To był koncert Legii, która odebrała mistrzom Polski jakiekolwiek chęci do gry w koszykówkę. Mowa ciała mistrzów Polski pokazywała jasno, że długo przed zakończeniem spotkania chcieli już pójść do szatni.
Legia od początku grała jak w transie. W samej pierwszej połowie miała 68 procent skuteczności. I tej maszyny nie dało się już zatrzymać. Podobnie wyglądała sytuacja z Kameronem McGusty'm.
Gwiazda stołecznego klubu zdobyła 29 punktów. Wykorzystał 7 z 10 rzutów gry w tym nie myląc się przy żadnej z czterech prób z dystansu. Dodał do tego sześć asyst i trzy zbiórki. Z nim na parkiecie Legia miała wskaźnik +39!
ZOBACZ WIDEO: Narzeczona polskiego tenisisty na Malediwach. Co za zdjęcia!
Podopieczni Żan Tabak mogli się tylko bezradnie przyglądać popisom rywali. Impuls z ławki starał się dać Jakub Schenk, ale Legia była tego dnia poza zasięgiem. Wyglądała jak drużyna z zupełnie innego pułapu i poziomu.
Goście trafili 14 trójek na 60-cio procentowej skuteczności. Setkę przekroczyli w 35 minucie, a rekordowo prowadzili nawet 100:57. To był ciężki nokaut, a końcowy wynik najlepiej obrazuje to, co działo się na parkiecie.
Mistrz po zmianach kolokwialnie mówiąc "nie wygląda". I należy się spodziewać kolejnych ruchów. Druga porażka z rzędu z pewnością może tylko przyspieszyć pewne decyzje.
Legia (bilans 7-3) ma za sobą z pewnością najlepszy mecz w sezonie. W Ergo Arenie zagrała bez kontuzjowanego Shawna Jonesa, którego przyszłość w tym klubie i tak stoi pod znakiem zapytania (a być może już nie?).
Trefl Sopot - Legia Warszawa 75:109 (14:24, 24:32, 12:30, 25:23)
Trefl: Jakub Schenk 18, Nick Johnson 13, Aaron Best 10, Nahiem Alleyne 9, Andy Van Vliet 9, Geoffrey Groselle 8, Jarosław Zyskowski 3, Marcus Weathers 2, Bartosz Jankowski 2, Mikołaj Witliński 1.
Legia: Kameron McGusty 29, Michał Kolenda 18, Jawun Evans 14, Andrzej Pluta 13, Dominik Grudziński 12, Mate Vucić 11 (10 zb), Ojars Silins 11, Maksymilian Wilczek 1, Marcin Wieluński 0, Dawid Niedziałkowski 0.