Radosław Hyży: Chcemy postraszyć Anwil

Koszykarze Śląska Wrocław rozpoczęli rok od zwycięstwa w ligowym klasyku. W połowie stycznia czeka ich kolejne ciekawe wyzwanie, gdyż do Hali Orbita zawita Anwil Włocławek.

Sobotni pojedynek udowodnił, że mecze Śląska Wrocław ze Spójnią Stargard Szczeciński są szczególne. Tym razem zwyciężył lider I ligi, lecz wynik 75:71 oraz rywalizacja przez cały mecz pokazują, że łatwo nie było. Zresztą oba pojedynki to najbardziej wyrównane mecze Wojskowych w tym sezonie. Szczególna była również atmosfera przypominająca bardziej piłkarskie widowisko.

- Zawsze lubiłem tu przyjeżdżać. Z różnymi zespołami przyjeżdżałem i uwielbiałem stargardzką publiczność, dlatego, że co by się nie działo, to oni są z zespołem. Nie ma tak, jak na innych halach teatru, czy opery. Tutaj zawsze jest żywiołowo - stwierdził Radosław Hyży zapytany o atmosferę sobotniego pojedynku.

Koszykarz zdradził również, kogo zabrakło miejscowym by powtórzyć wyczyn z Wrocławia. - Nie mieli Karola Szpyrki. Cieszyłem się, że go nie ma, bo zawsze bałem się Karola żeby nam coś nie trafił - przyznał w rozmowie ze Sportowefakty.pl.

Istotne ogniwo przyjezdnych stanowił też były zawodnik Spójni, Tomasz Ochońko, który zdobył 14 punktów, w ważnych momentach trafiając z dystansu. - Tomek zagrał dobry mecz. Niech tylko żałują kibice i działacze, że go nie zatrzymali - ocenił nasz rozmówca.

Piętnaste zwycięstwo z rzędu sprawiło, że Śląsk pokonał już wszystkich ligowych rywali. Po pierwszej rundzie wrocławianie mieli się za co rewanżować jedynie Spójni. - Mobilizacja była pełna, dlatego że tylko oni z nami wygrali. Pamiętaliśmy ten mecz - skomentował doświadczony koszykarz.

Dodatkowym czynnikiem motywującym była z pewnością możliwość sprawienia prezentów urodzinowych. Właśnie w sobotę powody do świętowania mieli legenda i obecny prezes koszykarskiego Śląska, Maciej Zieliński, oraz Krzysztof Sulima. - Chcieliśmy wygrać, chociaż o tym nie myśleliśmy, bo nie mamy czasu się bawić. Graliśmy w sobotę, następny mecz mamy w środę i znów w sobotę. Odkładamy to na później - wytłumaczył Hyży.

Napięty terminarz sprawi, że WKS w styczniu rozegra siedem spotkań. Kolejne już w środę, 9 stycznia przeciwko Franz Astorii. Dlaczego dla Radosława Hyżego są to trudne starcia? - To kolejny mecz, którego nie lubię grać. Lubię rywalizować z zespołami, które są wysoko. W takiej Astorii, czy Spójni zawodnicy grają bez oporów. Jest tam kilku dobrych graczy, którzy z jakiegoś powodu nie trafili wyżej, ale umiejętności w ataku mają. Może w obronie brakuje im trochę konsekwencji, ale w ataku potrafią grać - wyjaśnił.

Z pewnością grający w wielu drużynach zawodnik czeka na pucharowy klasyk, w którym Śląsk podejmie Anwil Włocławek. - Już SMS-owaliśmy z Andrzejem Plutą, że przyjedzie i będzie jak za dawnych lat. To są nie nasze progi. Chcemy powalczyć, postraszyć Anwil, wygrać, chociaż jedną lub dwie kwarty. Anwil ma o wiele większy budżet i lepszych zawodników - odpowiedział zapytany o ten pojedynek. Po chwili jednak zażartował. - Jakby obcokrajowcy nie zagrali to mielibyśmy duże szanse.

Jeden z liderów Śląska zdaje sobie sprawę, że jego ekipa nie może liczyć na taryfę ulgową. - Tam są bardzo ambitni zawodnicy i trener. Wydaje mi się, że chcą zagrać w final four, bo dla każdego zespołu ekstraklasowego to jest nobilitacja - zakończył rozmowę z naszym portalem.

Źródło artykułu: