- Ja zupełnie żadnej wagi do tej wygranej nie przywiązuję, bo tak naprawdę był to przecież mecz o nic. Myślę, że tak samo jak trener rybniczanek, i ja traktowałem to spotkanie jako jednostka treningowa - mówił po sobotnim meczu Adam Prabucki, szkoleniowiec Matizol Lidera Pruszków.
Mecz faktycznie toczył się bardziej w realiach sparingu, a nie walki o ligowe punkty. - Wygrana w tym meczu tak naprawdę nikomu nic nie dawała. W środę zaczynamy fazę play off i wtedy dopiero zacznie się gra o wysoką stawkę - dodaje Prabucki.
Wysoka wygrana pruszkowiankom była jednak bardzo potrzebna, bowiem przy porażce KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski w Poznaniu, team spod Warszawy zdołał przedrzeć się w ligowej tabeli o jedno oczko wyżej, co pozwala uniknąć rywalizacji już na starcie fazy play off z CCC Polkowice. Lotos Gdynia to co prawda równie wymagający rywal, ale z pewnością o mniejszym potencjale w porównaniu z Pomarańczowymi.
Prabucki, podobnie jak Kazimierz Mikołajec, grał pełnia składu, a swoje minuty dobrze wykorzystała m.in. Olivia Tomiałowicz. - Cieszę się ze zwycięstwa w takim stylu. Ważne było to, że każda z nas pograła, a wynik jest bardzo dobry. Mam nadzieję, że taki występ podbuduje atmosferę w drużynie przed rozpoczynającą się fazą play off - komentuje autorka 11 punktów.
Szkoleniowiec pruszkowianek szybko jednak tonuje hurraoptymizm. - Wiadomo, że każda wygrana w dobrym stylu musi cieszyć, natomiast nie przywiązywałbym żadnej wagi do tego spotkania i tego zwycięstwa - dodał Prabucki.
Już w środę rozpoczyna się faza play off, a pruszkowianki na swój mecz wyjadą do Gdyni, gdzie zmierzą się z Lotosem. Wygrana toczyć będzie się do dwóch zwycięstw i podopieczne Prabuckiego z pewnością dołożą wszelkich starań, żeby rywalizacja ta nie zakończyła się w dwóch meczach na niekorzyść. Czy Matizol Lider stać na sprawienie wielkiej niespodzianki?
Adam Prabucki: Wygrana bez żadnej wagi
Matizol Lider Pruszków bardzo udanie zakończył rundę zasadniczą w Ford Germaz Ekstraklasie, bowiem nie można inaczej określić wygranej nad KK ROW Rybnik różnicą aż 44 punktów. Szkoleniowiec podwarszawskiej drużyny nie przywiązywał po meczu jednak dużej wagi dla tego sukcesu.