Mavs wygrywając z Phoenix odnieśli trzynaste zwycięstwo w czternastym meczu. Podopieczni Ricka Carlisle'a musieli się sporo napocić, aby odnieść wygraną. Zapewnili sobie ją dopiero w samej końcówce.
Dwa rzuty wolne Jasona Terry'ego na czternaście sekund przed końcem zwiększyły przewagę gości do pięciu oczek (111:106). Straty zniwelować chciał Channing Frye. Najlepszy strzelec Suns (24pkt) pomylił się jednak. Wtedy było już pewne, że ekipa z Teksasu meczu nie przegra. Wygraną przypieczętował Jason Kidd trafiając jeden z dwóch osobistych.
Siedemnaście minut na parkiecie spędził Marcin Gortat. W tym czasie rzucił dziewięć punktów (4/7 z gry). Zebrał także sześć piłek (wszystkie w obronie), miał dwie asysty. Popełnił dwa przewinienia i stratę.
Świetne zawody zaliczył Dirk Nowitzki. Niemiecki skrzydłowy zdobył 35 punktów.
Phoenix Suns - Dallas Mavericks 106:112 (25:28, 26:26, 29:31, 26:27)
Frye 24 (8zb), Carter 16, Nash 15 (14as) - Nowitzki 35, Terry 16 (7as), Marion 12 (8zb), Chandler 12 (12zb)
- Mamy dużo wiary w to co robimy. Wierzymy, że możemy pokonać każdy zespół w NBA. Nie możemy się zatrzymywać - powiedział Derrick Rose. Rozgrywający Chicago Bulls przeciwko Ostrogom zaliczył najlepszy występ w karierze. Zdobył 42 punkty, miał 8 asyst oraz 5 zbiórek.
Spurs pozwolili narzucić sobie styl gry miejscowej drużyny. Oprócz tego nie za dobrze funkcjonowała ich defensywa. - Szwankowało także operowanie piłką. Nie było penetracji i naszej normalnej gry w ataku - wyjaśnił Manu Ginobili.
Losy zwycięstwa rozstrzygnęły się w czwartej kwarcie. Rozpoczęła się ona od ośmiopunktowego prowadzenia Byków (83:75). Ronnie Brewer rozpoczął run 11:2, dzięki któremu na niewiele ponad osiem minut przed końcem drużyna z Chicago odskoczyła na 94:80. Bezpieczna przewaga została utrzymana do ostatniej syreny.
Chicago Bulls - San Antonio Spurs 109:99 (30:25, 28:26, 25:24, 26:24)
Rose 42 (8as, 5zb), Deng 19 (7zb, 5as), Boozer 15 (6zb) - Parker 26, Ginobili 16, Neal 16