Dominik Wronka: Okres przygotowawczy został zakończony. Mógłbym cię prosić o podsumowanie?
Paweł Leończyk: Okres przygotowawczy był jak każdy. Myślę, że jest to ciężki czas dla każdego zawodnika, bo to jest budowanie formy praktycznie na cały sezon, później, na treningach pozostaje już tylko szlifowanie. Na samym początku trenowaliśmy na stadionie, gdzie głównie zajmowaliśmy się kondycją i siłą fizyczną. Później przyszedł czas na treningi na hali i sparingi, w których, jak każdy widział, nie graliśmy jakoś rewelacyjnie - były lepsze momenty, ale były też i te słabsze, ale w końcu po to są sparingi, aby grę dopracować. Wiadomo, że nowa drużyna nie będzie wygrywać od pierwszego meczu.
W zeszły weekend rozegrany został turniej o Puchar Prezydenta Miasta Słupska, na którym zajęliście drugie miejsce. Jesteście zadowoleni, nie tyle z wyniku, co ze swojej postawy w tych dwóch spotkaniach?
- Zagraliśmy dwa różne mecze. W pierwszym zaprezentowaliśmy się z dobrej strony i taką koszykówkę chcielibyśmy grać, drugi zaś kompletnie zawaliliśmy - obrona była po prostu fatalna! W ataku mamy takich graczy, że nie powinniśmy się o to zbytnio martwić. Zawsze swoje punkty będziemy jakoś zdobywać. Musimy grać jeszcze bardziej zespołowo, aby te punkty rozkładały się na większą ilość zawodników. Jeszcze raz powtórzę, że na chwilę obecną naszą największą bolączką jest gra w defensywie i musimy nad tym pracować.
Który z obecnych zawodników Energi Czarnych w twoich oczach prezentuje się najlepiej? Będzie miał największy wpływ na grę.
- Hmm, kto mógłby być takim liderem… Chyba Cameron Bennerman. Jednak wydaje mi się, że mamy tak silny zespół, że w każdym meczu kto inny może decydować o naszej sile. Jeszcze Mantas (Cesnauskis), który często wchodzi z ławki i rzuca sporo punktów, jemu taka rola pasuje i być może to on będzie pełnił tę funkcję. Do tego jak pojawia się na boisku, to nasza gra się uspokaja, gramy pewniej. Także stawiam na Camerona i Mantasa jako na graczy, którzy w trudnych momentach pociągną naszą grę, ale tak jak powiedziałem - mam nadzieję, że w każdym spotkaniu kto inny będzie liderem.
Wróćmy na chwilę jednak do twojej osoby. Jesteś dotychczas zadowolony ze swojej formy?
- Nie, zdecydowanie nie jestem jeszcze zadowolony ze swojej formy. Przygotowania były ciężkie. Na pewno moja fizyczna postawa, nie mówię tutaj o koszykarskiej, jest dużo lepsza niż na początku przygotowań, ale jeśli chodzi o formę czysto koszykarską, to nie jestem jeszcze zadowolony. Tak jak cały zespół, mam momenty lepszej gry, a także dużo gorszej.
Twoją nominalną pozycją jest "4". Choć Dainius Adomaitis w ostatnim czasie decyduje się stawiać cię na pozycji środkowego. Jest to dla ciebie niekomfortowa sytuacja?
- Właśnie mamy wakat na miejscu centra i z konieczności cały czas gram jako "5" i muszę trenować jako "5". Nie gram na swojej nominalnej pozycji na treningach ani na meczach. Powiedzmy, że ciężko mi się funkcjonuje w takim przypadku, ale staram się jak mogę i specjalnie na to nie narzekam, nikomu nie muszę wielce o tym opowiadać. Robię to co trener ode mnie wymaga, będę wszystko robił i wykonywał według jego wskazówek. W naszej lidze szczególnie potrzebna jest spora siła fizyczna, lubię grać fizycznie, ale po drugiej stronie stać będą koszykarze o większej masie ode mnie.
Dlaczego zdecydowałeś się pozostać w Słupsku, podpisać dwuletni kontrakt?
- Dobrze czuję się w Słupsku, mam tutaj dużo znajomych. Przede wszystkim zawsze jest jak spędzić wolny czas w tym mieście. Jeśli chodzi o sam klub, to przede wszystkim podoba mi się to, że w Czarnych zawsze stawiane są wysokie cele przed drużyną, klub jest stabilny finansowo i to są takie główne powody.
W sparingach prezentowaliście dosyć dobrą grę w pierwszej połowie, druga zaś wyglądała już dużo gorzej, dlaczego?
- Nie wiem dlaczego tak jest. Według mnie nie w każdym meczu jest tak samo. Na przykład ostatni mecz z Polpharmą - w pierwszej połowie graliśmy fatalnie, drugą już lepiej. W przerwie meczu usłyszeliśmy od trenera kilka mocniejszych słów i przełożyło się to na lepszą grę w drugiej części. Na pewno nie graliśmy świetnie, ale lepiej niż w pierwszej połowie. Jednak w większości przypadkach jest tak jak mówisz, a więc do przerwy gramy dobrze, a po niej ta gra już nam się nie układa. Nie wiem czym to jest spowodowane. To jest tylko i wyłącznie w naszych głowach.
Jaki zespół udało się stworzyć Dainiusowi Adomaitisowi?
- No tak, na papierze wyglądamy świetnie… jednak musimy udowodnić, że i na boisku będziemy taką drużyną mocną i ciężko będzie z nami wygrać. Także tak jak mówię - to co na papierze, nie zawsze przekłada się na to co na parkiecie. Musimy udowodnić, że jesteśmy właściwymi ludźmi, na właściwym miejscu.
Jakie są twoje osobiste oczekiwania w związku ze zbliżającym się sezonem?
- Jeśli chodzi o moją osobę to liczę, że będę spędzał wiele minut na parkiecie i to jest dla mnie najważniejsze, że będę wykorzystywany w grze zespołu. Nie mówię, że planuję być najlepszym strzelcem, mi zależy tylko na grze. A jeśli chodzi o drużynę… ja osobiście liczę na wysokie miejsce i nie chcę mówić, że będzie medal czy nie będzie medalu, bo to jest takie puste gadanie, ale po cichu liczymy, że będziemy "czarnym koniem", tak jak Polpharma w tamtym roku, czy Trefl i uzyskamy bardzo dobry wynik.
Teraz pytanie od nieco innej strony. Gdybyś nie zajmował się na co dzień koszykówką, to co byś robił?
- Wydaje mi się, że uprawiałbym jakąś inną dyscyplinę sportu. Lubię sport. Zawsze jako dziecko spędzałem masę czasu na podwórku grając we wszystkie gry zespołowe. Swego czasu w szkole trochę pływałem. Po sezonie zawsze spędzam czas na graniu z kolegami w piłkę nożną czy piłkę plażową, a więc możliwe, że w jakieś innej dziedzinie bym się odnalazł.