Gorzowianki pokazały klasę, poznanianki charakter - relacja z meczu INEA AZS - KSSSE AZS PWSZ
Łukasz Czechowski
Niespodziewanie pierwsza kwarta przyniosła bardzo wyrównaną grę punkt za punkt. Poznanianki nie przestraszyły się faworyzowanych gorzowianek, te albo zlekceważyły rywalki, albo czuły w nogach sobotni pojedynek ligowy z Tęczą Leszno. W drugiej odsłonie podopieczne Dariusza Maciejewskiego szybko pokazały jednak jaka różnica dzieli dwie akademickie drużyny - w dwie minuty zaaplikowały gospodyniom 10 punktów tracąc zaledwie 2.
Spora grupa gorzowskich kibiców śpiewała Odjeżdżamy, a ich idolki realizowały te prośby. Nie do zatrzymania w ataku była Yelena Leuchanka, a w obronie wraz z koleżankami postawiły tak szczelny mur, że w całej kwarcie gospodynie miały ogromne problemy ze zdobyciem punktów. Ostatecznie zdobyły ich 13, z czego 8 z rzutów wolnych, same tracąc aż 28. Wydawało się, że gorzowianki kontrolują grę i w drugiej połowie spokojnie utrzymają wypracowaną przewagę.
Trzecią kwartę miejscowe rozpoczęły jednak bardzo mocno - od 7:0 i uwierzyły, że w niedzielę z wicemistrzyniami Polski można powalczyć, mimo konieczności gry bez, mającej najlepsze warunki fizyczne, Joanny Kędzi, która szybko złapała 4 przewinienia.
Pierwsze ostrzeżenie gorzowianki dostały na 2 minuty przed końcem trzeciej odsłony, gdy po akcji 2+1 Elżbiety Mowlik było 47:52. Wprawdzie przyjezdne później "dołożyły" 7 punktów, ale przerwa znowu lepiej podziałała na poznanianki.
Przez pierwsze 4 minuty ostatniej kwart INEA AZS zdobyła 10 punktów, z czego Candice Champion 8, tracąc 2 i ponownie wróciły do gry. Trener Maciejewski rotował składem, ale przynosiło to tylko połowiczne rezultaty - jego koszykarki prowadziły, ale nie mogły "odskoczyć" rywalkom.
Na 2,5 minuty przed końcową syreną po niespodziewanej "trójce" Anety Kotnis i wolnym Agnieszki Makowskiej poznanianki przegrywały już tylko 69:71. Potem jednak ciężar gry na swoje barki wzięły gwiazdy gorzowskiej drużyny - do końca meczu tylko one zdobywały punkty ustalając wynik spotkania na 69:79.
- Decydująca była akcja Johanny Leedham, która w trudnej sytuacji trafiła przez ręce - przyznał po spotkaniu Krzysztof Szewczyk, trener poznanianek. - Jestem w koszykówce od tylu lat, że wiem, iż taki mecz można przegrać - dodawał Maciejewski. - Byłem jednak spokojny, bo takie zawodniczki, jak Leuchanka i Richards mają pokazywać swoją klasę w końcówkach i dzisiaj to zrobiły.
- Miałyśmy dzisiaj pokazać charakter i to się nam udało. Czasami w sporcie trzeba mieć też trochę szczęścia, a nam tego dziś zabrakło - oceniła Joanna Kędzia.