Podtrzymać dobrą passę - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Polonia Azbud Warszawa

W roli faworyta przystąpi do meczu 6. kolejki PLK przeciwko Polonii Azbud Warszawa, niepokonany jeszcze wicelider tabeli Anwil Włocławek. Podopieczni Igora Griszczuka wygrali póki co wszystkie pięć poprzednich spotkań i teraz liczą na podtrzymanie dobrej passy. Goście ze stolicy przyjadą jednak do Włocławka opromienieni dwoma zwycięstwami w ciągu dwóch ostatnich tygodni, więc wynik pozostaje sprawą otwartą.

- Zrobimy wszystko, aby przerwać serię zwycięstw Anwilu. Jesteśmy gotowi do zaciętej walki, bo bez tego we Włocławku wygrać się nie da - mówi przed niedzielnym pojedynkiem Anwilu Włocławek z Polonią Azbud Warszawa trener stołecznej drużyny, Wojciech Kamiński, który wspomnienia ze stolicy Kujaw ma jak najbardziej pozytywne.

W sezonie 2002/2003 świeżo upieczony pierwszy trener warszawskiej drużyny (po zwolnieniu Jarosława Zyskowskiego) miał przyjechać do Włocławka, tylko po to by zagrać czterdzieści minut i z jednym punktem wrócić na Mazowsze. Tak przynajmniej przewidywano w zapowiedziach meczu, gdyż Anwil rozpoczął sezon od pięciu zwycięstw i chciał kontynuować dobrą passę. Okazało się, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były dwie dogrywki, po których to goście triumfowali 99:96. Po siedmiu latach Polonia pod wodzą Kamińskiego ponownie przyjeżdża do Włocławka w meczu 6. kolejki PLK, zaś gospodarze również, tak jak w sezonie 2002/2003, rozpoczęli sezon od pięciu wygranych. Zrządzenie losu? Z pewnością, ale takie tło tylko dodaje smaczku temu pojedynkowi.

Gdyby mecz rozgrywał się dwa tygodnie temu - zwycięzca mógłby być tylko jeden i byłby to Anwil. Polonia rozpoczęła bowiem sezon fatalnie, od trzech porażek i na trenera Kamińskiego posypały się gromy. Krytyka dotyczyła przede wszystkim nietrafionych transferów w kontekście koszykarzy amerykańskich. Kamiński zawsze znany był z tego, że potrafił znaleźć bardzo wartościowych graczy jak na warunki finansowe klubu, zaś w tym sezonie jego odkrycia nie przekonują. Josh Alexander zdobywa co prawda w każdym meczu 11,2 punktu i 5,4 zbiórki, ale gra bardzo chimerycznie i ma problemy z ustabilizowaniem formy, podczas gdy Matt Kingsley razi nieskutecznością (tylko 6,2 punktu przy skuteczności 34 procent za dwa) i słabo walczy na tablicach (3).

Poprzednie dwa spotkania Polonia jednak rozstrzygnęła na swoją korzyść i wygląda na to, że zamiana Michaela Ansley’a na Eddiego Millera przynosi efekty. Były gracz Sportino w dwóch meczach zdobył łącznie 34 oczka, co daje mu miano najlepszego strzelca drużyny. Mimo to, nie da się nie odnieść wrażenia, że warszawianom wyraźnie brakuje centymetrów oraz efektywności pod koszem. Całkiem nieźle radzi sobie co prawda weteran Mariusz Bacik (9,4 punktu i 6 zbiórek), lecz nie ma wsparcia w innych graczach. I ten mankament musi wykorzystać Anwil, jeśli chce wygrać po raz szósty z rzędu. Rashard Sullivan pokazał ostatnim meczem przeciwko AZS (16 punktów i 11 zbiórek), że jeśli otrzyma dobre podanie blisko obręczy, punkty zdobywa z łatwością. A przecież fani włocławian cały czas czekają jeszcze na obudzenie się podstawowego środkowego, Alexa Dunna, który choć notuje średnio 8,8 punktu i 7,2 zbiórki, jest cieniem gracza sprzed dwóch lat.

- Będziemy chcieli maksymalnie zwolnić tempo meczu, bo jeśli wdamy się z Anwilem w pojedynek strzelecki oraz walkę kosz za kosz, może to się dla nas bardzo źle skończyć - tłumaczy Kamiński i trudno nie zgodzić się z tą opinią. Problem w tym, że Anwil swoją grę opiera właśnie na kontratakach napędzanych przez Krzysztofa Szubargę, a jeśli szybki atak zawodzi, wówczas rozgrywający szuka swoich partnerów za linią 6,25 metra, gdyż to jest najgroźniejsza broń włocławian (najlepszy wskaźnik skuteczności w całej lidze - 39). W ekipie Igora Griszczuka zza łuku trafiają nie tylko niscy gracze, jak Andrzej Pluta, ale również wysocy, czyli Mujo Tuljković, Nikola Jovanović czy Wojciech Barycz. Aczkolwiek łatkę jakoby gospodarze niedzielnego pojedynku skupiali się tylko i wyłącznie na rzutach z daleka, torpeduje kapitan zespołu. - Na pewno to nie jest tak, że my nie chcemy grać pod kosz. Czasem mecz się układa że gra na obwodzie przynosi większe efekty. Ale myślę, że w każdym spotkaniu chcemy grać zarówno na obwód, jak i pod kosz - wyjaśnia Pluta.

- To nie będzie łatwy rywal - jeśli mają dzień to potrafią zaskoczyć faworyzowanego przeciwnika. Nie ma co się sugerować tabelą, tylko myśleć pozytywnie. Przygotowywaliśmy się do tego meczu bardzo solidnie i wierzę, że dołożymy do swojego bilansu kolejną wygraną - nie kryje nadziei Barycz. Naprzeciw tego skrzydłowego stanie inny Polak, Aleks Perka, który jeszcze w sierpniu testowany był przez... Anwilem. Wówczas jednak trener Griszczuk zdecydował postawić się na Barycza. - Na pewno nie będę chciał w jakiś bezmyślny sposób udowodnić swojej wyższości Wojtkowi. Mecz z Anwilem będzie dla mnie kolejnym, zwykłym ligowym starciem - mówi koszykarz, który praktycznie całe swoje życie spędził w Houston w Teksasie.

Anwil zatem jest faworytem, ale Polonia lubi sprawiać niespodzianki, wygrywając z teoretycznie lepszymi zespołami. Goście do Włocławka przyjadą opromienieni dwoma ostatnimi zwycięstwami, ale przecież Anwil nie przegrał jeszcze w lidze do tej pory, więc z pewnością zrobi wszystko, by podtrzymać dobrą passę.

Mecz odbędzie się w niedzielę, 8 listopada o godzinie 18.00 w Hali Mistrzów. Bilety w cenie 15 i 20 złotych do nabycia w kasach klubowych na dwie godziny przed rozpoczęciem meczu.

Źródło artykułu: