Ireneusz Purwiniecki: Nie chciałbym mówić, że pojedziemy do Stargardu i przegramy
Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński trzy ostatnie mecze rozegrali na parkietach rywali. Przywieźli z nich komplet punktów.
Dotychczasowe rezultaty wskazują, że stargardzianie lepiej spisują się na wyjazdach. Wygrali tam siedem, a przegrali pięć spotkań. We własnej hali bilans jest dokładnie odwrotny: cztery zwycięstwa i sześć porażek. Odwrócenie proporcji było możliwe, dzięki czterem wyjazdowym sukcesom z rzędu.
Ostatnio ekipa z Pomorza Zachodniego tryumfowała w Pruszkowie, wykorzystując w drugiej połowie większą możliwość rotacji spowodowaną kadrowymi kłopotami rywala. - Zwycięstwo na trudnym terenie. Nie patrzyłem na to pod względem kadrowym. Wiadomo, że Aleksandrowicz i Suliński są u nich ważnymi graczami w rotacji. Cieszę się, że w pierwszej połowie Znicz nam nie odskoczył, bo to potrafi robić na swoim parkiecie. Od połowy trzeciej kwarty zaczęliśmy kontrolować sytuację między innymi dzięki obronie strefowej - wyjaśnił szkoleniowiec.
Jego podopieczni w następnych meczach nie mogą narzekać na terminarz. Tylko trzykrotnie zagrają poza Stargardem Szczecińskim, a wyjazdy do Szczecina, Poznania i Bydgoszczy to najkrótsze podróże Spójni w trwających rozgrywkach I ligi. - Nie chciałbym nas określać, jako faworytów wszędzie, gdzie pojedziemy, bo umiemy grać na wyjazdach. Tak nie jest. Ciężko pracujemy, żeby wygrać każdy mecz. Będziemy mieli trzy mecze blisko, ale to też jednak na wyjazdach. Pojedziemy tam w dniu meczu i trzeba też grać tak konsekwentnie, zdyscyplinowanie, żeby wygrywać - przyznał Purwiniecki.