Zacznijmy od tego, że Jakub Schenk w sezonie 2023/2024 miał reprezentować barwy Legii Warszawa, z którą latem podpisał długoterminową umowę. Miał być jednym z kluczowych Polaków w rotacji Wojciecha Kamińskiego.
Koszykarz nie przeszedł jednak testów medycznych w Legii (klub tego nie ujawnił) i tym samym jego kontrakt nie wszedł w życie. To pokłosie wydarzeń, które miały miejsce na początku lipca.
Przypomnijmy, że 10 lipca Jakub Schenk - za pomocą mediów społecznościowych - poinformował o walce z poważną i rzadką chorobę autoimmunologiczną, zespołem Guillaina - Barrego. Koszykarz trafił do szpitala w Radomiu. Tam spędził kilkanaście dni.
"To już dwa tygodnie, odkąd zacząłem toczyć batalię z własnym ciałem i układem nerwowym. W cztery dni zjazd sił i drętwienie całego ciała. W cztery dni od bohatera do człowieka przykutego do łóżka. Nie jesteśmy niezniszczalni" - pisał na Instagramie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Małysz wspomina wielką wpadkę. Nauczyciele byli bezlitośni
Koszykarz - w trudnych chwilach - mógł liczyć na wsparcie najbliższych, kolegów z parkietu. W kolejnych dniach - jeszcze w trakcie pobytu w szpitalu - Schenk wrzucał do sieci zdjęcia i nagrania z postępów w rehabilitacji. Ćwiczył na ciężarze własnego ciała, wykonywał też podskoki. Po 37 dniach od usłyszenia diagnozy zawodnik wrócił na boisko do koszykówki. Pokazał nagranie, na którym było widać, jak oddaje rzuty z różnych pozycji.
Schenk - po tym jak umowa nie weszła w Legii - nie dał za wygraną. Szukał nowego miejsca do pracy i treningów. Pomocną dłoń podali mu przedstawiciele włoskiego Basket Napoli (trenerem tam jest Igor Milicić). Kadrowicz przebywał w Italii kilka dni. Wrócił do Polski. Wiemy, że w ostatnich dniach trenował z Polonią Warszawa, a jego agent prowadził rozmowy w sprawie kontraktu.
Już w poniedziałek słyszeliśmy o tym, że jest możliwa krótkoterminowa umowa w Anwilu Włocławek. Trener Przemysław Frasunkiewicz był zwolennikiem tego pomysłu, by w ten sposób uzupełnić lukę po kontuzji Kamila Łączyńskiego (porusza się o kulach, wróci do gry za kilka tygodni). Ostatecznie strony związały się dwumiesięcznym kontraktem. Na razie nikt nie myśli o tym, co będzie za 2 miesiące. Liczy się tu i teraz. I to dla obu stron.
Prezes Łukasz Pszczółkowski - w rozmowie z serwisem "kkwloclawek.pl" - zdradził, że zawodnik przedstawił klubowi wszystkie badania medyczne, które potwierdzają jego gotowość do gry i trenowania na najwyższych obrotach.
- Sztab szkoleniowy uznał, że wobec kontuzji Kamila Łączyńskiego zespół potrzebuje jeszcze jednego zawodnika, który będzie organizował grę. Ze strony Jakuba Schenka otrzymaliśmy wyniki badań, które potwierdzają, że jest zdrowy i gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach. Ponadto pod okiem naszych lekarzy Kuba też przeszedł stosowne badania i jeszcze dziś rozpocznie treningi z zespołem. Podpisany kontrakt na dwa miesiące to sytuacja win-win dla obu stron - zaznaczył prezes Anwilu Włocławek.
- Zalety Jakuba są powszechnie znane w całym kraju. Pod względem charakterystyki przypomina Kamila Łączyńskiego - ma duże chęci do walki, bardzo dobrze broni i szybko odczytuje sytuację na parkiecie. To świetny koszykarz i wartościowe wzmocnienie. Jestem pewien, że szybko wdroży się w taktykę zespołu - przyznał z kolei Przemysław Frasunkiewicz.
Z naszych informacji wynika, że Schenk ma w barwach Anwilu zadebiutować już w najbliższym spotkaniu z Notecią podczas turnieju w Inowrocławiu. Włocławianie zagrają tam dwa mecze.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Victor Sanders, gwiazda Anwilu Włocławek: Po to wróciłem do Polski!
- Przemysław Frasunkiewicz: Sanders jeszcze lepszy, Garbacz przejmie rolę Greene'a
- Nemanja Djurisić: Zależało mi na grze w Stali. Przed nami duże cele
- Aaron Cel: To prawdopodobnie mój ostatni sezon [WYWIAD]