Dwóch poleciało za jednym jak szaleni - komentarze po meczu Spójnia Stargard Szczeciński - AZS Politechnika Warszawska

Najwięcej emocji na pierwszoligowych parkietach dostarczyło spotkanie Spójni z Politechniką. Lider dopiero w końcówce przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść, a wszyscy rozmówcy są zgodni, że było to szczęśliwe zwycięstwo. Obaj trenerzy przyznali też, że wpływ na końcowy wynik miała nieobecność czołowego rozgrywającego I ligi, Marcina Stokłosy.

Mladen Starcević (trener Politechniki): Niesamowity, bardzo ciężki mecz. Przeciwnik postawił trudne, fizyczne warunki gry. W Spójni zabrakło najlepszego rozgrywającego, drugiego asystenta ligi, Marcina Stokłosy. Dobrą pracę wykonał Sławomir Buczyniak, godnie go zastępując. Prowadził grę, rzucał też "trójki". Przez cały mecz byliśmy w trudnej sytuacji. Oni nie mogli nam odskoczyć, ale i my im też nie potrafiliśmy uciec. Mieliśmy też sporo szczęścia przy "trójce" Wilczka oraz punktach Karwowskiego. On nawet nie widział, gdzie jest kosz. Gratuluję trenerowi Aleksandrowiczowi, którego bardzo szanuję. Muszę też pogratulować mojemu młodemu zespołowi, gdyż oprócz Leszka Karwowskiego nie mamy doświadczonych zawodników.

Tadeusz Aleksandrowicz (szkoleniowiec Spójni): Była determinacja, wola walki. Zabrakło umiejętności indywidualnych. Cały mecz graliśmy doskonale w obronie, po czym dwóch poleciało za jednym jak szaleni. Jeden nie powiedział zmiana, drugi to sobie wymyślił i wolny gracz został pod koszem. Tak to jest, gdy nasz najlepszy rozgrywający nie może grać z powodu choroby. Gdyby Stokłosa był w końcówce to na pewno byśmy wygrali. Przez większość spotkania byliśmy trochę lepszym zespołem, a jeden błąd i brak szczęścia zadecydował o porażce. Nam nie wpadły w końcówce cztery "trójki", a Politechnika trafiała w niesamowitych sytuacjach.

Wiktor Grudziński (kapitan Spójni): Chcieliśmy zmazać plamę, jaką daliśmy w Wałbrzychu. Wyszliśmy bardzo zmotywowani na to spotkanie. Widać było, że każdy, kto wchodził na parkiet dawał z siebie wszystko. Dobrze nam szło prawie przez całe spotkanie, ale w końcówce więcej szczęścia mieli rywale.

Tomasz Stępień (obrońca Spójni): Końcówka bardzo pechowa. Praktycznie mieliśmy wygrany mecz. Ciężko pracowaliśmy, by odnieść sukces, dlatego bardzo szkoda tego spotkania. Na pewno wyciągniemy wnioski. Myślę, że takie zaangażowanie, jakie pokazaliśmy pozwoli nam odnieść zwycięstwa w kolejnych spotkaniach.

Komentarze (0)