San Antonio Spurs nie udało się w piątek przełamać pasma porażek. Doznali już szesnastej z rzędu, a 18. porażki w sezonie, wyrównując niechlubny rekord klubu.
Chicago Bulls pokonali Teksańczyków na ich boisku 121:112. Jeremy Sochan wrócił do wyjściowego składu Spurs i od razu dostał poważne zadanie - krył lidera rywali.
DeMar DeRozan skompletował co prawda double-double (20 punktów, 10 asyst), ale trafił tylko 7 na 24 oddane rzuty z pola.
- Myślę, że dobrze wykonał swoją pracę. Obawialiśmy się, że DeMar będzie nabierał wszystkich swoimi "pompkami" i wysyłał ich w powietrze. Jest w tym najlepszy, ale Jeremy wykonał przy nim solidną robotę - chwalił po meczu w rozmowie z mediami Polaka trener Gregg Popovich.
ZOBACZ WIDEO: Internauci poruszeni. Tak golfistka ubrała się do symulatora
Sochan w piątek spędził na parkiecie 34 minuty. 20-latek zdobył cztery punkty, miał trzy zbiórki, cztery asysty i blok, choć też pięć strat i trzy faule. Trafił 2 na 6 oddanych rzutów z pola (0/2 za trzy).
Polak wrócił do wyjściowego składu Teksańczyków, ale nie wiadomo, czy z się w nim utrzyma. Trener Popovich zaznaczył, że w dalszym ciągu zamierza rotować składem i szukać optymalnych rozwiązań.
Wybrany z dziewiątym numerze w drafcie w 2022 roku Sochan w tym sezonie w 20 meczach zdobywa dotychczas średnio 11,4 punktu, 5,2 zbiórki i 4,2 asysty, trafiając aż 41-proc. rzutów za trzy. To jego drugi rok na parkietach NBA.
Zobacz także:
Była walka, ale nie cud. Osłabiony WKS przegrał w EuroCupie
LeBron James dominował w hitowym meczu. Znamy półfinałowe pary turnieju NBA