Kapitalne show w Ergo Arenie! - relacja z meczu Trefl Sopot - Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot odrobił trzynaście punktów straty i pokonał Asseco Prokom Gdynia 84:81. Sopocianie dzięki tej wygranej doprowadzili do siódmego starcia, które odbędzie się w środę w Gdyni.

Dwa dni temu rozgrywany było piąte spotkanie pomiędzy Treflem Sopot a Asseco Prokomem Gdynia. Wówczas lepsi okazali się sopocianie, którzy wygrali 76:71. - Scenariusz jest prosty - dajemy z siebie wszystko by doprowadzić do ostatniego pojedynku w środę. Innego nie mamy nawet na myśli - mówił przed meczem Adam Waczyński, zawodnik Trefla Sopot.

Trener Karlis Muiznieks postanowił desygnować na parkiet taką samą piątkę, jak w wygranym meczu w Gdyni. Znów pojawił się w niej Marcin Stefański, który ostatnio był jednym z bohaterów Trefla.

Lepiej to spotkanie zaczęli gdynianie, którzy szybko objęli sześciopunktowe prowadzenie. Sopocianie mieli problemy z przedostaniem się pod kosz gości. Dobrze prezentował się Piotr Szczotka, który efektownymi wjazdami pod kosz zdobywał punkty. W dodatku dwa przewinienia popełnił Stefański i trener Muiznieks musiał sięgnąć po Jermaine'a Malletta. Jednak z biegiem czasu gra Trefla zaczęła wyglądać coraz lepiej, poprawiła się egzekucja w ataku. Znów świetnie prezentował się Łukasz Koszarek, który dał sopocianom pierwsze prowadzenie (19:16). Co ciekawe po pierwszej kwarcie "Koszar" miał już na swoim koncie aż 5 asyst!

Druga kwarta była niezwykle wyrównana, prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą. Gdynianie prowadzili już 33:29, ale zaraz siedem punktów bez odpowiedzi zdobyli gospodarze. Później jednak to Asseco, głównie za sprawą Przemysława Zamojskiego, uzyskało kilka punktów, co pozwoliło gościom powrócić na prowadzenie. Do przerwy mistrz Polski prowadził 46:41.

Druga połowa lepiej zaczęła się dla Asseco, które osiągnęło najwyższe jak dotąd, 13-punktowe prowadzenie. Dobrze grę gdynian prowadził Jerel Blassingame, który w dosyć łatwy sposób przedostawał się pod kosz Trefla. Sopocianie wyglądali tak, jakby już przestali wierzyć w odrobienie strat. Słabo prezentowali się po obu stronach parkietu, trener Muiznieks poprosił o przerwę.

Chwila oddechu dobrze podziała na sopocian, którzy szybko zredukowali straty do sześciu punktów. Bardzo dobrą formę strzelecką prezentował Filip Dylewicz, który raz po raz celnie trafiał za trzy. Gra Trefla zaczęła się napędzać i już pod koniec kwarty na tablicy świetlnej widniał remis po 59. Gdynianie zaczęli się denerwować, przewinienie techniczne złapał Blassingame.

Mecz coraz bardziej zaczął przypominać prawdziwą wojną. Po drugiej stronie parkietu przewinieniem technicznym został ukarany Dylewicz, który odepchnął Adama Hrycaniuka. Na ostatnią kwartę gdynianie mieli trzy punkty przewagi. Jednak dobra postawa duetu Dylewicz-Koszarek sprawiła, że to sopocianie na siedem minut przed końcem wrócili na prowadzenie. Ergo Arena zaczęła eksplodować, tłum zaczął wiwatować i krzyczeć coraz mocniej. A Dylewicz co dotknął piłkę, to zamieniał to na punkty. Ta świetna postawa sopockiego skrzydłowego pozwoliła Treflowi odskoczyć aż na dziewięć punktów przewagi (78:69).

Gdynianie rzucili wszystkie siły do odrabiania strat i zbliżyli się nawet na cztery punkty, ale po chwili Łukasz Wiśniewski trafił za trzy. Na minutę przed końcem Trefl miał piłkę i cztery punkty prowadzenia. Stratę popełnił jednak Łukasz Koszarek, ale tego nie wykorzystali goście z Gdyni. Nerwy dla sopocian zaczęły się na cztery sekundy przed końcem, kiedy to Wiśniewski faulował Blassingame'a przy rzucie za trzy. Amerykanin trafił wszystkie rzuty wolne, zmniejszając straty do jednego punktu. W odpowiedzi szybko faulowany Jermaine Mallett celnie przymierzył z linii rzutów wolnych. Gdynianie mieli trzy sekundy na odrobienie strat, ale źle rozegrali ostatnią akcję.

Trefl Sopot - Asseco Prokom Gdynia 84:81 (21:20, 20:26, 23:21, 20:14)

Trefl: Dylewicz 28, Koszarek 14, Mallet 13, Turek 10, Wiśniewski 8, Kuzminskas 5, Stefański 4, Waczyński 2, Cummings 0.

Asseco Prokom: Blassingame 27, Zamojski 13, Hrycaniuk 10, Motiejunas 10, Szczotka 8, Dmitriew 7, Day 3, Łapeta 2, Frasunkiewicz 1, Ponitka 8, Kuebler 0.

Źródło artykułu: