WNBA: Mercury i Storm w finale na zachodzie

Dwie najlepsze drużyny Konferencji Zachodniej, czyli Seattle Storm i Phoenix Mercury, pewnie wygrały swoje drugie pojedynki w półfinałach i wywalczyły swój cel, czyli awans do finału konferencji. Storm po raz drugi pokonały Los Angeles Sparks, natomiast Mercury odprawiły San Antonio Silver Stars.

W tym artykule dowiesz się o:

Obrończynie mistrzowskiego tytułu z poprzedniego roku, czyli koszykarki Phoenix Mercury, mają jasny cel do wykonania, mianowicie zostać mistrzem po raz drugi z rzędu. Dotychczas wykonały pierwszy krok, czyli w dwóch meczach przeszły pierwszego rywala w fazie play off. W drugim meczu przeciwko San Antonio Silver Stars już w pierwszej kwarcie zademonstrowały swoją siłę. Po pierwszych dziesięciu minutach ekipa z Arizony prowadziła 30:15 i jasne stało się, że Srebrne Gwiazdy mają mało do powiedzenia w starciu z mocno zdeterminowanym rywalem. - Wygrałyśmy ligę w latach 2007 i 2009. Mamy nadzieję, że taki trend zostanie podtrzymany przez nas w tym roku - powiedziała po spotkaniu Penny Taylor. Skrzydłowa Mercury zapisała na swoim koncie 12 punktów i 12 zbiórek.

- Nasza obrona była w pierwszych fragmentach meczu znakomita i rywal nie wiedział zupełnie co ma grać - skomentował spotkanie Corey Gaines, opiekun Mercury. - Pudłowały rzuty z trudnych sytuacji, co my zamienialiśmy na punkty z szybkich ataków. To właśnie nasz styl gry.

Dla triumfatorek 23 oczka wywalczyła Diana Taurasi, która zdecydowanie nie musiała się przemęczać podczas tej serii. 19 punktów i 11 zbiórek dołożyła natomiast Candice Dupree, która w tym sezonie debiutuje w serii play off.

Warto dodać, że San Antonio Silver Stars w meczach fazy play off nie mogły korzystać z usług Chamique Holdsclaw, która z powodu ścięgna Achillesa musiała zakończyć sezon przedwcześnie.

Problemów z awansem do finału Konferencji Zachodniej nie miała również najlepsza drużyna sezonu zasadniczego Seattle Storm. Co prawda pierwsza kwarta meczu w Los Angeles nie przebiegała pod dyktando podopiecznych Briana Aglera, ale w kolejnych jego podopieczne spokojnie odrobiły starty i wygrały mecz 81:66.

Szkoleniowiec Storm nie miał wątpliwości, kto był najważniejszym graczem na parkiecie. - Lauren Jackson robi różnicę na parkiecie. Nie chodzi tutaj bynajmniej tylko o zdobywanie punktów. Jej możliwości są nieocenione, ponieważ gdy nie może oddać rzutu, znakomicie odgrywa do koleżanek - mówił po meczu Agler. Australijska gwiazda wywalczyła w meczu ze Sparks 24 punkty i 9 zbiórek.

Pod ogromnym wrażeniem gry Storm była natomiast trener Sparks. - Gra przeciwko tej drużynie to prawdziwe wyzwanie dla każdego rywala. My na prawdę mieliśmy niesamowite problemy, żeby zatrzymać ich wszystkie bronie, jakimi dysponują w ofensywie - podsumowała spotkanie Jennifer Gillom.

Wyniki:

San Antonio Silver Stars - Phoenix Mercury 73:92 (15:30, 15:18, 21:20, 22:24)

(B.Hammon 21, S.Young 15, R.Riley 13, E.Lawson-Wade 8 - D.Taurasi 23, C.Dupree 19 (11 zb), T.Smith 16, P.Taylor 12 (12 as))

Los Angeles Sparks - Seattle Storm 66:81 (20:15, 16:27, 18:22, 12:17)

(T.Thompson 18, N.Quinn 15, D.Milton-Jones 13, T.Penicheiro 8 - L.Jackson 24, S.Cash 16, S.Bird 15, C.Little 7)

Komentarze (0)