Andrzej Walczak: Drugi raz w tym sezonie zespół Znicza Basket Pruszków w jednym spotkaniu stracił sto punktów, z czego w samej tylko drugiej kwarcie 36. Czym pan to wytłumaczy?
Roman Skrzecz: - W ostatnich pięciu minutach drugiej połowy stanęliśmy jak sparaliżowani. Popełniliśmy kilka głupich strat w ataku, dzięki czemu zespół rywali mógł wyprowadzać szybkie kontry. Dodatkowo w nieprzemyślany, by nie powiedzieć głupi, sposób faulowaliśmy, a rezerwy Asseco Prokomu 2 bezwzględnie to wykorzystały. Przez pozostałe 35 minut graliśmy mądrze i rozsądnie, niestety ten przestój zadecydował o naszej porażce. Walczyliśmy na tyle, na ile mogliśmy, byliśmy od nich słabsi fizycznie.
Adam Hrycaniuk i Paweł Storożyński skutecznie zdominowali strefę podkoszową. Obaj zanotowali w sumie 19 zbiórek, podczas gdy cała drużyna Znicza Basket tylko o dwie więcej. To w osobie tych graczy upatrywałby pan przyczyn porażki swojego zespołu?
- Powiem uczciwie, nie byliśmy przygotowani na to, że zagrają z nami Adam Hrycaniuk oraz Łukasz Seweryn. Oni dzień wcześniej rozegrali bardzo dobre zawody z Kotwicą Kołobrzeg. W momencie kiedy podjęliśmy walkę z Hrycaniukiem, punktował Storożyński, a gdy zagęściliśmy strefę podkoszową skutecznie z dystansu rzucał Seweryn. Mieliśmy z tym duży problem.
Ci zawodnicy są jednak zgłoszeni do rozgrywek pierwszej ligi, dlatego chyba można było się spodziewać, że kiedyś w niej wystąpią?
- Asseco Prokom 2 i 3 postrzegam jako zespoły, które mają szkolić młodych zawodników do pierwszego drużyny i dlatego nie spodziewałem się debiutu Hrycaniuka i Seweryna w 12. kolejce pierwszej ligi. Rozumiem, że tym zawodnikom potrzebna jest gra, ale w momencie gdy nie wystąpili w spotkaniu ekstraklasy. Ci koszykarze w meczu z Kotwicą Kołobrzeg na parkiecie przebywali jednak długo i zaprezentowali się z dobrej strony. Jako wieloletni trener młodzieżowych zespołów myślałem raczej, że szansę dostanie nadzieją polskiej koszykówki Adam Łapeta. Z Kotwicą mu wyraźnie nie szło, a w meczu z pierwszoligowcem mógłby się odbudować.
Może ze szkoleniowego punktu widzenia Łapeta potrzebował odpoczynku, zaś Hrycaniuk i Seweryn kolejnego meczu?
- Ciężko mi to wytłumaczyć ze szkoleniowego punktu widzenia, a tak postrzegam drugi i trzeci zespół z Gdyni. Jestem za ogrywaniem młodych zawodników, lecz gdy na boisku przebywają niemal przez cały mecz doświadczeni Hrycaniuk, Seweryn, czy Storożyński to chodzi tylko o zwycięstwo. Być może rywale chcieli nam się zrewanżować za porażkę w play-out? Wówczas mimo wzmocnień z PLK spadli z ligi, do której ze względu na szkolenie młodzieży dostali ponownie dziką kartę. Nie wiem czy Hrycaniuk i Seweryn są nadzieją polskiej koszykówki na przyszłość, ale to jest polityka klubu i nic mi do niej.
Nie czuje się pan trenerem szczególnie wyróżnionym? Tempcold jedynych wzmocnień dokonał na mecz w Pruszkowie, zaś Asseco Prokom 2 na spotkanie ze Zniczem Basket.
- Jeżeli chodzi o Tempcold, w którego składzie znaleźli się czterej koszykarze Polonii 2011 Warszawa, to nie mam oto pretensji. To są młodzi zawodnicy i im potrzeba minut grania. Gdyby w Asseco Prokomie 2 wystąpili Łapeta, Kostrzewski, czyli młodzi i perspektywiczny zawodnicy, którzy w przyszłości mogą zasilić pierwszą reprezentację, to też nie miałbym pretensji. Polityki klubu z Trójmiasta jednak nie rozumiem. Gdyby było zasadą, że w rezerwach mistrzów Polski, zawsze gdy tylko mogą, występują koszykarze z pierwszego zespołu, nie ma sprawy. Takie są reguły. Wzmocnienia nastąpiły jednak dopiero w ostatniej listopadowej kolejce.
Rozumiem, że pana zdaniem Asseco Prokom 2 w takim składzie już w tym roku nie wystąpi?
- Nie wiem, może polityka klubu się zmieniła i zamiast promowania Łapety, Kostrzewskiego czy Wojdyra, celem są zwycięstwa.
Po porażce w Gdyni zespół Znicza Basket znalazł się w trudnej sytuacji. Z bilansu 3:1, zrobiło się 5:7, a do miejsca gwarantującego grę w play-off coraz dalej.
- Jesteśmy w trudniej sytuacji, ale jestem przekonany, że moi zawodnicy w każdej sytuacji będą walczyć. Oczywiście nie jesteśmy maszynami i zdarzają nam się błędy. Oby było ich jak najmniej.
W trzeciej rundzie Pucharu Polski Znicz Basket zmierzy się z Kotwicą Kołobrzeg. Miał pan okazję obserwować zespół rywali podczas spotkania z Asseco Prokomem.
- Kotwica w meczu z Asseco nie mogła pokazać wielu swoich atutów, gdyż różnica poziomów była zbyt duża. Zobaczymy jak to będzie wyglądać na naszym tle. Potraktujemy to spotkanie bardzo poważnie. Chcemy wygrać i walczyć o każdą piłkę. Zobaczymy jak to się ułoży. Przekonamy się jaka jest różnicą między PLK, a pierwszą ligą.