Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Koszalina był dla koszykarzy Trefla Sopot ostatnim sprawdzianem formy przed zbliżającym się sezonem. Można śmiało powiedzieć, że zespół zdał ten ostatni egzamin na ocenę bardzo dobrą. Ten turniej pokazał również, że drużyna Trefla będzie grała nieco inną koszykówkę niż to było dotychczas.
Te zmiany są spowodowane pojawianiem się w Sopocie Żana Tabaka. Jeszcze przed przyjazdem Chorwata było wiadomo, że Trefl nie będzie rozgrywał wielu spotkań sparingowych z racji tego, że nowy szkoleniowiec Trefla wszystko będzie chciał wypracować na licznych treningach. Były gracz m.in. Houston Rockets, Indiany Pacers oraz Realu Madryt przybył do Sopotu w połowie sierpnia i miał miesiąc na wprowadzenie nowych zasad i przygotowanie zespołu do rozgrywek.
Od początku musiał zmagać się z problemami, ponieważ gdy przyjechał do Sopotu to skład zespołu był kompletnie w proszku. W dodatku środków na pozyskanie nowych zawodników też nie było i nie ma w dalszym ciągu za dużo. Chorwat się tym nie przejmował. Przystał na koncepcję działaczy, że wpierw będą pozyskiwać zawodników przewidzianych na ławkę, a dopiero w dalszej kolejności graczy pierwszoplanowych.
Tabak od razu zabrał się do pracy. Nie marudził, że budowa składu wciąż trwa. Szybko zaczął wprowadzać nowe zasady do zespołu. Treningi stały się bardziej urozmaicone niż to było u poprzedniego trenera.
Zawodnicy, którzy grali u trenera Muiznieksa wspominają, że treningi przypominały bardziej… lekcję wychowania fizycznego, ponieważ zwykle trwały one około 1 godziny. Teraz jest zupełnie inaczej. Dwie sesje treningowe podczas jednego dnia i każda z nich trwająca po około 2-3 godziny. Zawodnicy uwierzyli, że tylko ciężką pracą mogą zajść daleko. Etyka pracy zresztą jest jednym z kluczowych elementów filozofii trenera z Chorwacji. Nie da się ukryć, że tego nauczył się podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych grając dla klubów w lidze NBA. Tam wszyscy powtarzają jak mantrę, że kluczowym aspektem w uzyskiwaniu wyników jest ciężka praca. Nie można zapominać oczywiście o czysto koszykarskich umiejętnościach. A tych w Sopocie nie brakuje…
Już teraz można powiedzieć, że pozyskanie Franka Turnera jest świetnym posunięciem ze strony klubu. Młody Amerykanin, po niewielkim co prawda uniwersytecie, jest graczem o sporych umiejętnościach koszykarskich oraz obdarzonym dużym charakterem do gry. Potrafi błyskawicznie minąć rywala, umiejętnie wchodzi w strefę podkoszową i co najważniejsze świetnie gra w defensywie, często na granicy przewinienia.
On jakby świetnie pasuje do koncepcji Tabaka, który preferuje szybkie przechodzenie z obrony do ataku. Bardzo często jest tak, że to właśnie Turner jest pierwszym graczem pod koszem przeciwnika. Amerykanin faktycznie przypomina nieco Jerela Blassingame’a, który jest na pewno nieco bardziej doświadczonym graczem. Turner wciąż musi pracować nad swoim rzutem dystansowym, jak i półdystansowym. Jednak jeśli utrzyma taką formę, jak w meczach sparingowych to będzie on jednym z wyróżniających się graczy w naszej lidze.
Problemem sopocian jest na pewno brak zmiennika na pozycję numer jeden. Mityczna jest już postać gruzińskiego rozgrywającego Giorgi Gamqrelidze, który miał dotrzeć do Sopotu, ale zatrzymały go.. problemy z uzyskaniem pozwolenia na pracę w Polsce. Na testach był także Łukasz Wilczek, ale ostatecznie wybrał grę w 1 lidze.
Na turnieju w Koszalinie na pozycji rozgrywającego testowany był Michał Michalak, ale to nie jest pozycja dla niego. Dla jego dobra lepiej byłoby, gdyby szybko wrócił na swoją nominalną pozycję. Szkoda byłoby, gdyby zmarnował się jego talent. On wraz z Piotrem Dąbrowskim będą na pewno wartościowymi zmiennikami dla Przemysława Zamojskiego oraz Adama Waczyńskiego. Nie można także zapominać o młodym zawodniku - Davidzie Bremblym, którego sporym zaufaniem obdarzył nowy trener Tabak. Brembly korzysta z tego zaufania i odwdzięcza się waleczną grą po obu stronach parkietu. Poprzedni opiekun Trefla kompletnie nie widział tego zawodnika w rotacji, nie dając mu szans na grę. Teraz po przyjściu Tabaka ta sytuacja zmieniła się diametralnie. Chorwat nie boi stawiać się na młodych zawodników, co widać na każdym kroku.
Zamojski i Waczyński wrócili do klubu opromienieni awansem polskiej reprezentacji do przyszłorocznego Eurobasketu. Z drużyną są dopiero od 10 dni, ale już wkomponowali się w nowy system. To od nich w głównej mierze będą zależeć wyniki Trefla Sopot. Jeśli będą tak grać, jak w meczach podczas turnieju w Koszalinie to kibice z Sopotu mogą być spokojni o wyniki swoich ulubieńców.
Obwód sopocian może z pewnością robić wrażenie. W razie jakichkolwiek problemów na pozycję numer trzy może zostać przesunięty Marcin Stefański. Popularnego "Stefana" mieliśmy w tym sezonie w ogóle nie oglądać w koszulce Trefla Sopot, ponieważ miał on zdobywać punkty dla ekipy z Wrocławia. Jednakże drużyna z Dolnego Śląska nie otrzymała licencji na grę w TBL i Stefański zdecydował się na powrót do Trójmiasta.
Jednakże na początku trener Tabak kompletnie nie widział go w swojej koncepcji. Postanowił dać mu szansę na treningach i po jakimś czasie się do niego przekonał. Świetna gra w obronie, walka do upadłego i boiskowy spryt byli elementami, które ostatecznie zadecydowały o tym, że Stefański podpisał dwuletnią umowę w Sopocie.
Nieco gorzej wygląda sytuacja pod koszem. Z pewnością Filip Dylewicz nadal będzie utrzymywał odpowiednio wysoki poziom, co udowodnił podczas koszalińskiego turnieju. Zgarnął zresztą statuetkę dla najlepszego zawodnika zawodów. Kapitan sopockiej drużyny grał nieco dalej od kosza, trafiając dosyć regularnie za linii 6,75 m. Dylewicz będzie na pewno mocnym punktem drużyny. Jego zmiennikiem będzie podczas sezonu będzie Stefański, a może także Mateusz Jarmakowicz, który jest na razie próbowany na pozycji numer pięć. Jego przyszłość zresztą w klubie jest też dosyć niejasna. Mówi się, że działacze mogą mu podziękować za współpracę w momencie znalezienia nowego gracza na pozycję numer pięć.
Jedynym nominalnym środkowym jest Sime Spralja. Chorwat trafił do Polski z ligi rumuńskiej, gdzie notował całkiem niezłe statystyki. Ciężko jest go na razie oceniać, ponieważ zaraz po przyjeździe do Polski nabawił się urazu i przez dwa tygodnie był wyłączony z treningów. Ma nieźle ułożoną rękę i pomimo 206 cm potrafi przymierzyć z dystansu. Dobrze biega do kontrataku, jedynym problemem są faule, które bardzo szybko łapie. W trakcie meczu jest jednym z zawodników, którzy najwięcej mówią na parkiecie. W ten sposób stara się on pomagać swoim kolegom, zwłaszcza w obronie. Komunikacja w zespole Żana Tabaka to kolejny element, który odgrywa bardzo ważną rolę.
Kiedy Spralja dojdzie do pełnej dyspozycji to z pewnością będzie groźny dla przeciwników. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że jego nazwisko figurowało na samym szczycie listy nowego trenera. Tabak doskonale zna umiejętności i charakter swojego rodaka i wie na co go stać, gdy jest w optymalnej formie.
Martwić mogą z pewnością braki na pozycji numer jeden i pięć. Działacze zapewniają, że niedługo mają przyjechać zawodnicy, którzy wzmocnią drużynę. Sam Tabak podkreśla jednak, że w tym momencie klub dysponuje bardzo małą ilością pieniędzy, co determinuje w głównej mierze poszukiwania nowych graczy. Warto odnotować, że chorwacki szkoleniowiec bierze czynny udział w poszukiwaniu nowych zawodników, udostępniając szerokie kontakty, jakie zbudował w Stanach Zjednoczonych. Był on w przeszłości skautem w N.Y. Knicks i wydaje się, że do Sopotu, dzięki tym kontaktom, powinni trafić zawodnicy, którym nie powiodło się w Stanach Zjednoczonych i szukają pracy w Europie. Jednak w poszukiwaniu zawodników biorą udział także prezes Kazimierz Wierzbicki oraz Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Jeśli koszykarze Trefla Sopot będą nadal w takim samym stopniu wykonywać polecenia trenera Tabaka to zespół z Trójmiasta może zajść naprawdę daleko. Jednak z drugiej strony nigdy nie wiadomo jak będzie wyglądać sytuacja finansowa klubu. Niektórzy gracze zagraniczni są znani z tego, że potrafią opuścić klub w trakcie sezonu z racji tego, że ich wypłata nie przychodzi na czas.
Plusy nowego zespołu Trefla Sopot:
- Silna pozycja trenera - Trener Tabak wyrobił sobie odpowiedni szacunek u zawodników. Gracze słuchają się rad trenera, co więcej są bardzo zadowoleni ze współpracy z nim. Tabak potrafi dotrzeć do zawodników, ponieważ sam w przeszłości był świetnym graczem. Zawodnicy Trefla podkreślają, że uwagi nowego szkoleniowca są bardzo cenne i użyteczne.
- Silny zestaw polskich zawodników - Trefl Sopot dysponuje chyba najlepszym zestawem polskich zawodników. Wydaje się, że najgroźniejszym konkurentem na tym polu jest AZS Koszalin, który poszedł nieco drogą Trefla. Waczyński, Zamojski, czy Dylewicz to z pewnością gracze, którzy zapewniają odpowiednio wysoki poziom. Z kolei Dąbrowski, Stefański, Michalak, Brembley, czy Jarmakowicz mogą wnieść do zespołu wiele energii, która będzie niezbędna w trakcie sezonu
- Żelazna defensywa - Mocnym punktem zespołu w nowym sezonie ma być defensywa, która jest ćwiczona praktycznie na każdym treningu. Sopocianie mogą być niewygodnym rywalem dla wielu przeciwników, o czym już w najbliższą środę mogą przekonać się gracze Asseco Prokomu Gdynia.
Minusy nowego zespołu:
- Niestabilna sytuacja finansowa - O tym, że w klubie są pewne problemy finansowe wiadomo od nie dziś. Działacze Trefla Sopot cały czas poszukują nowych sponsorów, którzy zainwestowaliby środki finansowe w zespół. Nie da się ukryć, że zastrzyk finansowy drużynie by się przydał. A wliczając jeszcze dalekie wyjazdy w rozgrywkach EuroCup to sytuacja może się jeszcze pogorszyć…
- Brak zmienników na pozycję numer jeden i pięć - Ta sytuacja z pewnością powoduje lekki ból głowy u trenera Tabaka. Sam Frank Turner nie wytrzyma trudów całego sezonu, Michał Michalak nie ma jeszcze na tyle doświadczenia, żeby grać na tej pozycji. Pod koszem sprawa wygląda tak samo.