Sam na Sam z Koszem: Wilczyce z UConn

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po dość nieoczekiwanej przerwie spowodowanej m.in. wypadkami natury motoryzacyjnej zapraszam do kolejnego wydania Sam na Sam z Koszem. Dziś o wielkich transferach i nadziejach z nimi związanych, nieprawdopodobnych pasmach sukcesów oraz tragedii chińskich kibiców NBA...

W tym artykule dowiesz się o:

Karuzela transferowa i trzeci Polak w Arizonie

To oczywiście temat nr 1 ostatnich dni. Przypomnę dla czystej formalności: Marcin Gortat, Vince Carter i Mickael Pietrus w Phoenix Suns. Jason Richardson, Hedo Turkoglu i Earl Clark w Orlando Magic. Ponadto na Florydę trafił też Gilbert Arenas w zamian za Rasharda Lewisa. Obie wymiany bardzo ciekawe i ciężko na razie wskazać, kto na niej najwięcej zyskał. Magic stracili rezerwowego centra i póki co Dwight Howard nie ma żadnego wartościowego zmiennika. Pozyskali za to dobrze znanego sobie Turkoglu, który na pewno nie będzie miał problemów z adaptacją do stylu gry Magic. No i jest też Arenas, który w tym momencie ma szansę zostać naprawdę super rezerwowym, jeśli chodzi o zdobywanie dużej ilości punktów z ławki. Obaj jednak leżą, jeśli chodzi o defensywę. Z obroną na dystansie będzie zresztą jeszcze gorzej, jeśli dodamy do tego pozbycie się Pietrusa. Niewątpliwym plusem działań kadrowych klubu z Orlando jest jednak pozbycie się Lewisa i jego olbrzymiego kontraktu.

Nowi gracze Orlando zadebiutowali w poniedziałek w nocy polskiego czasu przeciwko Atlancie Hawks i były to debiuty raczej niezbyt udane. Cała trójka trafiła razem z gry ledwie 6 z 23 rzutów i zdobyła łącznie 27 punktów. Aha, no i najważniejsze - Hawks wygrali 91:81.

A jak sprawy wyglądają w Arizonie? Polecam obejrzeć filmik z konferencji prasowej na oficjalnej stronie Phoenix Suns. Nie brakuje tam kilku ciekawych wypowiedzi naszego rodaka, który cieszy się na myśl o wspólnej grze ze Steve’m Nashem i zapowiada walkę o jak największy czas gry.

Apropo Nasha, pojawia się wiele spekulacji, że może opuścić on "Słońca" jeszcze w trakcie tego sezonu. Steve dementuje jednak te pogłoski, mówiąc, że nie po to przecież podpisywał latem przedłużenie kontraktu. My w Polsce również nie chcemy jego odejścia. Dość się już napatrzyliśmy na akcje pick&roll, po których Marcin nie dostawał podań pod kosz. Teraz czekamy na czwartkową noc i mecz Phoenix Suns z Miami Heat.

All you need is Love

Tak w skrócie chciałem skomentować niedawny mecz Kevina Love przeciwko Denver Nuggets. 43 punkty, 17 zbiórek, 5/5 za trzy, uff… Jego średnie w tym sezonie to imponujące 21 punktów i blisko 16 zebranych piłek. Trafia też ze skutecznością ponad 43 procent z dystansu oraz 87 procent z linii rzutów osobistych! A jednak wczoraj w nocy przeciwko L.A. Clippers Kev udowodnił, że też jest tylko człowiekiem (12 pkt i 10 zb.). Mimo wszystko (czyt. fatalnej postawy T-Wolves) Love pozostaje moim faworytem do zbliżającego się wielkimi krokami All-Star Game.

Przyznam, że po cichu liczę również na Shaquille'a O'Neala, który w głosowaniu na środkowych w Konferencji Wschodniej zajmuje drugie miejsce tylko za . Ubyło mu poważnej konkurencji, po tym jak Joakim Noah musiał poddać się poważnej operacji kciuka. Gra naprawdę nieźle, jest świetnym showmanem (wciąż nr 1 w lidze jak dla mnie), więc dlaczego nie?

Vote 4 Lamar vol. 2

Pisałem już o tym, że Kim Kardashian prowadzi kampanię na swoim blogu namawiającą wszystkich do głosowania na Lamara Odoma do lutowego Meczu Gwiazd. Głos w tej sprawie zabrał ostatnio sam zainteresowany i stwierdził, że gra w tym prestiżowym spotkaniu byłaby ukoronowaniem jego kariery.

31 wiosen na karku, dwanaście lat gry na równym wysokim poziomie, dwa tytuły mistrzowskie z Lakers, mistrzostwo świata z reprezentacją USA w Turcji, brązowy medal igrzysk w Atenach, a w tym sezonie przeciętnie 16 punktów i blisko 10 zbiórek przy skuteczności rzutów z gry prawie 59 procent. Lamar, jeśli chodzi o mnie, to już zagłosowałem na ciebie. I wcale nie przez pośladki twojej szwagierki.

Czy to już jest koniec?

Stało się to, czego obawiali się wszyscy fani Houston Rockets. Z powodu kontuzji Yao Ming opuści już kolejny sezon. Mając w pamięci jego przedsezonowe wypowiedzi na temat ewentualnego zakończenia kariery w przypadku powracających problemów zdrowotnych, możemy podejrzewać, że chiński gigant może już nigdy nie zagrać na parkietach NBA. Pomijając oczywiście fakt jak wielką stratą byłoby to dla wszystkich jego fanów, trzeba też pamiętać o tym jak dużo może stracić na tym sama liga. To on jest (był?) idolem kibiców w Chinach, a nie Yi Jianlian i David Stern z pewnością doskonale o tym wie.

"Jeszcze tu k**** wrócimy!"

Zarówno Jermaine O”Neal jak i Ron Artest nie wykluczają, że być może na zakończenie swoich karier w NBA powrócą jeszcze do Indiany Pacers. Pierwszy wciąż pamięta, że to właśnie w Indianapolis miał najlepszy okres w swoje karierze, był m.in. trzeci w głosowaniu do nagrody MVP w sezonie 2003/2004. Jednak O'Neal bierze również pod uwagę możliwość, iż zawiesi buty na kołku już po tych rozgrywkach, ale tylko pod warunkiem, jeśli Celtics zdobędą mistrzostwo NBA.

Z kolei Ron Ron chciałby w ten sposób odkupić swoje winy sprzed lat. Chodzi nie tylko o słynną bójkę z Detroit z 2004 r., ale też choćby fakt, iż swego czasu prosił władze klubu o urlop tylko po to, żeby ukończyć pracę nad swoją debiutancką płytą. Artest przyznał, że w czasach gry w Pacers nie raz zachowywał się egoistycznie i nie dawał z siebie wszystkiego. Pamięta też, że najbardziej bolało to ponoć samego Larry’ego Birda. Aktualne kontrakty obu panów kończą się jednak w różnych terminach: O’Neala w 2012 r. natomiast Artesta w 2014 r.

88 i liczymy dalej

Żeńska reprezentacja koszykówki uniwersytetu Connecticut idzie na rekord. I to nie byle jaki, bo chodzi o najdłuższą serię zwycięstw w historii ligi akademickiej. Zawodniczki Huskies wygrały w niedzielę swój 88. mecz z rzędu! Ich ostatnimi ofiarami padły w niedzielę koszykarki uczelni Ohio State, które zostały rozgromione 50:81. 88 zwycięstw z rzędu to rekord NCAA. Tyle samo spotkań z rzędu wygrali gracze UCLA Bruins w latach 1971-1974 pod wodzą nieżyjącego już trenera Johna Woodena, a w składzie tamtej ekipy występowali m.in. Bill Walton i Jamaal Wilkes.

Koszykarki UConn przegrały po raz ostatni w 2008 r. w półfinale rozgrywek NCAA. Natomiast dwie kolejne porażki nie przytrafiły im się od… ponad 600 spotkań. Dziś w nocy dziewczyny zmierzą się u siebie z zespołem Florida State. Padnie rekord? Obstawiam, że tak. Pamiętajmy jednak, że...

Każda seria ma swój koniec

Nie tylko ta zwycięska Miami Heat, który dobiegła końca w meczu przeciwko Dallas Mavericks. Brandon Jennings po raz pierwszy w karierze pozna smak bycia na liście kontuzjowanych. Obrońca Milwaukee Bucks może opuścić parkiet nawet do 6 tygodni, po tym jak w poniedziałek poddał się operacji lewej stopy. Do tej pory Jennings wystąpił w 107 kolejnych spotkaniach – wszystkie rozpoczynając w pierwszej piątce. Dużo zdrowia w nowym roku, Brandon.

Na koniec życzę oczywiście wszystkim wesołych świąt – nie tylko spod znaku NBA. Dziękuję, dobranoc.

Źródło artykułu: