Spójnia Stargard odwróci przewagę parkietu?

Stargardzianie po raz czwarty z rzędu do play-off przystąpią z niższej pozycji. Czy uda im się przełamać złą wyjazdową serię?

Spójnia Stargard Szczeciński w zakończonej 24 marca rundzie zasadniczej uplasowała się na szóstej lokacie. Po raz czwarty zakwalifikowała się do play-off, lecz podobnie jak we wcześniejszych latach tę część sezonu rozpocznie na parkiecie rywala. Tym razem koszykarze z Pomorza Zachodniego szykują się na wyjazd do Kutna. - Rozpoczęliśmy po świętach treningi. Oczywiście wcześniej też pracowaliśmy. Idziemy takim rytmem jak w lidze - opisał trener Ireneusz Purwiniecki. - Play-offy rządzą się swoimi prawami. Jedziemy na dwa mecze z nadzieją, że uda się wygrać przynajmniej jeden z nich, żeby odwrócić przewagę parkietu - dodał.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Część zespołów wykorzystała kilkanaście dni przerwy i przed świętami rozegrała jeszcze mecze sparingowe. Akademicy z Kutna wygrali w Ostrowie Wielkopolskim dając szansę na rozegranie się kilku zawodnikom powracającym po kontuzji. Inną drogę wybrał najbliższy rywal AZS-u. - Nawet nie mieliśmy takiego planu. Nie było też, z kim grać. W ogóle o tym nie myśleliśmy - przyznał Purwiniecki.

Spójnia do tej pory dwukrotnie gościła w Kutnie. W poprzednim sezonie minimalnie wygrała, a w trwającym przegrała czterema oczkami. Jeździła wtedy w dniu meczów. Teraz będzie jednak musiała zorganizować sobie nocleg. Dla trenera ta nowinka nie czyni różnicy. - Jeszcze się zastanawiamy, czy pojedziemy w sobotę, czy w piątek. Oczywiste, że zostaniemy na niedzielę. Nie zakładam, że jeżeli nocleg to atut, a jego brak to kłopot. Wygrywaliśmy jeżdżąc w dniu meczu i z noclegami - wyjaśnił.

AZS do rozpoczynającej się w sobotę rywalizacji nie przystąpi w najsilniejszym zestawieniu. Inaczej będzie w przypadku Spójni. - Jesteśmy w pełnym składzie. Szósta drużyna z trzecią. To nie tak wielka różnica. Bywało już w historii, że z niższego miejsca zespoły wygrywały - optymistycznie zakończył Purwiniecki.

Źródło artykułu: