Stephen Curry uporał się z problemami z kostką i po trzech opuszczonych meczach z rzędu, w sobotę wrócił do składu Golden State Warriors. Gwiazdor pomógł ekipie z San Francisco pokonać Los Angeles Lakers 128:121.
36-letni Curry zdobył 31 punktów, trafiając 12 na 24 oddane rzuty z gry, dodał też sześć zbiórek i pięć asyst. Świetny występ zanotowali ponadto Klay Thompson, autor 26 oczek i Jonathan Kuminga, który rzucił 23 punkty.
- Steph to Steph. Jest po prostu niesamowity - mówił o nim trener Warriors, Steve Kerr. - Miał przeciętny początek, ale on, ani my, nigdy się tym nie przejmujemy. Wiemy, do czego jest zdolny. Dziś otworzył ścieżko dla każdego w zespole - dodawał w rozmowie z mediami Kerr.
ZOBACZ WIDEO: Przejął piłkę na środku boiska. A później zrobił szalony rajd
Lakes próbował ratować LeBron James, który wywalczył aż 40 punktów, ale to było zbyt mało. Gospodarze już w pierwszej połowie stracili Anthony'ego Davisa, który został przypadkowo uderzony w oko i nie wrócił już do gry w drugiej połowie.
Jeziorowcy mogli zbliżyć się do Warriors na zaledwie cztery punkty w końcówce (124:120), ale rzut za trzy Jamesa, który trafił i początkowo doliczony do wyniku, został anulowany przez sędziów. Okazało się, że nadepnął na linię boczną. Lakers doznali 32. porażki, a Warriors odnieśli 35. sukces. Obie te drużyny walczą o fazę play-off.
Może nie sensacja, ale spora niespodzianka już tak. New York Knicks, bez Juliusa Randle'a, pokonali w sobotę Sacramento Kings na ich pakiecie 98:91. Genialny występ zaliczył Jalen Brunson. Rozgrywający w poprzednim ligowym meczu rzucił 45 punktów - teraz zaaplikował rywalom 42 oczka.
Brunson w 36 minut, które spędził na boisku, trafił 17 na 28 oddanych prób z pola, w tym 5 na 10 za trzy i 3 na 4 wolne. Został czwartym zawodnikiem Knicks w historii, który zaliczył dwa występy na poziomie 40+ z rzędu. Dołączył do Carmelo Anthony'ego, Bernarda Kinga i Patricka Ewinga.
- Robi to każdego wieczoru. Wznosi się na wyżyny. Za każdym razem, kiedy potrzebujesz ważnego, udanego zagrania, on ci je zapewnia - komplementował swojego lidera trener Knicks, Tom Thibodeau. Kings trafili tylko 10 na 37 oddanych rzutów za trzy, co też było przyczyną ich 28. porażki w tym sezonie.
Wyniki:
Houston Rockets - Cleveland Cavaliers 117:103 (34:29, 36:25, 28:19, 19:30)
(Ja. Green 26, Smith Jr. 20, Thompson 18 - LeVert 21, Niang 14)
New Orleans Pelicans - Portland Trail Blazers 126:107 (36:33, 37:35, 29:24, 24:15)
(McCollum 30, Williamson 26, Ingram 22- Banton 28, Simons 25, Ayton 20)
Philadelphia 76ers - Charlotte Hornets 109:98 (27:24, 26:23, 26:24, 30:27)
(Maxey 30, Oubre Jr. 22, Hield 14 - Mann 21, Bertans 16, Bridges 14)
Indiana Pacers - Brooklyn Nets 121:100 (25:30, 34:27, 27:21, 35:22)
(Siakam 28, Nesmith 16, Haliburton 14 - Thomas 22, Johnson 14, Schroder 13)
Memphis Grizzlies - Oklahoma City Thunder 112:118 (27:29, 27:27, 24:35, 34:27)
(Bane 22, GG Jackson 19, Jackson Jr. 19 - Jal. Willams 23, Holmgren 22, Gilgeous-Alexander 20)
Chicago Bulls - Washington Wizards 127:98 (32:19, 35:26, 28:24, 32:29)
(Dosunmu 34, Vucevic 29, Caruso 16 - Kispert 16, Coulibaly 15)
Los Angeles Lakers - Golden State Warriors 121:128 (36:30, 30:37, 27:35, 28:26)
(James 40, Russell 23, Hachimura 14 - Curry 31, Thompson 26, Kuminga 23)
Utah Jazz - Minnesota Timberwolves 100:119 (19:19, 29:29, 24:34, 28:37)
(Sexton 22, George 18, Hendricks 15 - Edwards 31, Conley 25, Reid 22)
Sacramento Kings - New York Knicks 91:98 (22:21, 26:32, 26:22, 17:23)
(Sabonis 21, Fox 20, Monk 18 - Brunson 42, DiVincenzo 15)
Zobacz także:
Gravett odwrócił mecz! Katastrofalny błąd Czarnych
Wielkie emocje, wielka Wheeler! KGHM BC Polkowice mistrzem Polski