Na sobotni pojedynek w obu obozach oczekiwano już od dawna. Wszystko, co jednak udało się przewidzieć to wyjściowe piątki. Scenariusza tego meczu, nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści w szczecińskim zespole.
Początek jednak dla gospodarzy, którzy szybciej opanowali nerwy. Świetnie spisywali się Stokłosa, Buczyniak oraz Bodych. Goście za to mieli problemy z celownikami, a do tego szybko łapali przewinienia. Spójnia systematycznie powiększała przewagę prowadząc 7:3 i 14:6. To jednak były najlepsze momenty w wykonaniu gospodarzy. Do głosu doszli bracia Majcherkowie zmniejszając nieco straty, ale po efektownym wsadzie Kulikowskiego było 17:10 dla gospodarzy. Rezerwowy center zaliczył udany debiut przed własną publicznością, ale nie wiedzieć, czemu w kolejnych kwartach trener Chodkiewicz o nim zapomniał. Tymczasem goście się rozkręcali. Świetna gra Karola Pytysia i Łukasza Pacochy sprawiła, że przewaga Spójni na zakończenie kwarty stopniała do trzech punktów.
Druga odsłona to już dominacja akademików. Po rzucie z dystansu Pacochy był remis, a chwilę później Maciej Majcherek wyprowadził AZS na pierwsze tego wieczora prowadzenie. Spójnię natomiast dotknęła prawdziwa niemoc strzelecka. Przez kilka minut gospodarze jedynie się przyglądali, jak goście im odjeżdżają. Na dwie minuty przed końcem tej kwarty do gry włączyli się również sędziowie. Po faulu Wiktora Grudzińskiego przewinieniem technicznym za krytykę tej decyzji ukarany został Stokłosa. Goście jednak ku radości kibiców Spójni nie potrafili tego wykorzystać. Po przerwie wziętej przez trenera gospodarzy i zapowiedzi ostrej rozmowy w szatni szkoleniowca próbował udobruchać Stokłosa. To on trafił dwie trójki, a trzecią skompletował z rzutów wolnych. Z dość pokaźnej przewagi AZS pozostały, więc tylko cztery punkty.
Wydawało się, że problemy z przewinieniami, jakie mieli Pacocha oraz kapitan Maciej Sudowski znacząco wpłyną na grę przyjezdnych. Nic z tych rzeczy. Już początek trzeciej kwarty zwiastował niechybną klęskę Spójni. Wiktor Grudziński popisał się akcją dwa plus jeden, ale przez kilka kolejnych chwil Spójnia nie potrafiła wykorzystać błędów rywala. Na dobrą w tym okresie grę Grudzińskiego trójką odpowiedział Pacocha i przewaga gości znów urosła do sześciu oczek (50:56). Co jednak charakterystyczne na regularną grę gości Spójnia odpowiadała zrywami. Liczne straty i proste błędy przeplatane były celnymi rzutami z dystansu. Nawet i ten element nie funkcjonował, ale kluczem do porażki okazała się obrona. Na zakończenie trzeciej kwarty rywal miał już zdobyte 71 punktów.
Dziewięciopunktowa strata przed ostatnią częścią gry to było za dużo na słabo grającą Spójnię. Brakowało zawodnika, który pociągnie zespół. W samotny pojedynek przez chwilę wdał się Łukasz Grzegorzewski trafiając dwie trójki z rzędu. Tomasz Balcerek i Stanisław Prus szybko jednak pokazali, że komplet punktów pojedzie do Szczecina. Trener Chodkiewicz robił, co mógł, ale to goście po kolejnym trafieniu Macieja Majcherka osiągnęli najwyższe prowadzenie (69:85). W Spójni pojawili się młodzi koszykarze: Bartłomiej Wróblewski oraz Łukasz Ulchurski. Ten drugi nawet postraszył rywala, ale przewaga była już zbyt duża. Końcowy wynik ustalił Karol Pytyś.
AZS Radex odniósł pierwsze zwycięstwo na parkietach I ligi sprawiając swoim fanom przybyłym do Stargardu wiele radości. W Spójni zawiodło niemal wszystko, a zespół potrzebuje jeszcze zgrania.
KS Spójnia Stargard Szczeciński - AZS Radex Szczecin 76:87 (26:23, 17:24, 19:24, 14:16)
Spójnia: Stokłosa 20, Grudziński 11, Kulikowski 11, Buczyniak 8, Grzegorzewski 6, Wróblewski 5, Bodych 4, Ulchurski 4, Wilczek 4, Koszuta 3, Soczewski 0, Ważny 0
AZS Radex: Maciej Majcherek 20, Pacocha 20, Sudowski 11, Pytyś 10, Michał Majcherek 9, Prus 6, Balcerek 5, Podgalski 4, Dudek 2, Michalski 0.