WNBA: Sparks wygrywają pojedynek outsiderów

W meczu dwóch najsłabszych drużyn w WNBA lepsze okazały się zawodniczki Los Angeles Sparks. Podopieczne Jennifer Gillom po dogrywce pokonały we własnej hali Staples Center Tulsę Shock. Tempa nie zwalniają za to koszykarki Seattle Storm. Lauren Jackson i spółka po raz kolejny zanotowały fantastyczny finisz i zapewniły sobie zwycięstwo w San Antonio nad Silver Stars.

W Staples Center w LA naprzeciwko siebie stanęły dwie najsłabsze drużyny ligi, czyli miejscowe Sparks oraz Tulsa Shock. Przez większość spotkania na parkiecie dominowały gospodynie, ale w końcówce meczu rywalki przystąpiły do ataku. Koszykarki Shock dzięki agresywnej obronie na całym boisku nie tylko odrobiły kilkanaście punktów straty, ale i objęły prowadzenie. Do remisu po czterech kwartach doprowadziła w końcówce dopiero Tina Thompson.

Dodatkowe pięć minut było wyrównane do momentu, w którym zza łuku celnie przymierzyła Delisha Milton-Jones. W końcówce nieomylna na linii rzutów osobistych była Ticha Penicheiro czym przypieczętowała sukces swojego zespołu.

- Nasze weteranki pokazały dzisiaj klasę i dzięki nim możemy cieszyć się z wygranej - powiedziała po meczu Jennifer Gillom, trener Sparks. Kogo miała na myśli? Wspomniane już Milton-Jones oraz Penicheiro. Pierwsza wywalczyła 23 punkty (najwięcej w sezonie). Penicheiro natomiast w statystykach zapisano 10 punktów, 13 asysty (najwięcej w karierze), 7 zbiórek i 5 przechwytów. - Nie powinnyśmy były pozwolić im wrócić do gry. Tak się jednak niestety stało poprzez nasze głupie straty, które rywalki zamieniały na łatwe punkty - oceniła mecz Penicheiro.

Również dogrywka była potrzebna do rozstrzygnięcia meczu w Connecticut, gdzie Sun rywalizowały z New York Liberty. Dla koszykarek Liberty było to drugie z rzędu spotkanie z dogrywką. Tym razem jednak podopieczne Ann Donovan dodatkowe pięć minut rozstrzygnęły na swoją korzyść. - To wielka wygrana dla nas - powiedziała po meczu trener Liberty. - W meczu z Indianą nie udało się wygrać po dogrywce. Tym razem to po naszej stronie było szczęście.

Liberty mogły wygrać już w regulaminowym czasie gry, ale roztrwoniły kilkanaście punktów przewagi. Duża w tym zasługa trójek Renee Montgomery, która sześciokrotnie trafiła zza łuku w całym meczu. - Nie uważam, żebyśmy zagrali dzisiaj dobre zawody i pokazali dobrą koszykówkę. W końcówce mieliśmy trochę szczęścia doprowadzając do dogrywki - podsumował mecz Mike Thibault, szkoleniowiec Sun.

Kolejny raz z koszem spotkać nie umiała się Nicole Powell. Tym razem nowy nabytek Wisły Can Pack Kraków wywalczyła 5 punktów, trafiając 2 z 10 oddanych rzutów. Do tego dołożyła 4 zbiórki, 3 asysty i 3 przechwyty.

Wyniki:

San Antonio Silver Stars - Seattle Storm 74:80 (19:19, 22:21, 16:15, 17:25)

(S.Young 18, M.Snow 16, C.Holdsclaw 16, R.Hodges 11 - L.Jackson 21, S.Bird 20, S.Cash 12, T.Wright 8)

Los Angeles Sparks - Tulsa Shock 86:83 (20:21, 17:14, 26:18, 13:23, 10:7 d.)

(D.Milton-Jones 23, T.Thompson 15, K.Toliver 15, T.Penicheiro 10 (13 as) - S.Robinson 19, K.Brown 13, M.Jones 11, J.Lacy 11)

Connecticut Sun - New York Liberty 74:82 (12:19, 18:21, 15:11, 27:21, 2:10 d.)

(R.Montgomery 23, T.Charles 14, S.Gruda 13, T.White 9 - C.Pondexter 24, L.Mitchell 16, T.McWilliams-Franklin 11, P.Pierson 10)

Komentarze (0)