Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że działacze Trefla Sopot wzmocnią drużynę przed najważniejszą częścią sezonu dwoma zawodnikami. Jeden z nich miał uzupełnić siłę obwodową, z kolei drugi podkoszową.
Dokładnie dwa tygodnie temu Gazeta Wyborcza ogłosiła, że Adam Hrycaniuk przejdzie do Trefla Sopot z Asseco Prokomu Gdynia. W kuluarach mówiło się, że włodarzom z Sopotu udało się pozyskać sponsora, który opłaciłby wysoki kontrakt Hrycaniuka. Ostatecznie jednak do tej transakcji nie doszło, ponieważ działacze gdyńskiej drużyny zablokowali możliwość odejścia środkowego do lokalnego rywala.
Mówiło się też sporo o tym, że Łukasz Wiśniewski miałby wrócić do Trójmiasta jeszcze w trakcie tego sezonu, ale sam zawodnik uciął te spekulacje.
Po nieudanych próbach ściągnięcia Hrycaniuka i Wiśniewskiego, działacze Trefla Sopot postanowili zakontraktować Ronalda Davisa, który występował ostatnio na Ukrainie. Amerykanin ma "załatać dziurę" po Przemysławie Zamojskim. - Chcieliśmy gracza, który jest w rytmie meczowym. Tylko i wyłącznie tacy zawodnicy wchodzili w grę - mówi Mariusz Niedbalski, trener Trefla Sopot.
Portal SportoweFakty.pl dowiedział się, że włodarze Trefla Sopot nie planują już żadnych wzmocnień, nie będzie więc nowego podkoszowego. - Kończymy w takim zestawieniu, w jakim jesteśmy obecnie - podkreślił opiekun sopockiego zespołu.