Kontuzje zahartowały Start

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mimo trudnej sytuacji kadrowej, lubelska drużyna w dobrym stylu zakończyła rozgrywki w 2011 roku. Podopieczni Dominika Derwisza zanotowali trzy kolejne zwycięstwa, dzięki którym przybliżyli się do czołowej ósemki.

W tym artykule dowiesz się o:

Start niemal w pełni wykorzystał atut własnego parkietu. Spośród czterech grudniowych meczów trzy rozstrzygnął na swoją korzyść. Sukcesy nie przyszły jednak łatwo. Były okupione ogromnym wysiłkiem i zdrowiem niektórych zawodników. - W dwóch ostatnich meczach kontuzji nabawili się dwaj wysocy gracze z pierwszej piątki. Oni odpowiadają za walkę na tablicach i dostarczają drużynie 60 procent punktów - mówi Dominik Derwisz o Pawle Kowalskim oraz Przemysławie Łuszczewskim.

Kilkutygodniowa przerwa świąteczno-noworoczna to dla Startu okazja do poprawienia sytuacji kadrowej. Zmartwieniem dla szkoleniowca jest poważna kontuzja Kowalskiego. 28-letni skrzydłowy przeszedł operację łączenia kości dłoni, co wyklucza go z gry na ok. 2 miesiące. - "Włodek" się wyleczy, bo jego kontuzja jest mniej skomplikowana - zapewnia 37-letni trener.

Liczne urazy spowodowały, że w ostatnim meczu w 2011 roku lublinianie zagrali w 7-osobowym składzie. Taki obrót wydarzeń nie wpłynął negatywnie na atmosferę w drużynie, ale umocnił ją. - Ci, którzy nie wyszli na boisko dopingowali chłopaków. Cieszyli się po każdym zdobytym punkcie i ich motywowali - podkreśla Derwisz.

Lubelski zespół udanie zwieńczył bieżący rok. W środę pokonał AZS Radex Szczecin 70:60, choć goście byli wymagającym przeciwnikiem. Kluczem do zwycięstwa okazały się celne rzuty z dystansu. Aż trzech koszykarzy zanotowało po 4 "trójki". - Rywale grali bardzo szybko. My wytrzymaliśmy trudy meczu, a nawet wygraliśmy IV kwartę 20:7. To może świadczyć o tym, że chłopaki mają dużo zdrowia i pokazali to na boisku. Gratuluję chłopakom. Po raz kolejny udowodnili, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Teraz jest chwila odpoczynku i relaksu - uważa szkoleniowiec Startu.

Źródło artykułu: