Najpierw powrót do zdrowia, później pomyślę o klubie - rozmowa z Tomaszem Cielebąkiem, kontuzjowanym koszykarzem

W poprzednim sezonie Tomasz Cielebąk był kapitanem Polpharmy Starogard Gdański. W tym miał zagrać w Anwilu Włocławek. Na przeszkodzie w tym doświadczonemu skrzydłowemu stanęła jednak groźna kontuzja. Obecnie Tomasz Cielebąk przebywa w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie w rodzinnym mieście przechodzi rehabilitację.

Maciej Kmiecik: Na początek zapytam, jak się czujesz? Odniosłeś groźną kontuzję, jesteś po operacji, jak przebiega leczenie?

Tomasz Cielebąk: Jestem w trakcie rehabilitacji po zabiegu. Mogę już samodzielnie chodzić, a to jest najważniejsze. Najgorsze były bowiem pierwsze trzy tygodnie po operacji, kiedy nie mogłem poruszać się o własnych siłach. Poruszałem się o kulach. Teraz jednak już jest znacznie lepiej.

Przypomnij kibicom, jakiego urazu się nabawiłeś?

- To była kontuzja powierzchni stawowej na kości udowej. Mały fragment odkleił się od kości i trzeba było to uzupełnić. Teraz to wszystko się goi. Mam nadzieję, że powrócę szybko do pełni zdrowia.

Urazu się nabawiłeś na treningu czy to po prostu wynik jakiś wcześniejszych mikrourazów?

-Generalnie, wcześniej nie miałem żadnych objawów, że może mi coś dolegać. To się stało nagle podczas jednego z treningów. Różnie lekarze interpretują ten uraz. Wiadomo, że gram już 20 lat i organizm nie wszystko wytrzymuje. Takie rzeczy się niestety zdarzają. Wszyscy koszykarze mają problemy z kręgosłupem i kolanami. Po raz pierwszy uraz poczułem na treningu. Czy to się jednak stało podczas zajęć czy nawarstwiało się to już przez dłuższy czas, trudno powiedzieć.

Kontuzja pozbawiła Cię kontraktu z Anwilem Włocławek...

- Niestety, byłem we Włocławku na okresie próbnym. Stało się to podczas treningu jeszcze przed wejściem w życie kontraktu. Umowa niestety nie została sfinalizowana.

Obecnie przebywasz w rodzinnym mieście, Ostrowie Wielkopolskim. Tutaj przechodzisz rehabilitację?

- Tak, rehabilituję się w Ostrowie Wielkopolskim. Jeżdżę także do lekarzy na kontrole. Czas wolny spędzam w rodzinnym mieście i odwiedzam tutaj wszystkie możliwe imprezy sportowe.

No właśnie, rozmawiamy po meczu drużyny BM Węgiel Stali Ostrów. Jakie wrażenia?

- Gratuluję "Stalówce" zwycięstwa. Mecz był fajny, mógł się podobać kibicom. Cieszę się, że basket w moim rodzinny mieście ma się coraz lepiej.

Normalnie w trakcie sezonu w Ostrowie jesteś gościem. Teraz nadrabiasz zaległości za wszystkie czasy?

- Dokładnie. Spotykam się ze znajomymi i przyjaciółmi. Mam wreszcie czas na rzeczy, które normalnie w trakcie sezonu często się nie zdarzały.

Jakie są prognozy lekarskie w kwestii Twojego powrotu na parkiet?

- Wszystko zależy od badania rezonansowego, które będę miał w grudniu. Wówczas okaże się, czy mogę już w pełni obciążać rehabilitowaną nogę. Jeśli będzie wszystko w porządku, rozpocznę treningi. Do tego czasu nie pozostaje mi nic innego jak rehabilitacja i cierpliwość. Trzeba nauczyć się cierpliwości, bo to jest mój pierwszy sezon, gdzie mam tak długą przerwę. Jestem przyzwyczajony do wysiłku fizycznego. Dziwnie się czuję, kiedy nie mogę normalnie trenować.

Bardzo brakuje koszykówki?

- Brakuje koszykówki, a przede wszystkim ruchu. Mam przeciwwskazania, żeby w ogóle się nie poruszać. Dla mnie to jest tragedia. Wcześniej nie miałem poważniejszej kontuzji, poza wybitymi palcami i złamanymi zębami. Ta kontuzja to pierwszy poważny uraz. Cieszę się, że przytrafił się tak późno w mojej koszykarskiej karierze. Ciężko się jednak przyzwyczaić do przerwy w grze i treningach.

Jakie masz plany po powrocie do zdrowia? Rozważasz grę w niższej lidze czy chcesz wrócić do ekstraklasy?

- Na razie o tym nie myślę. Skupiam się na rehabilitacji i powrocie do zdrowia. Będzie, jak będzie. Najważniejsze jest to grudniowe badanie, które da odpowiedź, czy jestem w stu procentach zdrowy. Jeśli będę zdrowy, wtedy przystąpię do poważnego rozglądania się za drużyną.

Rozważasz ewentualną grę w Ostrowie na parkietach drugiej ligi?

- Jestem z Ostrowa. Nigdy tego nie ukrywałem i nie mówię, że nie chciałbym tutaj kiedyś zagrać. Póki co, nie prowadziłem z ostrowskim klubem żadnych rozmów. Tak jak wspomniałem, najpierw chcę wyzdrowieć.

Przyzwyczajony jesteś do innego poziomu koszykówki, ale kiedy oglądasz mecz drugiej ligi w hali wypełnionej po brzegi, z niesamowitym dopingiem. To co dzieje się w Ostrowie wcale nie wygląda na drugą ligę?

- Rozmawiałem z kolegą, którego spotkałem w Ostrowie po 20 latach. Powiedziałem mu, że na Stali jest głośniej niż na niektórych halach ekstraklasowych. Wiadomo, że Ostrów Wielkopolski jest koszykarskim miastem. Kibice tutaj znają się baskecie i potrafią świetnie dopingować. Wiele klubów i kibiców mogłoby się uczyć atmosfery na meczach od "Stalówki".

Komentarze (0)