niepokonanym zespołem na mistrzostwach świata.
- Na szczęście możemy się jeszcze spotkać, to jedyne o czym teraz myślę - powiedział natomiast dziennikarzom rządny rewanżu gwiazdor USA, Edwards.
Niemcy potwierdzili swoją wielką formę, pokonując w niedzielę Słowenię aż 100:71. Nie przejęli się nawet faktem, iż po pierwszych dziesięciu minutach przegrywali 11:25. Dennis Schroder zdobył 24 punkty i zanotował 10 asyst. Lider ekipy z Bałkanów, Luka Doncić w 30 minut zapisał przy swoim nazwisku 23 oczka, ale trafił tylko 9 na 22 oddane próby z pola.
Łotwa dokonywała na tym turnieju już niemożliwego - pokonała Francję i Hiszpanię. Teraz Europejczycy dokończyli dzieła, triumfując także nad Brazylią (104:84). Zakwalifikowali się tym samym do ćwierćfinału. To niesamowity wynik, zważając na brak ich w zespole Kristapsa Porzingisa, największej gwiazdy.
Marzenia o złocie mistrzostw świata wciąż aktualne. Kanada odrobiła 12 punktów w samej czwartej kwarcie, ograła broniącą tytułu Hiszpanię 88:85 i zapewniła sobie grę w następnym etapie. Wielkie rzuty trafiali Shai Gilgeous-Alexander i Dillon Brooks. Dla Hiszpanów to koniec mundialu.
Wyniki:
Australia - Gruzja 100:84 (23:17, 31:20, 25:30, 21:17)
(Mills 19, Exum 18, Reath 16 - Bitadze 20, McFadden 18, Shermadini 16)
Włochy - Reprezentacja Portoryko mężczyzn 73:57 (25:15, 14:21, 12:11, 22:10)
(Ricci 15, Tonut 15, Fontecchio 12 - Waters 13, Howard 11)
Grecja - Czarnogóra 69:73 (14:19, 16:17, 12:14, 27:23)
(Papapetrou 16, Papanikolau 13, Bochoridis 13 - Vucevic 19, Radoncic 12)
Reprezentacja Brazylii - Reprezentacja Łotwy 84:104 (20:22, 22:23, 21:36, 21:23)
(Caboclo 20, Santos 14, Dias 13 - Grazulis 24, Zagars 17, Bertans 14)
Niemcy - Słowenia 100:71 (11:25, 27:9, 30:18, 32:19)
(Schroder 24, Theis 14, Bonga 12 - Doncić 23, Prepelic 12)
Reprezentacja Dominikany mężczyzn - Serbia 79:112 (15:29, 20:27, 18:31, 26:25)
(Towns 25, Montero 15, Mendoza 14 - Bogdanović 20, Marinkovic 16, Petrusev 14)
USA - Litwa 104:100 (12:31, 25:23, 28:17, 39:39)
(Edwards 35, Brunson 14, Bridges 14 - Kariniauskas 15, Kuzminskas 14)
Hiszpania - Reprezentacja Kanady mężczyzn 85:88 (21:21, 27:17, 25:23, 12:27)
(Willy Hernangomez 25, Aldama 20, Abrines 11 - Gilgeous-Alexander 30, Brooks 22, Barrett 16)
Czytaj także:
- "Nie mógł spudłować". Genialny występ Serba na MŚ
- Mateusz Ponitka: NBA nie jest dla mnie. Kocham europejski styl [WYWIAD]