Gracze są moimi bohaterami - wypowiedzi po meczu Śląsk Wrocław - Trefl Sopot

Rywalizacja w parze Śląsk Wrocław - Trefl Sopot trwa nadal i przenosi się z powrotem nad Bałtyk. Czwarty mecz mógł rozstrzygnąć ją na korzyść wrocławian, ale ostatecznie to sopocianie cieszyli się z wygranej. Trener Rajković jest jednak dumny ze swojego zespołu.

Karlis Muiznieks (trener Trefla): Podobał mi się fakt, że graliśmy na bardzo wysokim poziomie od początku do końca i przez pełne 40 minut kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Udało nam się też przez cały ten czas utrzymać koncentrację. Wszyscy, którzy zagrali w tym meczu pokazali się z najlepszej strony. Moi gracze pokazali dziś, że są świetni i to po obu stronach - w ataku i w obronie. Rozumiemy jednak swoją sytuację. Ta wygrana nic nam nie da, jeżeli przegramy w Sopocie, dlatego powtarzam, że plan został dziś wykonany tylko częściowo. Zdecydowałem się dzisiaj wystawić Jermaine'a Malleta w pierwszej piątce zamiast Adama Waczyńskiego, ponieważ wiele wnosił w ostatnich meczach z ławki, a w dodatku ufam wszystkim swoim graczom. Mieliśmy też małe problemy z rotacją na tej pozycji, stąd taki wybór. Wiem, że Śląsk to silna drużyna i mecz w Sopocie będzie bardzo trudny.

Jermaine Mallett (zawodnik Trefla): Obie ekipy grały dzisiaj na swoim poziomie, ale to my wyszliśmy na parkiet lepiej umotywowani, byliśmy twardzi i wyrwaliśmy ten mecz. Śląsk prowadził w tej rywalizacji już dwukrotnie, a my dwukrotnie doprowadzaliśmy do remisu. Mam nadzieję, że przełamiemy ten trend w Sopocie i to my awansujemy do półfinałów. Jestem bardzo podekscytowany tą sytuacją, bo to mój pierwszy rok w zawodowym baskecie i od razu gramy o coś w fazie play-off. Staram się dawać z siebie wszystko.

Miodrag Rajković (trener Śląska): Ja chciałbym pogratulować swoim zawodnikom postawy w przekroju całego sezonu. Bardzo trudno jest powtórzyć taki poziom, taką jakość gry, jak ostatnio, zwłaszcza przeciwko takiemu utalentowanemu zespołowi, jakim jest Trefl Sopot. Po dwóch dniach niestety nie zagraliśmy już tak dobrze. Sprawiliśmy już jednak dwie sensacje w tej serii i liczę, że uda się po raz trzeci. Zresztą już zaskoczyliśmy większość ekspertów. Wszyscy pamiętają, jak fatalnie zaczęliśmy, nie mieliśmy na początku sezonu w składzie Adama Wójcika, pechowo przegraliśmy kilka spotkań, niektóre jednym punktem. Potem jednak seryjnie wygrywaliśmy i ostatecznie tylko jednego punktu zabrakło nam, żeby wejść do lepszej szóstki w drugim etapie TBL. W tamtym czasie graliśmy już bez Qa'rraana Calhouna i Jarosława Zyskowskiego. Nasz skład jest w tej chwili strasznie szczupły, po wypadnięciu Kacpra Sęka, który skręcił kostkę. Z trudem w ogóle możemy trenować w takim gronie. Z tego względu moi gracze są dla mnie bohaterami, bo i tak pokazują się z najlepszej strony. Musimy pamiętać, przeciwko jak dobrej drużynie gramy. Niełatwo było nam dzisiaj uruchomić Mladenovicia, oni świetnie grali pick-n-rolle, wręcz perfekcyjnie. Aleksandara kryło czterech różnych wysokich graczy. Uważam jednak, że zrobiliśmy, co mogliśmy.

Adam Wójcik (zawodnik Śląska): Chciałbym na początku pogratulować koszykarzom z Sopotu. Byli od nas dzisiaj po prostu lepsi. Jest nam przykro, ale gdyby ktoś przed rozpoczęciem fazy play-off dawał nam wynik dwa do dwóch i piąty mecz, bralibyśmy to w ciemno. Nie poddamy się na pewno i będziemy grać do końca. Czeka nas trudny mecz na wyjeździe, więc nic nie będę obiecywał, bo nie wiem, jak to się zakończy, ale na pewno zostawimy serce na parkiecie. Jeszcze raz gratuluję przeciwnikom, a także tak głośnym w ostatnich dwóch meczach kibicom.

Źródło artykułu: