Im trudniej, tym lepiej - relacja ze spotkania Limblach Limanowa - AZS Politechnika Radomska

Wydawało się, że porażka z Cracovią Kraków na własnym parkiecie przelała czarę goryczy i w radomskim teamie może być już tylko gorzej. Tymczasem kiepska sytuacja personalna w zespole sprawiła, że podopieczni Marka Brzeźnickiego niesamowicie spięli się na batalię w Limanowej i przywieźli z niej komplet oczek.

Przewidzenie wyników wyjazdowych konfrontacji AZS Politechniki Radomskiej przypomina ostatnio wróżenie z fusów. Akademicy grają bowiem w kratkę, co więcej, ich skład co chwila ulega zmianom. Gdy niewiele ponad tydzień temu przywieźli z Kielc niespodziewany komplet punktów, żeby kilka dni później na własne życzenie przegrać z Cracovią, na marzeniach o awansie do fazy play off niemal wszyscy postawili już krzyżyk. - Może właśnie to podziałało tak mobilizująco na chłopaków, że chcieli pokazać, jak są mocni - zastanawia się trener Marek Brzeźnicki. Na parkiet w Limanowej radomianie wyszli bowiem z takim animuszem, że nikt nie byłby ich w stanie powstrzymać.

Akademikom nie przeszkadzało, że w ich teamie brakuje Michała Szczytyńskiego czy Roberta Centara. Nie po to przebyli długą podróż w niezbyt komfortowych warunkach, żeby położyć się i czekać na karę od rywali. - Przekonaliśmy już wiele osób o tym, że nasz zespół jest nieobliczalny. I nie zawiedliśmy tym razem - żartuje szkoleniowiec AZS.

W środowym pojedynku akademicy postawili na twardą defensywę. Gospodarze nijak nie mogli znaleźć sposobu na Tomasza Czajkowskiego, Huberta Hernika i Grzegorza Zadęckiego, którzy nie dość, że wybijali ich z rytmu, co chwila dorzucali kolejne celne trafienia do swojego konta. Nie bez znaczenia na losy meczu była również postawa Pawła Lewandowskiego. W konfrontacji z Cracovią gra mu się wyraźnie nie kleiła. W środę przypomniał sobie jak się powinno rozgrywać i wiódł swoich kolegów do kolejnych udanych akcji.

- Nie bylibyśmy chyba sobą, gdyby w trakcie meczu w nasze szeregi nie wkradło się rozprężenie - wzdycha drugi trener AZS-u Roman Bukalski. Dość wyraźną przewagę z pierwszej połowy niemal zupełnie roztrwonili w końcówce. - Widać jednak, z błędów popełnianych w przeszłości wyciągamy wnioski, bowiem potrafiliśmy przechylić szale zwycięstwa na naszą stronę. Na pewno pozytywnie naładowaliśmy akumulatory przed wielkimi, sobotnimi derbami z Rosasportem - zapowiada Bukalski.

Limblach Limanowa - AZS Politechnika Radomska 63:71 (16:18, 13:23, 18:12, 16:18)

Limblach: P. Kindlik 14 (1), Rzegocki 11 (1), M. Kindlik 8 (1), Stecko 7 (1), Wasilewski 8 (2), Kwadrans 8, Piotrowski 7, Olczyk 0, Włodarczyk 0, Sarota 0.

Politechnika: Zadęcki 21 (1), Czajkowski 20, Lewandowski 9, Piros 8 (2), Sebrala 5 oraz Hernik 5, Mordel 3 (1), Kulik 0, Chrząszcz 0, Wróbel.

Źródło artykułu: