WNBA: Sobotnie mecze dla faworytów

Bez niespodzianek obyło się w sobotnich meczach ligi WNBA. Co prawda wszystkie mecze kończyły się bardzo bliskimi wynikami, ale ostatecznie zawsze z parkietu w glorii chwały schodziły faworytki. Najwięcej emocji było w Waszyngtonie, gdzie Mystics do wygranej nad Chicago Sky potrzebowały dodatkowych pięciu minut.

Spotkanie w stolicy USA miało zdecydowanego faworyta, a była nim ekipa gospodyń. Tymczasem mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia zawodniczek z Chicago Sky, które po pierwszej kwarcie prowadziły różnicą 12 oczek.

- Nie zaczęłyśmy tego spotkanie dobrze ani w ataku, ani w obronie - mówiła po meczu Katie Smith, rzucająca Mystics. - Pozostawałyśmy jednak w na tyle bliskim kontakcie, żeby móc wrócić do gry i wygrać mecz.

Smith była jedną z kluczowych zawodniczek dla tego meczu. W całym zapisała na swoim koncie 17 punktów (najwięcej w sezonie), ale 15 z nich zdobyła w drugiej połowie meczu i dogrywce.

Sky mogły wygrać spotkanie w regulaminowym czasie gry, ale zza łuku spudłowała Jia Perkins. - Mamy swoje wzloty i upadki - oceniła mecz Sylvia Fowles, najskuteczniejsza wśród Sky. - Raz jedna gra dobrze, a inna jest całkowicie niewidoczna, a raz zupełnie odwrotnie. Wszystko jest fajnie wtedy, gdy każdy dołoży swoją cegiełkę. Musimy znaleźć swój rytm, żeby ustabilizować grę.

W Indianapolis doszło do konfrontacji na szczycie konferencji wschodniej, w której gospodynie o trzy oczka okazały się lepsze od rywalek z Atlanty. - To był niesamowity tydzień dla nas. Bo jak można nazwać inaczej tydzień, w którym pokonuje się takie zespoły, jak Seattle Storm i Atlantę Dream? - podsumowała wszystko Tamika Catchings, liderka Fever.

Dream przespały pierwszą połowę meczu, a to kosztowało je w końcowym rozrachunku wygraną w Indianie. Na nic zdały się osiągnięcia w postaci 21 punktów Angel McCoughtry i Iziane Castro Marques, czy potężne double-double Sancho Lyttle (20 punktów i 20 zbiórek!). Rywalki miały dobrze działający team, a to okazało się skuteczniejszą bronią.

W ostatnim meczu dnia coraz lepiej grająca ekipa Minnesoty Lynx poradziła sobie bez problemów w Tulsie, gdzie ograła tamtejsze Shock. - Naszym celem na ostatnie dni było dwukrotne pokonanie ekipy z Tulsy i to nam się udało. Byłyśmy mocno skoncentrowane na realizacji tego założenia - oceniła sytuację Cheryl Reeve z Minnesoty.

Wyniki:

Washington Mystics - Chicago Sky 65:61 (9:21, 11:11, 20:8, 12:12, 13:9 d.)

(K.Smith 17, N.Sanford 11, M.Ajavon 10, C.Langhorne 9 (10 zb) - S.Fowles 17, J.Perkins 10, E.Prince 10, D.Canty 8)

Indiana Fever - Atlanta Dream 94:91 (29:21, 26:20, 19:28, 20:22)

(T.Catchings 17, K.Douglas 17, T.Sutton-Brown 16, E.Hoffman 12 - A.McCoughtry 21, I.Castro-Marques 21, S.Lyttle 20 (20 zb), Y.Leuchanka 8)

Tulsa Shock - Minnesota Lynx 78:92 (21:23, 19:24, 17:21, 21:24)

(S.Robinson 14, A.Hornbuckle 12, K.Braxton 10, N.Lacy 10 - C.Wiggins 19, L.Whalen 17, S.Augustus 16, R.Brunson 14 (11 zb))

Komentarze (0)